Barbara Walters przeprasza za związki z byłą doradczynią Baszara al‑Asada
Pierwsza dama amerykańskiego dziennikarstwa stała się bohaterką międzynarodowego skandalu. Barbara Walters została zmuszona do przeprosin po tym, jak na jaw wyszły jej bliskie związki z byłą doradczynią syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada.
06.06.2012 | aktual.: 06.06.2012 15:49
Według e-maili, do których dotarł "Daily Telegraph", Walters próbowała wpłynąć na rozwój kariery Szeherezad Dżaafari, byłej doradczyni Asada i córki syryjskiego ambasadora w ONZ.
Jej wsparcie polegało na pomocy przy podjęciu studiów na jednym z ośmiu najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych, należących do tzw. Ivy League. Dziennikarka poleciła również 22-letnią Syryjkę producentom stacji CNN, w której Dżaafari mogłaby ubiegać się o staż. Wypowiadała się o niej w samych superlatywach - "błyskotliwa, piękna i włada pięcioma językami".
"Koleś" Baszar
Gdy listy Walters i Dżaafari zostały ujawnione przez syryjskie ugrupowania opozycyjne, 82-letnia dziennikarka wyraziła "ubolewanie" i przyznała, że doszło do konfliktu interesów.
Dżaafari była doradczynią Baszara al-Asada w początkowym okresie syryjskiej rewolucji. Rozmawiała z nim po kilka razy dziennie, nazywała "kolesiem" (dude - przyp.) i często była jedyną osobą w otoczeniu prezydenta, gdy ten udzielał wywiadów zachodnim dziennikarzom - podaje "Daily Telegraph".
Młoda Syryjka wchodziła w skład doradców Asada, którzy sugerowali prezydentowi stały kontakt z zagranicznymi mediami w czasie, gdy na jaw zaczęły wychodzić pierwsze krwawe interwencje sił rządowych.
Walters żałuje
Z Barbarą Walters zetknęła się w zeszłym roku, gdy rząd syryjski zabiegał o wywiad w telewizji ABC. Rozmowę z Walters z prezydentem Asadem wyemitowano w grudniu 2011 roku. Później, już w Nowym Jorku, prosiła dziennikarkę o załatwienie posady w telewizji ABC.
"W wyniku [wywiadu z Asadem], Dżaafari powróciła do Stanów Zjednoczonych i poszukując pracy, skontaktowała się ze mną. Powiedziałam jej, że to poważny konflikt interesów i my jej nie zatrudnimy. Zaoferowałam, że wspomnę o niej w innej organizacji medialnej i na uniwersytecie, jednak nie dostała się ani do pracy, ani na studia. Z perspektywy czasu zdałam sobie sprawę, że stworzyłam konflikt i żałuję tego" - napisała Walters w swoim oświadczeniu.