Barack Obama: nie ma potrzeby teraz zbroić Ukrainy
Prezydent USA Barack Obama ocenił, że ukraińska armia jest znacznie silniejsza od prorosyjskich separatystów, nie ma więc potrzeby, by teraz ją zbroić. Podkreślił, że najlepsze co USA mogą zrobić dla Ukrainy, to szukać dyplomatycznego rozwiązania.
07.08.2014 | aktual.: 07.08.2014 05:23
Występując na konferencji prasowej w Waszyngtonie po zakończeniu szczytu USA - Afryka, Obama oświadczył, że "przynajmniej do tej pory Ukraińcy walczą z grupą separatystów, która (...) nie dorównuje ukraińskiej armii" pod względem uzbrojenia i liczebności.
"Ale jeśli zobaczymy, że dojdzie do interwencji zbrojnej Rosji, to to będzie zupełnie inna kwestia - zastrzegł. Prezydent zaznaczył, że na razie do tego nie doszło i "to co najlepsze co w tej chwili możemy zrobić dla Ukrainy, to próbować wrócić na polityczną ścieżkę" poszukiwania dyplomatycznego rozwiązania kryzysu.
"Będziemy kontynuować współpracę z Ukraińcami, by oceniać dzień po dniu, tydzień po tygodniu, czego dokładnie potrzebują, by bronić kraju i zmagać się z separatystami, którzy są zbrojeni przez Rosję" - dodał.
Kijów od dłuższego czasu apeluje do NATO i USA o pomoc wojskową; głosy takie podnoszone są też w Kongresie. Ale prezydent USA dotychczas wykluczał taką opcję, argumentując, że to tylko dodatkowo zaostrzyłoby konflikt. Jak dotychczas USA pomagają ukraińskiemu wojsku przekazując nieśmiercionośny sprzęt wojskowy i dzieląc się materiałami wywiadowczymi.
Prezydent był też pytany o doniesienia z Moskwy, że w odwecie na zachodnie sankcje Rosja nałoży embargo na import produktów rolnych, w tym z USA. W ubiegłym roku amerykański eksport produktów rolnych do Rosji osiągnął wartość 1,3 mld dol., z czego największą część stanowił eksport drobiu (nieco ponad 300 mln USD).
Obama nie rozwinął kwestii rosyjskiego embarga. Ocenił natomiast, że nałożone na Rosję przez USA i UE sankcje spełniają swoje zadanie, bo "kładą ogromną presję na rosyjską gospodarkę", która - jak się wyraził - "zatrzymała się". Wskazał, że prognozy wzrostu gospodarczego Rosji są bliskie zeru a z kraju uciekają inwestorzy zagraniczni i kapitał.
Obama podkreślił, że prezydent Rosji Władimir Putin ma wybór: albo będzie próbował szukać rozwiązania w drodze dyplomatycznej i uzna ze Ukraina to suwerenny kraj, albo będzie kontynuował obecny kurs, ale wówczas "będzie szkodził własnej gospodarce i własnym obywatelom w długiej perspektywie".
Przechodząc do innych tematów, prezydent wyraził poparcie dla mediacji Egiptu w rokowaniach między Izraelem i Palestyńczykami w kwestii konfliktu w Gazie i oświadczył, że obecnie najważniejsze jest przedłużenie obecnego 72-godzinnego rozejmu.
Podkreślił, że istnieje potrzeba wypracowania formuły, która zapewni Izrael, iż Strefa Gazy nie będzie już wykorzystywana do ataków rakietowych na jego terytorium a równocześnie poprawi sytuację ludności Gazy.
Wskazał, że ludność Gazy, która poniosła największe ofiary podczas obecnego konfliktu, musi mieć "nadzieję" i nie może być dłużej izolowana od świata. "Nie mam żadnej sympatii dla Hamasu, ale mam ją dla zwykłych ludzi, którzy cierpią w Gazie" - powiedział Obama.
Opowiedział się też za udziałem w rokowaniach pokojowych umiarkowanych przywódców palestyńskich sprawujących władzę na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Mówiąc o zakończonym w środę trzydniowym szczycie USA-Afryka, Obama podkreślił, że było to "nadzwyczajne spotkanie", gdyż po raz pierwszy, na jedną konferencję zjechało się do Waszyngtonu prawie 50 przywódców państw afrykańskich. Powiedział, że chciałby, by spotkania w takiej formie były kontynuowane.
"Afryka musi wiedzieć, że ma w Stanach Zjednoczonych silnego partnera, na którego może liczyć" - powiedział. Chwalił wielki potencjał gospodarczy Afryki, podkreślając, że największym bogactwem kontynentu są sami Afrykańczycy.
Aż sześć z 10 najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie to obecnie państwa afrykańskie. Ale jeśli chodzi o handel z Czarnym Lądem, USA przegrywają rywalizację z Chinami i Europą.
By promować więzi gospodarcze i handel z Afryką, Obama już we wtorek ogłosił, że rząd USA i amerykańskie firmy zainwestują w Afryce 33 mld dolarów. Środki te mają być zainwestowane w projekty infrastrukturalne, rolnictwo, czystą energię, sektor bankowy i technologie informatyczne.
Ponadto USA zamierzają przeznaczać po 110 mln dolarów w ciągu najbliższych 3 do 5 lat na pomoc w rozwój afrykańskich sił pokojowych, które byłyby wykorzystywane do rozładowywania kryzysów i odpierania zagrożeń militarnych we współpracy z ONZ i Unią Afrykańską. Według źródeł oficjalnych, Obama przedstawił ten plan podczas 3 dnia szczytu równocześnie z planem przeznaczenia 65 mln dolarów na pomoc dla Ghany, Kenii, Mali, Nigru, Nigerii i Tunezji w rozwoju służb bezpieczeństwa.
Podczas szczytu mówiono też o biedzie, korupcji, problemach kobiet w Afryce, AIDS czy wreszcie wirusie Ebola, którego epidemia w Afryce Zachodniej spowodowała już śmierć ponad 900 osób.
Dwóch zarażonych wirusem Amerykanów przewieziono na leczenie do szpitala w Atlancie, gdzie zostali poddawani eksperymentalnej terapii z użyciem leku, który nie był testowany na ludziach. Wygląda na to, że czują się lepiej. Ale Obama zastrzegł, że brakuje mu wystarczających informacji, by potwierdzić, że to zasługa tego leku i zarekomendować szybką ścieżkę wprowadzenia go na rynek. "Musi nami kierować nauka, a nie myślę, że mamy wszystkie niezbędne informacje, czy ten lek jest pomocny" - powiedział Obama.
Podkreślił, że wirus "da się kontrolować" o ile istnieje właściwa służba zdrowia i przestrzegane zasady zdrowia publicznego. "Pracownicy publicznej służby zdrowia muszą zrobić co w ich mocy, by opanować epidemię, a w tym czasie odpowiednie organy ocenią czy nowy lek jest skuteczny" - powiedział.