Bandycki wybryk komandosa z Krakowa
36-letni oficer Dowództwa Wojsk Specjalnych (DWS) w Krakowie był wśród osób, które na początku listopada siłą odebrały ojcu półtoraroczne dziecko - donosi "Dziennik Polski".
- Mężczyźni zamaskowani byli kominiarkami, używali m.in. gazu łzawiącego, którym obezwładnili 22-letniego mężczyznę i jego 49-letniego ojca. Później pobili ich; na rękach starszego zatrzasnęli kajdanki. Matka zabrała dziecko, wszyscy oddalili się w nieznanym kierunku - relacjonuje Joanna Kopeć z zamojskiej policji. Ojciec nie chciał oddać matce malucha, bo twierdził, że od kilku miesięcy nie interesowała się losem dziecka.
Według dziennika wśród uczestników zajścia był mundurowy w stopniu podpułkownika. Wszystkich zatrzymano dzień później w Lublinie, a śledczy postawili im zarzuty pobicia, uszkodzenia mienia i zmuszania do określonego zachowania. - Wszystkie osoby zostały aresztowane, ale 36-letni mieszkaniec Krakowa złożył zażalenie na tę decyzję i wyszedł na wolność, a sprawę ponownie rozpatrzy sąd - mówi Ewa Pizun z prokuratury rejonowej w Zamościu.
Nie wiadomo na jakim stanowisku mężczyzna służy w DWS - to tajemnica. Po aresztowaniu został zawieszony w obowiązkach służbowych, ale kiedy sąd uchylił areszt - wrócił do pracy. Ostateczna decyzja co do dalszych losów oficera zapadnie jeśli zostanie prawomocnie skazany przez sąd.
DWS odpowiada za dowodzenie, szkolenie i przygotowywanie do działań bojowych podległych jednostek specjalnych, m.in. GROM-u, Formozy.