"Banalne materiały w teczce Belki"
Członek sejmowej komisji śledczej ds. PKN
Orlen Andrzej Celiński (SdPl) uważa, że w materiałach IPN
dotyczących Marka Belki przekazanych komisji nie ma istotnych
informacji.
21.06.2005 | aktual.: 21.06.2005 18:08
Rzeczą brudnej gry jest - przy znajomości tej teczki - wyciągać takie wnioski i udawać przed opinią publiczną, że wie się coś więcej - powiedział Celiński, oceniając wcześniejsze wypowiedzi na temat zawartości teczki Belki posłów Romana Giertycha (LPR) i Antoniego Macierewicza (RKN).
Wszystko to, co tam jest, to są banalne, znane każdemu człowiekowi informacje. (...) Oficerowie oczekiwali, że on będzie świadomie prowadził rozmowy, nie ujawniając swojej roli. Potem stwierdzają, że nie robi tego i skreślają go - powiedział.
Z całej tej teczki wynika, że po podpisaniu tej instrukcji wyjazdowej, czyli faktu zapoznania się z nią, są bardzo gęste zapisy oficerów, jak Belka się miga, nie chcąc z nimi współpracować - powiedział Celiński.
On robi to, co wielu Polaków w tej sytuacji robiło. Niby współpracuje, ale np. przekazuje jakąś tam powszechnie dostępną broszurę, wydaną w zwykłym departamencie Uniwersytetu Chicagowskiego, gdzie miał staż, jako materiał dostarczony przez siebie rezydentom polskiego wywiadu, natomiast nie podejmuje żadnych tych wątków, na których zależy tym oficerom - podał Celiński, który czytał materiały IPN, gdy były w tajnej Kancelarii Sejmu.
Oni to piszą do swoich zwierzchników i cała sprawa kończy się tym, że oni skreślają go z ewidencji ludzi, którzy mogliby z nimi współpracować, bo on właśnie odmawia wyraźnej współpracy - dodał Celiński.
Cała analiza tej teczki wykazuje, że on jest w takiej presji paszportowej, natomiast miga się jak może i na szczęście dla siebie z pozytywnym skutkiem - dodał.
Poseł zaznaczył, że w jego środowisku było nie do pomyślenia, żeby cokolwiek podpisać służbie bezpieczeństwa po to, żeby uzyskać paszport. Ale to było środowisko bardzo wąskie w ówczesnej Polsce. Niestety, żyliśmy w takim kraju, w jakim żyliśmy - dodał.
W ocenie Celińskiego, skandaliczne jest, by polityk wybrany w powszechnych wyborach, kwestionował ustalenia instytucji powołanej do oceny tych materiałów - Rzecznika Interesu Publicznego. W żadnym cywilizowanym kraju nie jest to dopuszczalne. Może byłoby w Iraku Saddama Hussajna, w takich miejscach. Jeśli to się dzieje w Polsce, to włos się jeży na głowie - dodał.