Balon zapalił się w rękach dziecka radnego. "To mogło zabić moje dzieci"
W rękach pięcioletniej córki radnego z Dąbrowy Górniczej samoistnie zapalił się balon. Dziewczynka ma poparzone palce i włosy. Zdaniem Kamila Dybicha nieuczciwy sprzedawca napełnił swoje zabawki nie helem, a łatwopalnym wodorem. - Nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby przykleił się do twarzy Ani - mówi radny.
25.04.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:27
– Gdybym tego nie widział na własne oczy, to bym chyba nie uwierzył. Ania i Marcel bawili się w pokoju balonem, który kupiliśmy w sobotę 15 kwietnia pod kościołem. Nagle balon zaczął się palić. Nie widziałem nigdy wcześniej takiego strachu w oczach moich dzieci - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" radny z Dąbrowy Górniczej Kamil Dybich.
Córka, 5-letnia Ania poparzyła palce u dłoni i włosy na grzywce. 7-letni syn radnego, Marcel, krzyczał ze strachu tak intensywnie, że nadwerężył struny głosowe. Balon, który zapalił się samoistnie, spad na dywan i rozniecił na nim ogień.
Dziecko panicznie się boi słowa "balon"
- Gdyby mnie tam nie było, mogłoby dojść do tragedii. Ten balon, płonąc, fruwał po całym pokoju. Nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby przykleił się do twarzy Ani. Przecież to mogło zabić moje dzieci. Ania na słowo „balon” reaguje paniką i biegnie się przytulić do mamy lub do mnie – stwierdził Dybich
Radny opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia poparzonej rączki córki, przestrzegł innych mieszkańców miasta przed niebezpieczną zabawką i zawiadomił o sprawie policję. Ta rozmawiała ze sprzedawcą już wcześniej. - Mężczyzna był legitymowany przez straż miejską w tym dniu. Strażnicy sprawdzali, czy miał pozwolenie na handel w tamtym miejscu, jednak dla dobra śledztwa nie mogę nic więcej powiedzieć – powiedział Mariusz Miszczyk, oficer prasowy KMP w Dąbrowie Górniczej.
To nie mógł być hel
Hel, którym zazwyczaj napełnia się tego typu balony, jest gazem niepalnym. Dybich przypuszcza, że uliczny sprzedawca wypełnił swoje zabawki wodorem. – Jeśli to się potwierdzi, to ja na pewno tej sprawy nie odpuszczę i założę temu człowiekowi sprawę z powództwa cywilnego - zadeklarował.
Źródło: "Dziennik Zachodni"