PolskaBadanie: Polacy uważają, że mandat europosła to dla polityka "skok na kasę"

Badanie: Polacy uważają, że mandat europosła to dla polityka "skok na kasę"

68 proc. Polaków uważa, że zdobycie mandatu europosła oznacza dla polityka "skok na kasę"; 41 proc. sądzi, że to "awans polityczny", a 40 proc., że to "polityczna emerytura" - wynika z raportu "Eurowybory po polsku, czyli po co nam Bruksela".

Badanie: Polacy uważają, że mandat europosła to dla polityka "skok na kasę"
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

Raport Centrum im. Adama Smitha i Uczelni Łazarskiego zaprezentowano w Warszawie. Spośród określeń, które najlepiej opisują uzyskanie mandatu europosła na kolejnych miejscach znalazły się: "wakacje" - takiej odpowiedzi udzieliło 29 proc. ankietowanych, "ukoronowanie kariery politycznej" - 25 proc. oraz "nobilitacja" - 23 proc.

Na dalszych miejscach znalazły się odpowiedzi: "praca na rzecz kraju i obywateli" - 17 proc., "pozbycie się niewygodnego gracza" - 11 proc., "wygnanie" - 4 proc., "koniec kariery politycznej" - 2 proc. 4 proc. respondentów wybrało kategorię "żadne z wymienionych". W tym pytaniu można było wybrać dowolną liczbę określeń.

W badaniu sprawdzano także m.in. dlaczego Polacy niechętnie głosują w wyborach do PE. Frekwencja wyborcza w majowych eurowyborach wyniosła nieco ponad 23,8 proc.

- Polacy nie chcą głosować w systemie, w którym głosuje się na partię, a nie na konkretnych kandydatów. Uważają, ze wybory do europarlamentu są przede wszystkim okazją do "skoku na kasę". Dlatego niska frekwencja nie oznacza wcale, że ludzie nie myślą o sprawach publicznych. Nie chcą natomiast brać udziału w systemie, który nie daje im tak naprawdę możliwości wyboru, albo ten wybór ogranicza. Zauważają, że ich wpływ na politykę jest bardziej symboliczny niż realny - ocenił Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Największy odsetek osób - 26 proc. - nie poszedł do urn z powodu braku odpowiedniego kandydata - wynika z badania. 17 proc. osób nie głosowało, gdyż przebywały poza miejscem zameldowania, za granicą. Na kolejnym miejscu - 14 proc. odpowiedzi - respondenci wskazali brak zaufania dla polityków, 13 proc. - brak czasu, 10 proc. - brak chęci.

9 proc. odpowiedziało, że nie interesuje się polityką, a 5 proc. respondentów - że nie zna kandydatów lub programów wyborczych. Tyle samo - 5 proc. - odpowiedziało: "mój głos i tak nie ma znaczenia". 3 proc. odpowiedziało, że wybory nie są dla niego ważne lub że nie chodzi na wybory. "Nie popieram wstąpienia Polski do UE/ działalności europosłów" - tę odpowiedź wybrał 1 proc. ankietowanych.

Dr Dominika Maison z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że niska frekwencja wynika z tego, iż informacje o tym, co dzieje się w Parlamencie Europejskim nie docierają do zwykłych ludzi. Zwróciła uwagę, że 36 proc. Polaków nie wie na czym polega praca eurodeputowanych (63 proc. odpowiedziało, że wie na czym ta praca polega). Z kolei 76 proc. Polaków nie dostrzega korzyści z pracy eurodeputowanych.

Maison zwróciła także uwagę, że Polacy nie idą do urn, gdyż nie mają poczucia siły swojego głosu. "Zamiast angażować się i zrobić coś, by ten głos miał większe znaczenie, jeszcze bardziej się wycofują. To efekt wyuczonej bezradności politycznej" - powiedziała.

Ankietowani oceniali trafność stwierdzeń dotyczących tego, dlaczego nie brali udziału w wyborach do PE. 1 oznaczało "zdecydowanie nie zgadzam się"; 2 - "raczej nie zgadzam się"; 3 - "raczej zgadzam się"; 4 - "zdecydowanie zgadzam się".

"Nie brałem udziału w wyborach do PE, bo nie podoba mi się to, że głosowanie jest na partie, a nie na osoby (konkretnych kandydatów)" - to stwierdzenie otrzymało najwyższy wynik - 3,1. Na kolejnym miejscu znalazła się odpowiedź: "bo mam poczucie, że mój głos nie ma znaczenia" - 2,77. Dalej ex aequo (2,34) znalazły się dwa stwierdzenia: "akurat na te wybory po prostu nie chodzę" oraz "nie wierzę w Unię Europejską".

W badaniu sprawdzono także, jaki byłby wynik eurowyborów, gdyby zostały one powtórzone. 24 proc. wyborców zadeklarowało głosownie na PO; 22 proc. na PiS; 15 proc. na SLD; 11 proc. poparcia uzyskałaby Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego; 10 proc. Europa Plus Twój Ruch; 6 proc. PSL. Pozostałe partie nie przekroczyłyby progu wyborczego: SP z poparciem 4 proc.; Polska Razem Jarosława Gowina - 3 proc.; Ruch Narodowy także 3 proc.

4 proc. badanych nie zagłosowałoby ponownie na tę samą partię, 39 proc. dokonałoby tego samego wyboru; 57 proc. odpowiedziało, że nie głosowało w ostatnich wyborach.

Maison zwróciła uwagę, że badanie przeprowadzono przed ujawnieniem przez "Wprost" nielegalnych nagrań polityków. Oceniła ponadto, że wzrost popularności partii Janusza Korwin-Mikkego wynika z dużej ilości informacji na jego temat po tym, gdy zdobył mandat europosła. Zaznaczyła, że informacje medialne, które miały zniechęcić do tego polityka, spowodowały efekt odwrotny i jeszcze bardziej przyciągnęły uwagę do ugrupowania Korwin-Mikkego.

Wybory do PE wygrała Platforma Obywatelska z poparciem 32,13 proc. wyborców. Drugie miejsce zajęło PiS z 31,78 proc. głosów. Dalej uplasowały się: SLD-UP - 9,44 proc., Nowa Prawica - 7,15 proc. i PSL - 6,8 proc.

Badanie zrealizowano metodą wywiadów w formie elektronicznej na ogólnopolskiej próbie 1048 Polaków w wieku od 18 lat w dniach 25 czerwca-2 lipca. Badanie przeprowadziły: Centrum im. Adama Smitha, Uczelnia Łazarskiego oraz Dom Badawczy Maison.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)