Babcia wysłała wnuczce paczkę ze słodyczami. Na poczcie dobrali się do niej inspektorzy podatkowi
Pani Agnieszka z Bydgoszczy otrzymała od babci paczkę ze słodyczami. Wewnątrz znalazła dodatkową niespodziankę od Krajowej Administracji Skarbowej. "Na podstawie ustawy (...) przesyłkę otwarto i przeprowadzono jej rewizję - informował liścik opatrzony pieczątkami i podpisami inspektorów.
10.03.2018 | aktual.: 10.03.2018 10:56
Wyobraźcie sobie zwinne rączki w gumowych rękawiczkach otwierające opakowania ciastek, cukierków, czekolad. I pobierające próbki do badań. Jak potem to wszystko ponownie pakują i dołączają pisemko. Nawet żadnego przepraszam, tylko... mamy prawo grzebać w twoich rzeczach. Zjecie to potem ze smakiem? Fuj... już było po prezencie. Dlatego na Facebooku Agnieszka pisze z oburzeniem:
- Dzięki naszej aktualnej władzy weszła w życie ustawa o bezkarnej rewizji paczek. Takich rzeczy ludzie nie widzieli nawet w stanie wojennym. Paczka zawierała również słodkości, które zostały połamane, przegrzebane a ich próbki wzięte do badań. Niby otwarte komisyjnie, a czy mamy pewność, że jest kompletna - skarży się adresatka. Dodaje, że nikt nie powiadomił jej o rewizji, chociaż zgodnie z przepisami, właściciel przesyłki, czy odbiorca mają prawo być obecni podczas kontroli.
To wszystko w zgodzie z przepisami. Kontrola paczek na poczcie faktycznie wynika z ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej z 2016 roku oraz rozporządzenia Ministra Finansów z 2017 roku. Inspektorzy nowo utworzonej KAS przejęli jednak te uprawnienia na podstawie wcześniejszych przepisów jeszcze z 2012 i 2009 roku. Zarzut "do aktualnej władzy" jest nieuzasadniony - komentują internauci.
Ja szczupak, ja szczupak zaciągamy sieć
Tyle, że ostatnio KAS rzeczywiście przyłożył się do kontroli, wielokrotnie chwaląc się sukcesami po rewizjach na poczcie. We wrześniu 2017 przeprowadzono operację pod kryptonimem Pangea - wymierzoną w handel nielegalnymi lub podrabianymi lekami oraz sprzętem medycznym. Inspektorzy okryli wówczas nielegalne przesyłki z preparatami na erekcję oraz podrabianą insulinę.
Raczej już nie ma szans, aby bez kontroli celnika prześlizgnęło się zamówienie z Alibaba.com, Wish.com czy innych portali sprzedających tanią chińszczyznę. W styczniu KAS i Poczta Polska podpisały porozumienie o wzmożonych i sprawnych kontrolach przesyłek z Dalekiego Wschodu. To, co dla klientów e-sklepów było fajne i tanie, okazuje się problemem i wyzwaniem dla budżetu państwa. Skarbowcy liczą na dodatkowe dochody z ceł.
"Poczta Polska notuje w ostatnim czasie bardzo wysoką dynamikę wzrostu liczby przesyłek z chińskich portali zakupowych. W listopadzie 2017 roku było ich o 100% więcej, niż w analogicznym okresie 2016 roku, zaś w grudniu już o blisko 200% więcej. W ostatnich miesiącach 2017 roku do polskich odbiorców przysłano ponad pół miliona przesyłek Expres PRIME, podczas, gdy w 2016 roku średnio było ich 20 tys. Nowy Jedwabny Szlak, to nie tylko przesyłki polskich eKlientów" - czytamy w komunikacie.
Wynika z tego, że podobnych liścików odbiorcy poczty mogą teraz otrzymywać znacznie więcej. Inspektorzy KAS zapowiadają, że na stałe wprowadzą się do kolejnych sortowni przesyłek Poczty Polskiej. Paczki są typowane do rewizji "na nos" inspektora, czyli mają podejrzanego nadawcę np. z Indii, albo zaskakującą zawartość, co wykazuje prześwietlenie. Nikt nie rozwiązał sprawy, co w przypadku, gdy w wybebeszonej przesyłce, nie zostanie odkryte przestępstwo skarbowe. Przydałaby się bombonierka.