B. zomowiec skazany za pacyfikację "Wujka" unika kary
Były zomowiec Józef Rak, który od dwóch
tygodni powinien odsiadywać kilkuletni wyrok za pacyfikację
kopalni "Wujek", przebywa poza miejscem zamieszkania. Tak ustalili
katowiccy policjanci, którzy mają doprowadzić skazanego do aresztu.
Według rzecznika katowickiej policji Jacka Pytla, nakaz doprowadzenia Raka dotarł do funkcjonariuszy w piątek. Od tego czasu kilka razy byli w mieszkaniu byłego zomowca.
Uzyskaliśmy informację, że mężczyzna przebywa poza miejscem zamieszkania, prawdopodobnie wyjechał do rodziny - powiedział Pytel. Jak dodał, informacja o wyjeździe "do rodziny" jest bardzo ogólna i policja nie wie, gdzie może przebywać Rak. Jeśli to ustali, może zlecić zatrzymanie policjantom z innej miejscowości.
Pytel zaznaczył, że katowiccy funkcjonariusze w najbliższych dniach ponowią próbę doprowadzenia Raka do aresztu. Jeżeli okaże się, że skazany się ukrywa, sąd może wydać za nim list gończy.
Katowicki sąd wezwał do odbycia kary Raka i 11 innych skazanych ósmego września. Do dzisiaj sześciu z nich zgłosiło się do odbycia kary, a kolejny został doprowadzony przez policję. Jeden skazany, Edward Ratajczyk, zmarł dzień wcześniej w swoim mieszkaniu w Sosnowcu.
Sąd wstrzymał się z nakazem doprowadzenia trzech innych byłych zomowców. Wcześniej rozpozna ich wnioski o odroczenie wykonania kary, decyzję poprzedzi opinia biegłych lekarzy na temat ich stanu zdrowia.
W poniedziałek odbywanie kary powinien rozpocząć kolejny skazany Grzegorz Berdyn. Jak poinformowała rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa, dotychczas nie zgłosił się w areszcie. Jeśli nie stawi się w ciągu trzech dni, zostanie o tym powiadomiony sąd, który może zarządzić doprowadzenie.
Czternasty skazany - były dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak - jest pozbawiony wolności od maja ubiegłego roku. Wtedy katowicki sąd okręgowy nakazał jego aresztowanie.
24 czerwca Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał na 6 lat więzienia Cieślaka; kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności wymierzył 13 jego podwładnym. Sprawę innego byłego zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces. Sąd apelacyjny uniewinnił byłego wiceszefa Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Katowicach.
Czerwcowy wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy przez katowickie sądy. Cieślak został skazany na 6 lat więzienia (zamiast 11 lat, na które skazał go sąd pierwszej instancji), dwaj jego podwładni na 4 lata, a 11 innych - na 3,5 roku więzienia.
Cieślak został aresztowany po skazującym wyroku sądu okręgowego w maju ub. roku. Na poczet kary sąd apelacyjny zaliczył mu także okres wcześniejszego aresztowania - od kwietnia 1992 do sierpnia 1993 r. W sumie Cieślak przebywał w areszcie blisko 2,5 roku. To oznacza, że wkrótce będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.
Spośród oskarżonych w areszcie przebywał także, przez 13 miesięcy, były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, który został prawomocnie uniewinniony. Sprawę innego byłego zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces.
Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.