B. posłanka odmawia zeznań ws. "afery ubezpieczeniowej"
Była posłanka SLD Aleksandra Jakubowska odmówiła składania wyjaśnień przed opolskim sądem badającym sprawę korupcji przy ubezpieczaniu majątku Elektrowni Opole. B. opolska posłanka SLD skorzystała też z prawa do odmowy odpowiadania na pytania.
21.01.2010 13:47
Jakubowska - oskarżona o przyjęcie ponad 480 tys. zł - konsekwentnie nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów. W czwartek przed opolskim sądem okręgowym miała rozpocząć swoje wyjaśnienia. Ponieważ b. posłanka skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania, sąd odczytał zeznania Jakubowskiej złożone podczas śledztwa.
W prokuraturze Jakubowska miała powiedzieć, że oskarżenie jej o to, że "wdała się w geszefty z urzędniczką z Opola, jest poniżej jej godności". W sądzie dodała, że w tym czasie miała certyfikat dostępu do ściśle tajnych informacji i gdyby chciała, mogłaby te informacje wykorzystać np. do spekulowania na giełdzie.
480 tys. zł, jakie - zdaniem prokuratury - przyjęła Jakubowska, to ok. jednej trzeciej łącznej kwoty łapówek, które mieli podzielić pomiędzy siebie główni oskarżeni: b. posłanka SLD, jej mąż Maciej, b. prezes elektrowni Henryk Sz. i b. szefowa opolskiego oddziału PZU Stanisława Ch. W sprawie łącznie postawiono 100 zarzutów - w większości korupcji i prania brudnych pieniędzy.
Główni oskarżeni w procesie funkcjonowali w stałym układzie o charakterze korupcyjnym. W jego ramach dzielili się prowizją, jaką broker - firma z Wrocławia - otrzymywał z tytułu ubezpieczenia majątku elektrowni. Łączna kwota łapówek to w ocenie prokuratury 20 proc. brokerskiej prowizji - ok. półtora miliona zł.
Według ustaleń śledztwa, brokera, który miał ubezpieczać elektrownię, wskazała Jakubowska. Broker w zamian za to podzielił się prowizją z osobami wskazanymi przez b. posłankę - w tym również z nią samą. Pieniądze z tytułu korupcyjnego wynagrodzenia trafiały do oskarżonych - na przykład poprzez fikcyjne umowy-zlecenia na podstawione osoby, a także na konta wskazywanych przez nich stowarzyszeń, klubów sportowych itp.
Wcześniej przed opolskim sądem wyjaśnienia składał inny b. opolski poseł SLD, Jerzy Szteliga. Jest on oskarżony o przyjęcie 90 tys. zł. Te pieniądze wpłynęły na konto stowarzyszenia, którego szefem jest b. poseł. Szteliga nie przyznaje się do zarzutów, twierdzi, że 90 tys. zł to darowizna na statutową działalność stowarzyszenia, a właścicieli firmy, którzy przekazali pieniądze b. poseł pierwszy raz zobaczył na sali sądowej.
Zarówno Szteliga, jak i Jakubowska nie chcą, aby w publikacjach prasowych zasłaniać ich wizerunek i posługiwać się inicjałami ich nazwisk.