PolskaB. nadsztygar skazany za fałszywe zeznania ws. "Halemby"

B. nadsztygar skazany za fałszywe zeznania ws. "Halemby"

Na rok więzienia w zawieszeniu skazał katowicki sąd byłego nadsztygara z kopalni "Halemba" Franciszka S. Mężczyzna złożył fałszywe zeznania w śledztwie, w którym badane są okoliczności katastrofy w "Halembie" i przetargi w tej kopalni.

12.03.2008 | aktual.: 12.03.2008 16:41

Franciszek S. jeszcze przed skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przyznał się do winy i złożył wniosek o skazanie go bez przeprowadzania procesu. Tak właśnie się stało. To pierwszy wyrok związany z tragedią w "Halembie", gdzie w listopadzie 2006 r. w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników.

Sprawa Franciszka S. została w ubiegłym roku wyłączona z głównego śledztwa, prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach. Mężczyzna złożył fałszywe zeznania w wątku dotyczącym przetargu na usuwanie sprzętu z poziomu 1030 m pod ziemią, gdzie później doszło do tragedii.

Jeszcze w śledztwie przyznał się, że wcześniej skłamał. Obrona uzgodniła z prokuratorem karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 500 zł grzywny i pokrycie kosztów procesu - 320 zł. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód przychylił się do tego wniosku. Franciszek S. nie przyszedł na posiedzenie sądu.

W maju 2007 r. Franciszek S., przesłuchiwany przez policję, zeznał, że do udziału w przetargu na likwidację ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią namawiał go Jacek K. z firmy Góreks, podczas gdy w rzeczywistości skłonił go do tego Marian D. - właściciel innej spółki startującej w przetargu - firmy Mard.

Jak ustalili śledczy, przetarg na likwidację ściany był "ustawiony". Chodziło o to, by to firma Mard prowadziła tam prace. Do konkursu poza Mardem przystąpił Góreks i trzecia firma, której ofertę od razu odrzucono, bo nie miała doświadczenia w takich pracach.

Także Góreks nie miał wymaganego doświadczenia do prowadzenia prac likwidacyjnych pod ziemią, ale co innego wynikało z przedstawionych dokumentów. Aby przetarg doszedł do skutku, musiały w nim jednak startować co najmniej dwie firmy. Gdyby Góreks wygrał i tak musiałby znaleźć podwykonawcę. Byłby nim Mard - wynika z ustaleń śledztwa.

W całej sprawie gliwicka prokuratura postawiła dotychczas zarzuty 21 osobom. Wkrótce na ławie oskarżonych zasiądą właściciel firmy Mard i prezes spółki Góreks Ewa K. (żona Jacka K.). Oboje usłyszeli zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach przy przetargu na likwidację ściany w "Halembie".

Ciągle toczy się zasadnicza część śledztwa, w którym prokuratorzy badają okoliczności samej tragedii. Zostało ono przedłużone do końca maja. Pierwotnie prokuratura zamierzała zakończyć postępowanie przed końcem 2007 roku, jednak - jak wyjaśniali śledczy - w sprawie pojawiały się co raz to nowe okoliczności.

Zarzuty postawione w najważniejszym wątku postępowania dotyczą m.in. narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa i fałszowania dokumentów. O te przestępstwa podejrzani są zarówno pracownicy "Halemby", jak i Mardu. 15 z 23 ofiar katastrofy to pracownicy spółki Mard.

Najpoważniejsze zarzuty ciążą na głównym inżynierze wentylacji i kierowniku działu wentylacji w "Halembie" Marku Z. Odpowiada on m.in. za sprowadzenie katastrofy, która skutkowała śmiercią górników. Grozi za to do 12 lat więzienia.

Według prokuratury, to pracownicy ds. wentylacji odpowiadają za to, że pył węglowy w kopalni nie był właściwie neutralizowany pyłem kamiennym, a w sytuacji przekroczeń dopuszczalnych stężeń metanu nie wycofywano załogi. O przypuszczalnej odpowiedzialności osób z tego pionu mówili dziennikarzom górnicy z "Halemby" jeszcze w dniu tragedii.

Do tragedii w kopalni "Halemba" doszło 21 listopada 2006 roku. Z powodu zaniechania - na podstawie fałszywych odczytów - profilaktyki związanej ze zwalczeniem zagrożeń naturalnych, po zapaleniu i wybuchu metanu, w wyrobisku wybuchł też pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)