Awaria w PLL LOT. To błąd ludzki, a nie atak hakerów?
Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza czy do ostatniej awarii komputerowej LOT-u przyczynili się hakerzy, czy może był to błąd systemu informatycznego firmy. Telewizja TVN24 podała, że do prokuratury trafił raport Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Według stacji ABW ma w nim informować, że "prawdopodobny jest ludzki błąd popełniony przez zewnętrzną firmę, która zajmuje się systemami informatycznymi linii".
- Eksperci z naszego Centrum Reagowania na Incydenty w Cybreprzestrzeni (CERT) dokonali wstępnej analizy. Jeszcze przed wyjazdem na posiedzenie komisji dopytywałem szefa tego pionu, nie mamy jeszcze kompletnych danych. Na tyle, na ile nam to przekazano, możemy stwierdzić, że wątpliwa jest teza postawiona na początku i w zawiadomieniu zarządu LOT-u do policji, że mógł nastąpić atak hakerski - powiedział dziennikarzom szef ABW gen. Dariusz Łuczak, który w środę uczestniczył w posiedzeniu sejmowej speckomisji. Zaznaczył, że zarząd LOT w tej sprawie powinien wystosować jakiś komunikat, bo ma podobne wątpliwości.
- Do momentu wyjazdu na komisję moi eksperci nie mieli kompletnych danych, które pozwalałyby wykluczyć atak hakerski, ale badając przez dwa dni ten system postawiliśmy tezę, że mógł być to też jakiś błąd, który wynikł, kiedy wdrażano jakieś nowe rozwiązanie techniczne - dodał szef ABW.
- Niech TVN zajmie się mediami a nie informatyką - tak prezes PLL LOT Sebastian Mikosz skomentował doniesienia TVN24. Zapewnił, że firma wyjaśnia, co się stało i apeluje, żeby jej nie przeszkadzać. - Kiedy będziemy wiedzieli, co się stało poinformujemy o tym - dodaje.
- Stan naszej wiedzy na temat incydentu z niedzieli się od tego czasu nie zmienił - powiedział z kolei rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki. - Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że doszło do ingerencji zewnętrznej w nasze systemy"- dodał.
Rzecznik wyjaśnił, że spółka jest w kontakcie ze służbami, które wyjaśniają, dlaczego doszło do awarii systemu. - Czekamy na ich ustalenia i bardzo nam zależy na wyjaśnieniu tej sprawy - dodał. Kubicki pytany, kto odpowiada za bezpieczeństwo systemów przewoźnika powiedział: "za bezpieczeństwo systemów odpowiada nasz dział IT. Jednak czasami wspierają nas firmy zewnętrzne".
Tymczasem również według nieoficjalnych informacji PAP, z raportu wynika, że przyczyną awarii systemu, a w konsekwencji uziemienia samolotów, był błąd ludzki, a nie atak na systemy teleinformatyczne przewoźnika.
Prokuratura prowadzi postepowanie
Postępowanie sprawdzające w sprawie incydentu prowadzi od poniedziałku Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która zdecyduje, czy wszcząć śledztwo. Jej rzecznik prok. Przemysław Nowak powiedział, że raport Agencji wpłynął do prokuratury we wtorek, jest niejawny. Prokuratorzy uzyskują jeszcze w tej sprawie dokumentację z LOT-u.
- W tym postępowaniu badamy, czy istnieje uzasadnione podejrzenie, iż był to atak na system teleinformatyczny, czy też awaria była spowodowana wadliwością systemu. Wszelkie ewentualności są przez nas badane - powiedział prokurator. Sprawa jest prowadzona pod kątem przepisu Kodeksu karnego, według którego do pięciu lat więzienia grozi osobie umyślnie zakłócającej pracę systemu komputerowego lub sieci teleinformatycznej.
Niedzielna awaria
Bilans niedzielnego ataku na system teleinformatyczny Polskich Linii Lotniczych LOT to 10 odwołanych par lotów i ponad 1,4 tys. pasażerów oczekujących na Lotnisku Chopina w Warszawie. Kilka rejsów krajowych było obsłużonych autobusami, ponieważ to był najszybszy sposób, żeby pasażerowie dotarli do miejsca docelowego.
Jak poinformowały linie, w związku z atakiem opóźnionych zostało też kilka rejsów europejskich. Pasażerami na lotnisku zaopiekował się Mobilny Zespół Opieki Pasażera.
- Był to cyberatak na jeden z systemów naziemnych. Nie można mówić teraz o ataku hakerskim, bo wtedy wskazywalibyśmy grupę sprawców, a my nie wiemy jeszcze, kto za tym stał - powiedział w poniedziałek w TVP Info Adrian Kubicki, p.o. rzecznika PLL LOT.
Rzecznik tłumaczył też, że zaatakowano system do przekazywania planów lotów. Jest to dokument, który dostarcza się załodze samolotu tuż przed startem. Zarówno samoloty, jak i załogi były gotowe do lotów, ale bez tego dokumentu nie mogły się one odbyć.