PolskaAwantura przed pomnikiem Marii i Lecha Kaczyńskich

Awantura przed pomnikiem Marii i Lecha Kaczyńskich

Pytanie o koszt pelargonii, posadzonych przed pomnikiem Marii i Lecha Kaczyńskich w Radomiu stał się przyczyną awantury. Dyrektorowi Zakładu Usług Komunalnych puściły nerwy. Krzyczał na dziennikarzy, jednego z nich nazwał "skośnookim" i groził mu "spłaszczeniem nosa".

Awantura przed pomnikiem Marii i Lecha Kaczyńskich
Źródło zdjęć: © PAP | Michał Walczek

Do incydentu doszło po konferencji prasowej, zwołanej przez członków Platformy Obywatelskiej. Mateusz Tyczyński i Konrad Frysztak z zespołu medialnego PO pytali między innymi o to, kto zapłacił za tysiąc pelargonii, posadzonych wokół monumentu.

Politycy PO zastanawiali się, czy od teraz każdego nowego pomnika pilnować będzie przez całą dobę straż miejska i jaki jest udział miasta w finansowaniu imprez towarzyszących jego uroczystemu odsłonięciu.

Pytania o pieniądze wydane przez miasto na zagospodarowanie otoczenia pomnika nie spodobały się szefowi Zakładu Usług Komunalnych Andrzejowi Kielskiemu, pytanemu o to później przez dziennikarzy. - To już jest zapłacone, bo to jest w budżecie tegorocznym ZUK-u. Zrezygnowałem z ukwiecenia innych rabat w mieście na koszt tego przy pomniku. I o tym, co mam wykonać, to ja decyduję - powiedział Kielski. Dodał, że "według wzorców, którymi on kieruje się w życiu" Lech Kaczyński zasługuje na takie otoczenie pomnika.

Kielski, mimo ponawianych przez dziennikarzy pytań, nie chciał zdradzić, ile pieniędzy miasto przeznaczyło na zagospodarowanie terenu wokół pomnika.

W trakcie rozmowy szef ZUK-u najpierw utrudniał reporterowi jednej z gazet zrobienie zdjęcia, a potem zaatakował jednego z radiowców, nazywając go "skośnookim", a następnie zapowiedział, że "spłaszczy mu nos".

Reportera przeprosił za to wiceprezydent Radomia Igor Marszałkiewicz, który pojawił się koło pomnika. Ponieważ w pobliżu był jeszcze biorący udział we wcześniejszej konferencji PO Frysztak, dziennikarze poprosili go, by bezpośrednio zadał swoje pytania wiceprezydentowi.

Frysztak zapytał wiceprezydenta m.in. o to, czy przypadkowo niedawno w okolicy pomnika pojawiła się nowa kamera monitoringu, czy może chodzi o zabezpieczenie pomnika Lecha Kaczyńskiego w Radomiu przed wandalami, zwłaszcza, że w mieście nie brakuje przeciwników tego monumentu. Marszałkiewicz odpowiedział, że kamery montowane są w mieście systematycznie; wyraził nadzieję, że docelowo system obejmie wszystkie ważne miejsca w Radomiu.

Dyrektor Andrzej Kielski za cały incydent dostanie naganę z wpisem do akt. Czeka go też rozmowa z prezydentem miasta. Uroczyste odsłonięcie pomnika odbędzie się 18 czerwca.

Przewodniczący Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Lecha Kaczyńskiego, poseł PiS Marek Suski przyznał w specjalnym oświadczeniu, że Komitet zwrócił się do władz Radomia o urządzenie zieleni wokół pomnika, ale jak zaznaczył "urządzanie i pielęgnacja zieleni wokół obiektów publicznych jest jednym z zadań gminy".

Suski poinformował, że komitet poniósł wszelkie koszty związane z zaprojektowaniem pomnika i jego wykonaniem. Dodał, że także koszty organizacji koncertów, które mają towarzyszyć wtorkowemu odsłonięciu pomnika (wystąpi m.in. Jan Pietrzak i Patrycja Markowska) zostaną sfinansowane ze środków pochodzących od darczyńców. Miasto ma natomiast udostępnić organizatorom uroczystości podesty sceniczne, scenę oraz sprzęt nagłaśniający.

Pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich stanął przy głównej ulicy Radomia, Żeromskiego, w pobliżu gmachu I LO im. M. Kopernika i kościoła Ojców Bernardynów. Ma 2,5 metra wysokości. W zamierzeniu pomysłodawców monument miał być wyższy o około półtora metra, jednak nie wyraził na to zgody konserwator zabytków. Autorem rzeźby jest Andrzej Renes.

Koszt pomnika oszacowano na ponad 200 tys. zł. Od prawie roku w Radomiu prowadzona jest społeczna zbiórka pieniędzy na ten cel.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1892)