Trwa ładowanie...
d23uhj3
sąd
20-09-2005 10:15

Autolustracja Przewoźnika - są zapisy rejestracyjne SB

Sąd Lustracyjny rozpoczął formalnie proces lustracyjny Andrzeja Przewoźnika. Z zapisów rejestracyjnych SB wynika, że w
maju 1987 r. Andrzej Przewoźnik został zarejestrowany przez
IV wydział krakowskiej SB jako tajny współpracownik o kryptonimie
Łukasz - taki zapis z archiwów IPN ujawnił Sąd
Lustracyjny.

d23uhj3
d23uhj3

Przewoźnik zaprzeczył przed sądem, by cokolwiek o tym wiedział. Zeznał, że w 1988 r. dwa razy nachodziła go "kapitan Elżbieta Markowska", która przedstawiła się jako oficer kontrwywiadu. Chciała informacji o zjeździe kurierów AK, który wtedy on organizował jako szef klubu dyskusyjnego w Krakowie przy Stowarzyszeniu PAX. Przewoźnik dodał, że odmówił jakichkolwiek rozmów i powiadomił o sprawie szefa PAX w Krakowie, rodzinę i znajomych.

Przewodniczący Sądu Lustracyjnego Zbigniew Puszkarski mówił wcześniej, że sąd może zacząć proces, może go umorzyć, bo Przewoźnik nie jest już kandydatem ma prezesa Instytutu Pamięci Narodowej; może też go zawiesić do rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy kwestii autolustracji osób niepełniących funkcji podlegających lustracji.

Sąd zaczął proces, uzasadniając, że decyzja ta zawsze może być zmieniona, gdyby SN uznał, ze nie można prowadzić autolustracji osób, które formalnie nie podlegają lustracji.

Termin procesu wyznaczono już wcześniej - tymczasem w zeszłą środę kolegium IPN wykluczyło Przewoźnika z konkursu na prezesa IPN. Powołano się na ustawę o IPN, dyskwalifikującą kandydata, wobec którego w archiwach jest choćby najmniejsza informacja o jego możliwych związkach z tajnymi służbami PRL.

d23uhj3

Wywołało to spekulacje, czy sąd nie umorzy teraz sprawy, skoro Przewoźnik nie jest już oficjalnym kandydatem na prezesa IPN. Początkowo sąd odmówił bowiem wszczęcia jego procesu, uznając, że nie pełni funkcji publicznej podlegającej lustracji. Dopiero sąd II instancji wszczął proces - ale tylko dlatego, że podlega on lustracji jako kandydat na prezesa IPN. Sam Przewoźnik, który liczy na oczyszczenie przez sąd, nie chciał o tym spekulować.

Sąd zajmował się w sierpniu dwoma wnioskami o autolustrację od osób niepełniących funkcji publicznych, a pomówionych o związki z SB - Przewoźnika i szefa departamentu w MSZ Henryka Szlajfera, niedoszłego ambasadora Polski w USA. Autolustrację Przewoźnika ostatecznie wszczęto, bo został on kandydatem do funkcji publicznej podległej lustracji. Co do Szlajfera zaś Sąd Lustracyjny postanowił spytać Sąd Najwyższy, jak traktować wnioski o autolustrację od osób niepodlegających lustracji.

W lipcu "Rzeczpospolita" podała, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazło się oświadczenie b. kaprala SB Pawła Kosiby, który - aby trafić do służb specjalnych III RP - napisał w 1990 r. oświadczenie, w którym ujawnił swych agentów. Jednym z nich miał być Przewoźnik. Potem Kosiba odwołał to, mówiąc, że Przewoźnik nie był jego agentem. Sam Przewoźnik kategorycznie zaprzeczył, by miał być agentem SB.

Kolegium IPN nie ujawniło, czy tylko notatka Kosiby przesądziła o wykluczeniu Przewoźnika. Według "Gazety Wyborczej", zdyskwalifikowała go nie tylko ta notatka, ale też inne materiały "z numerem ewidencyjnym i pseudonimem przypisywanym Przewoźnikowi". "Wprost" twierdzi zaś, że chodzi o zapis z dziennika rejestracyjnego SB, a pseudonim to "Łukasz".

Przewoźnik zapoznał się w sądzie z materiałami SB, które były podstawą decyzji kolegium. Nie chciał się wypowiadać na ten temat, bo materiały IPN są tajne, ale oświadczył, że podtrzymuje wszystko, co mówił wcześniej o swojej niewinności.

d23uhj3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d23uhj3
Więcej tematów