Austriacy panicznie się boją imigrantów z Polski
Aż 71% Austriaków obawia się otwarcia rynku pracy w ich kraju. Austria, podobnie jak Niemcy, starała się oddalić tę chwilę tak bardzo, jak było to możliwe.
19.04.2011 | aktual.: 20.04.2011 16:28
70% obywateli tego kraju z wyższym wykształceniem obawia się napływu pracowników z innych państw. Przeciwne otwarciu rynku były Izby Gospodarcze i Austriackie Związki Zawodowe. Austria graniczy aż z czterema nowymi krajami Unii: Słowenią, Węgrami, Słowacją i Czechami. Obok Irlandii - Austria i tak ma już największą liczbę imigrantów zarobkowych.
Rząd kanclerza Wernera Faymanna musi liczyć się również ze zdaniem skrajnie prawicowych ugrupowań prawicowych, które żądały maksymalnego zamknięcia rynku pracy. Warto przypomnieć, że Austriacka Partia Wolności (FPO) Hansa Christiana Strachego z 18% głosów jest trzecią siłą polityczną w austriackim parlamencie.
W porównaniu z Niemcami, popyt na pracę w Austrii jest kilkunastokrotnie mniejszy. W 2010 roku w Austrii było jedynie 48 tysięcy wakatów. Niskie jest również bezrobocie - wynosi zaledwie 4%. Najbardziej poszukiwane zawody to wykwalifikowani fachowcy, opiekunowie osób starszych, pielęgniarki i masażyści - ale zawody te obsadzają od dawna legalnie bądź nielegalnie najbliżsi sąsiedzi Austrii : zwłaszcza Słowacy i Czesi. Co więcej, w procesie zatrudniania, priorytetowo traktowani są bezrobotni Austriacy.
Zdaniem Georga Mayera z Austriackiej Izby Gospodarczej, otwarcie rynku pracy nie wywoła jednak fali emigracji zarobkowej. Podobnego zdania jest rzecznik ministerstwa spraw socjalnych Norbert Schnurrer, jak powiedział "oczekujemy 20 tysięcy osób rocznie, nie tylko z Polski, ale ze wszystkich nowych krajów Unii".
Szef dyplomacji Michael Spindelegger zapewnia, że obowiązkiem rządu jest udzielenie pełnej ochrony socjalnej austriackim pracownikom. W tym celu Wiedeń znowelizował ustawę o zatrudnieniu, co oznacza, że zagraniczni pracownicy muszą być opłacani tak, jak austriaccy.