Atomowe negocjacje. Co dalej z Zaporoską Elektrownią Jądrową?
W kontekście trwających negocjacji między Rosją a USA jednym z kluczowych tematów pozostaje sytuacja Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. - Trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie tej elektrowni w sytuacji, gdyby ten teren należał do Rosji - podkreśla Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki w rozmowie z Wirtualną Polską.
W czwartek do Moskwy przybył specjalny doradca prezydenta USA Donalda Trumpa ds. Bliskiego Wschodu Steven Witkoff. Jego wizyta to bezpośrednie następstwo rozmów między Amerykanami i Ukraińcami w saudyjskiej Dżuddzie.
Witkoff spotkał się już w stolicy Rosji z Władimirem Putinem, co poprzedza rozmowę telefoniczną między rosyjskim przywódcą a Donaldem Trumpem. Ta ma się odbyć jeszcze w piątek. Jej przedmiotem będą właśnie negocjacje dotyczące zawieszenia broni w Ukrainie.
Jednym z tematów, który został poruszony w trakcie negocjacji jest dalszy los okupowanej przez Rosjan Zaporoskiej Elektrowni Atomowej - o czym w czwartek w Gabinecie Owalnym wspomniał Donald Trump.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypadkiem odkrył karty? Prof. Marciniak o "ważnym sygnale" od Putina
- Ukraina stabilizowała całą energetykę z użyciem reaktorów jądrowych, które odpowiadały przed inwazją za jedną trzecią energii wytwarzanej w tym kraju. Ale przede wszystkim dawały stabilność dostaw energii elektrycznej. Pracowały pod sznurek niezależnie od pogody. Z tych samych powodów Polacy chcą budować elektrownię jądrową - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki.
- Obiekt ten, będący największą elektrownią jądrową w Europie, został zajęty przez siły rosyjskie 4 marca 2022 roku i od tego czasu pozostaje pod ich kontrolą - przypomina Jakóbik i zwraca uwagę na skalę zagrożeń wynikających z tej sytuacji.
Rosjanie zaatakowali ten obiekt, zagrażając bezpieczeństwu jądrowemu. Teraz pracujący na miejscu ludzie robią to pod lufami karabinów - wskazuje. Ekspert zaznacza przy tym, że na miejscu podejmowane są przygotowania do podłączenia tej elektrowni do rosyjskiej sieci. - Byłaby to grabież największej elektrowni jądrowej przez Rosjan - zaznacza.
Kluczowy element rozmów międzynarodowych
Co w takiej sytuacji może się stać z elektrownią? - Zaporoska Elektrownia Atomowa stała się jednym z istotnych punktów negocjacji międzynarodowych, ponieważ jej przyszłość ma bezpośredni wpływ na zdolność Ukrainy do odbudowy swojej gospodarki i integracji z Europą - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
- Dlatego też ważnym elementem rozmów jest jej przyszłość. Bez niej system elektroenergetyczny Ukrainy będzie słabszy. Będzie im trudniej iść na Zachód, integrować się z Europą. Będzie im trudniej zarabiać. Więc to jest też ważna kwestia ekonomiczna. Ale chodzi też o przepisy, standardy, konwencje międzynarodowe - wskazuje.
Rosyjskie działania w zakresie przejmowania infrastruktury energetycznej nie są nowością. Jakóbik wskazuje na podobne działania, które miały miejsce w przeszłości.
- Rosjanie naruszyli wszelkie standardy bezpieczeństwa, okupując te elektrownie. Nie mają prawa do ich własności i sprawiedliwe rozstrzygnięcie konfliktu powinno uwzględniać zwrot zagrabionych obiektów, takich jak na przykład instalacje węglowodorowe na Krymie. Rosjanie w podobny sposób wystąpili z aktywami wydobywczymi i poszukiwawczymi ukraińskiego Naftogazu w 2014 roku. Wraz z nielegalną aneksją Krymu przejęli aktywa firmy, odcinając Ukraińców od istniejących oraz potencjalnych źródeł dostaw gazu i energii, zaprzepaszczając szansę na rozwój sektora łupkowego na Ukrainie. Wszystko to oczywiście z pogwałceniem prawa międzynarodowego - zaznacza.
Ekspert mówi także o potencjalnych rozwiązaniach dotyczących przyszłości elektrowni, w tym przy scenariuszu "zamrożenia konfliktu", gdzie mielibyśmy do czynienia z sytuacją podobną do tej z m.in. Naddniestrza.
- Rosjanie wciąż tworzą fikcyjne wrażenie, że Zaporoże jest kontrolowane przez jakieś siły regionalne, które nie są rosyjskie, ale są zbuntowane wobec Ukrainy. To także przestrzeń do rozmów o jakichś rozwiązaniach hybrydowych, w których Zaporoże jako region nadal byłoby uznawane za część Ukrainy, ale znajdowałyby się tam marionetkowe władze sterowane przez Rosjan.
- Przykłady takiego mrożenia konfliktów znamy, chociażby z Naddniestrza, które też dostarcza energię do Mołdawii, chociaż de facto jest kontrolowane przez Rosjan - zaznacza.
Powrót elektrowni do Ukrainy musiałby się także wiązać z szerszym porozumieniem o zwrocie Zaporoża. - Trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie tej elektrowni w sytuacji, gdyby ten teren należał do Rosji - wskazuje Jakóbik.
A co jeśli Zaporoska Elektrownia Atomowa nie wróci do Ukraińców?
- Będzie o jedną elektrownię mniej do dyspozycji przy ustabilizowaniu sieci. I to o tę największą. Natomiast to też nie jest tak, że Ukraina nie da rady. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że gospodarka kraju jest o około 1/3 mniejsza, więc zapotrzebowanie na energię też będzie mniejsze. Natomiast elektrownia w Zaporożu to symbol. To także temat ważny z punktu widzenia prawa międzynarodowego, które nie pozwala bez konsekwencji grabić terytorium ani aktywów innego państwa - podkreśla.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski