Atak w Stambule. 30‑latek widział, jak wybuchła bomba

30-letni Massimo D’Angelo przeżył atak bombowy w Stambule w Turcji. Włoski student relacjonuje, że ​​widział "setki, jeśli nie tysiące ludzi biegnących i krzyczących". W niedzielę doszło do wybuchu na najbardziej ruchliwej ulicy handlowej Stambułu.

Student był świadkiem ataku w Stambule. Opisuje moment wybuchu bomby
Student był świadkiem ataku w Stambule. Opisuje moment wybuchu bomby
Źródło zdjęć: © East News | Shadati

Co najmniej sześć osób zginęło, a ponad 81 zostało rannych w wyniku niedzielnego ataku terrorystycznego w Turcji.

Kamery monitoringu zarejestrowały moment, w którym wybuchła bomba, a piesi zaczęli uciekać w panice. Na innym nagraniu widać przewrócony wózek leżący na chodniku, a wśród rannych dzieci.

Rozmawiając z "The Mirror" kilka godzin po ataku, 30-letni Massimo D’Angelo powiedział, że szedł Istiklal Avenue, kiedy wybuchła bomba. Jak podkreślił, jest szczęśliwy, że przeżył. Doktorant z Loughborough University podkreślił, że jesienny, słoneczny dzień w Turcji "zamienił się w koszmar". 

- Byłem z moimi kolegami i koleżankami z roku. Byliśmy w muzeum i postanowiliśmy pójść na kawę. Szliśmy z placu Taksim do Galata i musieliśmy przejść przez Istiklal - relacjonował pochodzący z Ascoli we Włoszech mężczyzna.

- Nagle usłyszeliśmy wybuch, a potem wszystko ucichło. Myślę, że każdemu zajęło kilka sekund, zanim zorientował się, co się dzieje. Myślałem, że to masowa strzelanina. Potem poczułem zapach czegoś, co uznałem za proch strzelniczy. Zapach był taki, jakby coś się paliło. To było naprawdę dziwne. Pamiętam ten zapach - mówił student. 

- Potem zobaczyłem setki, jeśli nie tysiące ludzi biegnących i krzyczących. Reszta jest niewyraźna. Nic nie pamiętam, oprócz tego, że po prostu biegłem w kierunku morza, ponieważ myślałem, że tam będzie bezpiecznie - relacjonował. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Marsz Niepodległości poprzedziło "racowisko". Biało-czerwone flagi nad rondem Dmowskiego

"To było tylko kilka minut różnicy" 

D’Angelo powiedział, że nigdy w życiu nie biegł tak szybko. - Widziałem ludzi przede mną, próbujących ukryć się pod stolikami. Bardzo mnie to przestraszyło. Myślałem, gdzie powinniśmy się udać, jeśli są inne bomby? Co powinniśmy zrobić? Naprawdę nie wiedziałem. Na szczęście był to pierwszy raz, kiedy coś takiego się przydarzyło i mam nadzieję, że ostatni - mówił.

- Potem słyszeliśmy mnóstwo syren karetek pogotowia, policji i helikopterów w całym mieście. Nie przesadzam, to było tylko kilka minut różnicy. Czuję się więc, jakbym został uratowany - wskazał w rozmowie z "The Mirror". 

Internauci w Stambule mają obecnie trudności z połączeniem z siecią i dostępem do mediów społecznościowych. Turecki regulator mediów nałożył zakaz udostępniania nagrań lub raportów z eksplozji, z wyjątkiem oświadczeń rządowych. 

D’Angelo ma zainstalowany na swoim telefonie VPN z uniwersytetu. Był to jedyny sposób, dzięki któremu mógł skontaktować się z przyjaciółmi będącymi w mieście i krewnymi w domu. 

Turecki organ nadzorujący komunikację potwierdził, że celowo ogranicza ruch w mediach społecznościowych, aby blokować obrazy "naruszające etykę prasową i rozpowszechniające treści terrorystyczne". 

Stambuł doświadczył serii niszczycielskich ataków terrorystycznych w latach 2015-2016, przypisywanych bojownikom ISIS. W marcu 2016 roku w samobójczym zamachu bombowym na tej samej ulicy zginęło pięć osób. 

Źródło: "The Mirror"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)