Atak pod Luwrem: napastnik nie chce zeznawać
Uzbrojony napastnik, który zaatakował żołnierzy pod paryskim Luwrem, został przesłuchany - mężczyzna nie chciał rozmawiać ze śledczymi, poinformował Reuters.
05.02.2017 | aktual.: 05.02.2017 17:19
- Pierwsze przesłuchanie miało miejsce rano, lecz było krótkie. Do tej pory mężczyzna nie zechciał z nami rozmawiać - twierdzi anonimowe źródło Agencji Reutera w prokuraturze.
Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oficjalnie potwierdziło, że napastnikiem był 28-letni, a nie 29-letni, jak podawano początkowo, Egipcjanin Abdallah Reda Refaie al-Hamahmy. Stan napastnika, który został postrzelony, poprawia się.
Wstępne śledztwo w Egipcie nie wykazało, by podejmował on działalność polityczną ani przestępczą; nie wiadomo też nic o jego członkostwie w żadnej organizacji zbrojnej - poinformowało anonimowe źródło.
Podejrzany zapewne mieszkał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i przyjechał do Paryża 26 stycznia, posługując się wizą turystyczną.
W sklepie militarnym w stolicy Francji miał kupić dwie maczety i zapłacić 1,7 tys. euro za tygodniowy pobyt w apartamencie w prestiżowej okolicy, w pobliżu Pól Elizejskich - poinformowała AP.
Agencja przytacza tweet napisany po arabsku przez domniemanego napastnika krótko przed atakiem pod Luwrem. "Żadnych negocjacji, żadnych kompromisów, z pewnością żadnego cofania się, bezwzględna wojna" - miał napisać.
Według paryskiej policji około godz. 10 w piątek napastnik uzbrojony w co najmniej jedną maczetę ruszył w kierunku czteroosobowego patrolu w pobliżu Luwru. Mężczyzna wykrzykiwał groźby i krzyczał "Allahu akbar".