Atak na Ogórek. Wiemy, kto stoi za protestem przed TVP
- Nie zgadzam się z tym, że doszło do ataku fizycznego. Przyłożenie kartek do szyby nie stwarza fizycznego zagrożenia. Zachowanie pani Ogórek było prowokacyjne. Buziaczki, uśmieszki, opuszczona szyba w oknie - mówi w rozmowie z WP Piotr Łopaciuk, który protestował w sobotę przed siedzibą TVP. Wiemy też, kto zainicjował te manifestacje.
04.02.2019 | aktual.: 05.02.2019 08:12
Pierwsza manifestacja przed siedzibą TVP została zorganizowana w reakcji na materiał "Wiadomości" po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
"Ten protest jest przeciwko propagandzie nienawiści serwowanej przez publiczną telewizję. To nie jest protest przeciwko wolności słowa, a przeciwko serwowaniu takiego bagna jak wczoraj i przez ostatnie kilka lat za pieniądze obywateli. Jako kluczowi fundatorzy TVP mamy święte prawo nie zgadzać się z takim przekazem, mamy święte prawo protestować" - informowali na Facebooku organizatorzy wydarzenia. To m.in. Kultura Niepodległa, Racjonalna Polska, Tu Wolna jest Warszawa. Organizatorzy apelowali wówczas o "spokój" na wiecu. Podkreślali, że chcą uniknąć nienawistnych haseł, okrzyków i gwizdów.
Manifestujący przed siedzibą TVP pojawiali się codziennie. Organizatorzy pierwszego protestu mówią Wirtualnej Polsce, że to nie oni stoją za tymi protestami. Odcinają się także od manifestacji zorganizowanej w sobotę, kiedy doszło do ataku na dziennikarkę TVP Magdalenę Ogórek.
"Tak, »napadliśmy« na Magdalenę Ogórek"
Od organizacji sobotniej manifestacji odciął się również Komitet Obrony Demokracji. Jednak, jak ustaliliśmy, wsród manifestujących osób byli działacze KOD. W tym Piotr Łopaciuk, z którym udało nam się porozmawiać. Mężczyzna mówi nam, że protesty przed TVP zapoczątkowała Elżbieta Podleśna, która codziennie z kartką "Twoja wina" manifestowała przed siedzibą TVP. Później dołączali do niej ludzie z różnych ruchów i organizacji. Ten sobotni protest miał być jej ostatnim.
Elżbieta Podleśna napisała na Facebooku: "Tak, »napadliśmy« na Magdalenę Ogórek. Odprowadziliśmy ją do samochodu. Pokazywaliśmy jej kartki z hasłami. Obkleiliśmy jej samochód łatwo usuwalnymi nalepkami. Kilkoro z nas siadło na ziemi, by dłużej musiała patrzeć na napisy.
Nie wiem, czym różni się Ogórek od Ziemca, Kuchcińskiego czy Kaczyńskiego. Nie wiem, w czym polityczka i dziennikarka opresyjnego medium jest różna od agresywnego policjanta. Nie, nie mam wyrzutów sumienia. Bo jedyne, co mam do dyspozycji, to mój głos, moje ciało i moja niezgoda. Nie mam kamer ani szpalt, którymi mogłabym docierać do ludzi".
Dowiedzieliśmy się, że Elżbieta Podleśna już 3 stycznia dostała wezwanie do stawienia się na komendę policji.
"Zachowanie prowokacyjne"
Piotr Łopaciuk, poproszony o wyjaśnienie, co wydarzyło się w sobotę przed budynkiem TVP, mówi WP: - Ten protest przebiegał tak samo, jak inne w ciągu poprzednich dni. Ludzie stali przed wejściem od strony Jasnej. W momencie, kiedy ktoś opuszczał budynek telewizji, były różne okrzyki - potwierdza Łopaciuk.
I dodaje, że kiedy Magdalena Ogórek wyszła z budynku TVP, on był już w swoim samochodzie. W lusterku zobaczył, że coś się dzieje. - Z całą pewnością nie było tak, że specjalnie oczekiwano na panią Ogórek - podkreśla.
- Kompletnie nie zgadzam się z tym, że doszło tam do ataku fizycznego. Przyłożenie kartek do szyby nie stwarza fizycznego zagrożenia. Zachowanie pani Magdy Ogórek było prowokacyjne. Buziaczki, uśmieszki, opuszczona szyba w oknie. Asysta, obecnych bezpośrednio na miejscu co najmniej kilkunastu policjantów w tym z bronią, z których żaden nie dopatrzył się wykroczenia i nie podejmował interwencji, najdobitniej świadczy o tym, że linczujące demonstrantów opinie i wypowiedzi, są całkowicie nieuprawnione - ocenia.
"Gdyby spuściła głowę, nikt by za nią nie poleciał"
Współorganizatorem sobotniej pikiety TVP była również Ogólnopolska Komisja Porozumiewawcza. - Od kilkunastu dni codziennie wieczorem o godz. 19:30 zbiera się spontanicznie grupa ludzi, którzy protestują przed TVP. To nie jest nigdzie zgłaszane do miasta, to spontaniczne zgromadzenie. W sobotę, jak codziennie, protestujący tam stali. Wychodzący pracownicy przechodzili pomiędzy nimi, normalnie, bez problemów - relacjonuje Maciej Bajkowski z Ogólnopolskiej Komisji Porozumiewawczej.
I dodaje: - Pani Ogórek prowadziła wtedy bardzo paskudny program, paskudnie się wypowiadała. Ludzie, którzy tam stali, oglądali to na telefonach.
- Jak pani Ogórek wyszła, to równie spontanicznie została okrzyczana. Nikt jej tam palcem nie tknął, nikt jej nie opluł, nikt samochodu nie porysował. Było tam multum policjantów, nie reagowali, bo nie widzieli podstawy. Prowokacje były ze strony pracowników TVP, a nie pikietujących - opowiada Bajkowski.
Podkreśla, że "nikt tego nie planował". - Gdyby pani Ogórek spuściła głowę i przeszła sobie spokojnie nikt by za nią nie poleciał. Ale prowokowała, więc było więcej tych prowokacji ze strony pikietujących - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl