Atak na Kreml. Ławrow znalazł winnych
Nie milkną echa środowego ataku drona na Kreml. Rosyjskie władze robią wszystko, by incydent powiązać ze Stanami Zjednoczonymi. W piątek sprawę w tym tonie skomentował szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Wcześniej podobnie wypowiedział się rzecznik Putina Dmitrij Pieskow.
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
O sprawę wybuchów nad siedzibą rosyjskiego dyktatora Ławrow był pytany w trakcie wizyty w Indiach. - Jest jasne, że bez wiedzy swoich opiekunów z Waszyngtonu, terroryści z Kijowa nie mogliby przeprowadzić tego ataku - oświadczył.
Ławrow zapowiedział też, że Rosja odpowie na atak "konkretnymi działaniami". Nie sprecyzował jednak, co dokładnie miał na myśli.
Uderzająco podobnego komentarza w czwartek udzielił rzecznik Kremla. Dmitrij Pieskow również sugerował, że za incydent nad Kremlem współodpowiedzialni są Amerykanie.
- Doskonale zdajemy sobie sprawę, że decyzje w sprawie takich działań i ataków terrorystycznych zapadają nie w Kijowie, ale w Waszyngtonie. A Kijów już robi to, co mu kazano - powiedział.
Rzecznik Kremla zaznaczył, że "Moskwa doskonale zdaje sobie sprawę z układu sił i mechanizmu podejmowania decyzji".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: dron kamikaze uderzył z zaskoczenia. Rosjanie niczego się nie spodziewali
Atak na Kreml. Waszyngton zabrał głos
Do kłamliwych teorii przedstawicieli rosyjskich władz odniósł się już szef dyplomacji USA. - Nie wiemy, kto stał za atakiem na Kreml, a do twierdzeń Rosji trzeba podchodzić z wielką rezerwą - mówił Antony Blinken.
Dodał jednocześnie, że do Ukrainy należy wybór, w jaki sposób bronić się przed inwazją i odzyskiwać swoje terytorium.
Wcześniej rzecznik Wołodymyra Zełenskiego zaprzeczył, jakoby rząd w Kijowie miał jakikolwiek związek z atakiem. Jak podkreślił, "Ukraina wszystkie środki wykorzystuje do zwolnienia swoich terytoriów, a nie atakowania cudzych".
Z kolei eksperci z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną przekazali, że Moskwa prawdopodobnie sama zainscenizowała ten atak, by stworzyć warunki do szerszej mobilizacji społecznej.
"Rosyjskie władze w ostatnim czasie wzmocniły obronę powietrzną, w tym w Moskwie, dlatego jest wysoce nieprawdopodobne, by dwa drony mogły przeniknąć przez kilka stref obrony powietrznej i by zdetonowały lub zostały zestrzelone tuż nad samym Kremlem w sposób umożliwiający spektakularne uwiecznienie tego na wideo" - ocenia amerykański think tank.
Źródło: insiderpaper.com/WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski