Atak na biuro radnego, który nagłaśniał nowe fakty ws. sprzedaży Zielonego Przedszkola w Głogowie. Wcześniej sprawą zajmował się śp. Paweł Chruszcz
W nocy z soboty na niedzielę doszło do próby podpalenia biura Andrzeja Radomskiego - radnego, który nagłośnił nowe fakty o sprzedaży miejskiej działki prywatnemu inwestorowi po zaniżonej cenie. Sprawą tą zajmował się kilka lat temu śp. radny Paweł Chruszcz, który w 2018, zdaniem tamtejszej prokuratury, miał popełnić samobójstwo. Wątpliwości wokół jego śmierci opisywaliśmy w lipcu na łamach WP. - Nie dam się zastraszyć - mówi nam Radomski.
"Paweł Chruszcz miał rację" - napisał w mediach społecznościowych Andrzej Radomski, udostępniając nowe informacje ws. sprzedaży działki, na której stanęło tzw. Zielone Przedszkole. Przypomnijmy, że w 2016 roku miasto Głogów sprzedało nieruchomość prywatnemu biznesmenowi, Jarosławowi Radko. Jak się okazało - po mocno zaniżonej cenie. Kilka dni temu prokuratorskie zarzuty w tej sprawie usłyszała rzeczoznawca Czesława S., która miała zaniżyć wartość gruntu przy ulicy Gwiaździstej.
Straty miasta szacuje się nawet na setki tysięcy złotych. Śledczy z legnickiej "okręgówki" skierowali już do sądu akt oskarżenia przeciwko biegłej. Jednocześnie nie znaleźli dowodów na to, by była ona w zmowie z miejskimi funkcjonariuszami czy z biznesmenem. Urzędnicy ratusza, według prokuratury, nie przekroczyli uprawnień.
Radomski zwrócił się w tym tygodniu publicznie do prezydenta Głogowa Rafaela Rokaszewicza o pilne unieważnienie umowy o sprzedaży działki prywatnemu inwestorowi. Radny przypomniał, że zarzuty dla rzeczoznawcy to kolejny już dowód na nieprawidłowości przy transakcji, a sprawę zna dobrze od dawna.
Koronawirus. Zakażony wicemarszałek Sejmu na spotkaniu? "Będę musiał zrobić test"
W nocy z soboty na niedzielę drzwi wejściowe do biura Andrzeja Radomskiego zostały oblane benzyną i podpalone. Samorządowiec poinformował nas, że szczęśliwie nikt nie ucierpiał, a jego dokumenty i sprzęt nie uległy zniszczeniu. - Spaliły się drzwi wejściowe, zarówno od wewnętrznej, jak i zewnętrznej strony. Większych strat na szczęście udało się uniknąć. Od razu zawiadomiłem policję - mówi nam Radomski. - Nie dam się zastraszyć - podkreśla.
Informacje te potwierdza głogowska policja. Jak przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik komendy powiatowej Bogdan Kaleta, policja otrzymała zgłoszenie o podpaleniu drzwi do biura radnego. Zawiadomienie złożyła właścicielka budynku, w którym mieści się wynajmowany gabinet.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające. Na razie, dla dobra śledztwa, nie możemy udzielać zbyt szczegółowych informacji - zaznaczył rzecznik. Jak wskazuje Radomski, funkcjonariusze przesłuchują mieszkańców okolicy. On sam również złożył już zeznania.
W sierpniu na łamach Wirtualnej Polski opisywaliśmy, że sprawa zaniżonej wartości działki była jedną z afer, którą już kilka lat temu wykrył śp. głogowski radny Paweł Chruszcz. Samorządowiec ujawnił też, że płatność została biznesmenowi podzielona na raty.
Chruszcz podnosił tę kwestię na sesjach rady miasta, domagając się wyjaśnień od prezydenta Głogowa, Rafaela Rokaszewicza. Pytał także o jego związki z biznesmenem Jarosławem Radko. Włodarz miasta zareagował złością i personalnym atakiem na radnego. Wszystko zarejestrowano na nagraniach z sesji. Wkrótce obaj - i Rokaszewicz, i Radko - zagrozili mu pozwami sądowymi i zażądali od niego horrendalnych sum zadośćuczynienia.
- Działający racjonalnie Rafael Rokaszewicz nigdy nie powinien podjąć decyzji sprzedaży Zielonego Przedszkola bez przetargu za cenę 940 tys. zł i jeszcze dodatkowo rozłożenia jego spłaty na raty, które były o ok. 90 tys. zł niższe od ceny dzierżawy. Budżet miasta w latach 2017 - 2021 straci na tym kwotę rzędu 453 tys. zł. W każdym kolejnym roku strata ta będzie wynosić 278 tys. zł - mówił nam w sierpniu Andrzej Radomski, gdy rozmawialiśmy o śmierci Pawła Chruszcza i badanych przez niego sprawach. Obaj radni dobrze się znali, byli kolegami.
Sprzedaż działki była jedną z najgłośniejszych afer wokół Zielonego Przedszkola, do którego chodził także syn Chruszcza. Samorządowiec wykrył jednak jeszcze kilka innych kwestii, m. in. wyłudzane przez kierownictwo placówki dotacje i fałszowanie podpisów na dokumentach. Kolejny skandal wybuchł, gdy Chruszcz - wraz z kilkorgiem innych rodziców - ujawnił, że opiekunki zatrudnione w przedszkolu znęcały się nad dziećmi. Jedna z nich została już skazana, proces drugiej jest w toku.
W 2018 roku radny zmarł w tragicznych i zarazem tajemniczych okolicznościach. Zdaniem prokuratury w Legnicy miał popełnić samobójstwo, wieszając się na słupie energetycznym. W lipcu w głośnym tekście na łamach WP ujawniliśmy szereg niejasności i zaniedbań, jakie popełniła prokuratura badając okoliczności tej tragedii.
Według śledczych, samorządowiec miał wspiąć się na wysokość około 5-6 metrów skośnej "nogi" słupa, z podciętymi nadgarstkami i pod wpływem alkoholu. Dodatkowo na linie, której użył, nie znaleziono żadnych śladów krwi ani odcisków palców. Wysuwany nóż do tapet, którym denat miał zadać sobie rany na nadgarstkach, znaleziono dopiero na drugi dzień po odnalezieniu zwłok. Narzędzie leżało tuż obok słupa, było złożone.
To tylko kilka z opisywanych przez nas niejasności. Mimo to, sąd odrzucił w lipcu zażalenie rodziny na decyzję o umorzeniu śledztwa ws. śmierci Chruszcza. Kilka tygodni temu, prokurator Sebastian Kluczyński, który prowadził to postępowanie i wydał decyzję o jego umorzeniu, otrzymał awans. Objął funkcję szefa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.