Astronauci testują nową metodę naprawy poszycia wahadłowców
Dwóch astronautów promu kosmicznego Endeavour wyszło w nocy z czwartku na piątek w otwartą przestrzeń kosmiczną, aby przetestować nową metodę naprawy termoizolacyjnego poszycia wahadłowców.
To już czwarty spacer załogi promu, odkąd tydzień temu przybyła ona na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Tym razem kosmonauci wyposażeni są w specjalny pistolet do wyciskania i ultranowoczesny kit, za pomocą których na próbę łatają izolację. Naprawą zajmuje się Michael Foreman, a asystuje mu Robert Behnken.
Uszkodzenie powłoki termicznej było przyczyną tragicznej katastrofy promu Columbia w 2003 r., który rozpadł się w atmosferze podchodząc do lądowania. Od tamtej pory NASA szuka sposobu na naprawę podobnych usterek jeszcze przed zejściem na Ziemię.
Inżynierów z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA przede wszystkim interesuje, jak łososiowej barwy kit zachowa się w czasie powrotu na Ziemię. Próbki po lądowaniu zostaną dokładnie zbadane i poddane ocenie, czy metoda nadaje się do wykorzystania.
Receptura kitu jest ściśle tajna, ale kierownik lotu Mike Moses zdradził, że substancja powstała na bazie silikonu z dodatkiem polimeru alkoholu.
Z tymi wszystkimi bąbelkami w środku wygląda to jak kromka chleba - tak Foreman relacjonował naprawę przez radio.
Endeavour z siedmioosobową załogą w zeszły czwartek zacumował na ISS, dostarczając na miejsce fragment japońskiego kompleksu naukowo-badawczego Kibo. Obecna misja amerykańskiego wahadłowca ma trwać 16 dni. Do końca misji astronautom pozostał jeszcze jeden planowany spacer w przestrzeni kosmicznej.
Lot promu to drugi z planowanych w tym roku aż sześciu rejsów amerykańskich wahadłowców, w tym pięciu w kierunku ISS.
Obecnie NASA ma do dyspozycji trzy wahadłowce: Atlantis, Endeavour i Discovery, jednak w 2010 roku wszystkie mają zostać wycofane z eksploatacji. Firma Lockheed Martin pracuje nad nowym promem kosmicznym Orion, jednak będzie on gotowy do lotów najwcześniej w 2014 roku.