Armia USA sprawdza, czy Irakijczyków wsadzono do klatki z lwami
Dowództwo amerykańskie sprawdza, czy w 2003 r. żołnierze USA w Iraku wsadzili więźniów do klatki z lwami. Minister obrony Donald Rumsfeld
powiedział jednak, iż zarzut ten, wysunięty przez dwóch
Irakijczyków, jest chyba "naciągany".
Dwaj iraccy biznesmeni, Szerzad Chalid i Thahi Sabbar, twierdzą, że podczas przesłuchania żołnierze amerykańscy wepchnęli ich do klatki z lwami na dziedzińcu jednego z pałaców prezydenckich w Bagdadzie, a potem, gdy lwy zaczęły się zbliżać, wyciągnęli ich z powrotem i zaryglowali drzwi klatki.
Skarga Irakijczyków jest częścią materiałów dołączonych do pozwu cywilnego przeciwko Rumsfeldowi i dowódcom wojsk USA w Iraku, wniesionego przez dwie organizacje obrony praw człowieka, Amerykańską Unię Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union, ACLU) i Najpierw Prawa Człowieka (Human Rights First, HRF).
Rzecznik dowództwa sił lądowych USA Paul Boyce powiedział we wtorek wieczorem, że armia stara się ustalić, czy taki incydent się zdarzył. Wyraził zdziwienie, że dopiero teraz, "jakieś osiemset dni po domniemanym zdarzeniu, wspomina się po raz pierwszy o lwie".
Rumsfeld, pytany o straszenie lwami, powiedział na innej konferencji prasowej, że zarzut "wydaje się naciągany", ale "oczywiście zostanie zbadany".
Stany Zjednoczone znalazły się pod pręgierzem opinii międzynarodowej w zeszłym roku, gdy pojawiły się zdjęcia pokazujące znęcanie się żołnierzy amerykańskich nad jeńcami irackimi w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem.