Armagedon na Podkarpaciu. Ulicami płynie błoto
W niedzielę strażacy z Podkarpacia mieli pełne ręce roboty, interweniując aż 230 razy, aby uporać się ze skutkami burz, które przetoczyły się nad tym regionem. Niestety, awarie sieci energetycznej spowodowały, że około 5,8 tysiąca odbiorców pozostaje bez dostępu do prądu.
Jak przekazał PAP dyżurny z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, strażacy z Podkarpacia interweniowali łącznie 230 razy do godziny 20:30.
Ich główne zadania polegały na usuwaniu połamanych konarów i gałęzi, które spadły na linie energetyczne, drogi i chodniki. Strażacy byli również zaangażowani w wypompowywanie wody z zalanych piwnic oraz udrażnianie przepustów drogowych.
- W 10 przypadkach strażacy pomogli zabezpieczyć uszkodzone dachy na budynkach gospodarczych i mieszkalnych – poinformował dyżurny z WCZK.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkarpacie. Sytuacja jest wciąż niebezpieczna
Niestety, w niedzielę wieczorem około 5,8 tysiąca odbiorców na Podkarpaciu nadal nie miało prądu. Najbardziej dotknięte awarią były rejony Krosna, Rzeszowa i Mielca.
Burze nadal przechodzą przez Podkarpacie, a w niektórych częściach regionu obowiązują ostrzeżenia drugiego i trzeciego stopnia przed burzami, wydane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Jak przekazuje serwis obserwatorzy.info, w regionie cały czas jest niebezpiecznie. Pojawił się także grad.
Źródło: PAP/obserwatorzy.info/TVP3 Rzeszów