PolskaArłukowicz pozbył się Hartmana

Arłukowicz pozbył się Hartmana

Profesor i działacz polityczny, który zasłynął wypowiedzią o kazirodztwie, nie zasiada już w komisji do spraw etyki w ochronie zdrowia.

Arłukowicz pozbył się Hartmana
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz odwołał prof. Jana Hartmana z powołanej przez siebie w maju ubiegłego roku komisji. Stało się to po tym, gdy profesor zamieścił w internecie wpis, w którym przekonywał m.in., że „jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku".

Na nasze pytanie skierowane w piątek rano do resortu zdrowia, czy Hartman powinien dalej zasiadać w tym ośmioosobowym gremium, uzyskaliśmy informację, że „skład Komisji (...)został zmieniony. W nowym składzie nie ma profesora Jana Hartmana". Tak odpowiedział nam Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu.

Lekarze cieszą się z decyzji ministra. Uważają, że w komisji mającej uczyć ich etyki nie ma miejsca dla człowieka dopuszczającego kazirodztwo. Prof. Hartman nie od dzisiaj wzbudzał w środowisku medyków ogromne kontrowersje.

Nie wypowiadam nazwiska tego pana, to zbyt trudne dla uczciwego człowieka. Jego powołanie do komisji było dla nas od początku trudne do zrozumienia – mówi nam Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Tłumaczy, że ośmieszało tę instytucję. – To po prostu wstyd – mówi Hamankiewicz.

Od samego początku obecność prof. Hartmana w komisji budziła emocje

Inny medyk związany z NIL, który chce zachować anonimowość, mówi, że obecność Hartmana w komisji była szkodliwa z punktu widzenia rozwiązywania problemów, którymi miała się ona zajmować. A są to trudne sprawy, dotykające m.in. konfliktu interesów, nowych technologii biomedycznych, etyki działalności naukowej w medycynie czy problematyki końca życia.

Sam prof. Hartman uważa, że Arłukowicz uległ presji i nagonce. Czuje się głęboko rozczarowany. – To ja byłem współtwórcą tej komisji – mówi.

Podkreśla, iż jego odwołanie może być też ceną za to, że wielokrotnie domagał się od ministra opublikowania dokumentu, gotowego już od wiosny tego roku, o konflikcie interesów w służbie zdrowia. – To znakomite opracowanie, wręcz przełomowe. Dotyka wielu aspektów niewygodnych dla środowiska medyków. Jeśli moje odwołanie ma być ceną za jego opublikowanie, jestem gotów ponieść tę ofiarę – mówi nam Hartman.

Komisję do spraw etyki w ochronie zdrowia powołano zarządzeniem ministra zdrowia w maju 2013 r. W jej skład wchodzą m.in.: wiceminister w tym resorcie Igor Radziewicz-Winnicki, prof. Paweł Łuków z Uniwersytetu Warszawskiego i prof. dr hab. Barbara Chyrowicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Od samego początku emocje budziła obecność w komisji prof. Hartmana, który m.in. ostro krytykował kodeks etyki lekarskiej. Mówił o nim, że jest dokumentem niechlujnym, przypominającym „kartkę z protokołu jakiejś burzy mózgów". Hamankiewicz napisał po tym wystąpieniu do rektora UJ. Wskazywał, że słowa prof. Hartmana są „sarkastyczne i uwłaczające godności wszystkich lekarzy w Polsce".

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz odwołał prof. Jana Hartmana z powołanej przez siebie w maju ubiegłego roku komisji. Stało się to po tym, gdy profesor zamieścił w internecie wpis, w którym przekonywał m.in., że „jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku". Na nasze pytanie skierowane w piątek rano do resortu zdrowia, czy Hartman powinien dalej zasiadać w tym ośmioosobowym gremium, uzyskaliśmy informację, że „skład Komisji (...)został zmieniony. W nowym składzie nie ma profesora Jana Hartmana". Tak odpowiedział nam Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu.

Lekarze cieszą się z decyzji ministra. Uważają, że w komisji mającej uczyć ich etyki nie ma miejsca dla człowieka dopuszczającego kazirodztwo. Prof. Hartman nie od dzisiaj wzbudzał w środowisku medyków ogromne kontrowersje. – Nie wypowiadam nazwiska tego pana, to zbyt trudne dla uczciwego człowieka. Jego powołanie do komisji było dla nas od początku trudne do zrozumienia – mówi nam Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Tłumaczy, że ośmieszało tę instytucję. – To po prostu wstyd – mówi Hamankiewicz.

Od samego początku obecność prof. Hartmana w komisji budziła emocje Inny medyk związany z NIL, który chce zachować anonimowość, mówi, że obecność Hartmana w komisji była szkodliwa z punktu widzenia rozwiązywania problemów, którymi miała się ona zajmować. A są to trudne sprawy, dotykające m.in. konfliktu interesów, nowych technologii biomedycznych, etyki działalności naukowej w medycynie czy problematyki końca życia. Sam prof. Hartman uważa, że Arłukowicz uległ presji i nagonce. Czuje się głęboko rozczarowany. – To ja byłem współtwórcą tej komisji – mówi. Podkreśla, iż jego odwołanie może być też ceną za to, że wielokrotnie domagał się od ministra opublikowania dokumentu, gotowego już od wiosny tego roku, o konflikcie interesów w służbie zdrowia. – To znakomite opracowanie, wręcz przełomowe. Dotyka wielu aspektów niewygodnych dla środowiska medyków. Jeśli moje odwołanie ma być ceną za jego opublikowanie, jestem gotów ponieść tę ofiarę – mówi nam Hartman. Komisję do spraw etyki w ochronie zdrowia powołano
zarządzeniem ministra zdrowia w maju 2013 r. W jej skład wchodzą m.in.: wiceminister w tym resorcie Igor Radziewicz-Winnicki, prof. Paweł Łuków z Uniwersytetu Warszawskiego i prof. dr hab. Barbara Chyrowicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Od samego początku emocje budziła obecność w komisji prof. Hartmana, który m.in. ostro krytykował kodeks etyki lekarskiej. Mówił o nim, że jest dokumentem niechlujnym, przypominającym „kartkę z protokołu jakiejś burzy mózgów". Hamankiewicz napisał po tym wystąpieniu do rektora UJ. Wskazywał, że słowa prof. Hartmana są „sarkastyczne i uwłaczające godności wszystkich lekarzy w Polsce". Bartosz Marczuk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (359)