Aresztowano zamachowców z Londynu?
Londyńska policja poinformowała wieczorem, że aresztowała w związku z czwartkowymi zamachami w Londynie dwie osoby - podała agencja AP. Policja przesłuchuje obu zatrzymanych mężczyzn.
22.07.2005 | aktual.: 22.07.2005 07:50
Według AFP, Scotland Yard odmówił jednak potwierdzenia tej informacji. Pytany, czy aresztowania mają związek z zamachami, rzecznik Scotland Yardu powiedział AFP: Nie możemy powiedzieć tego w tym momencie.
Już wcześniej we czwartek policja informowała o zatrzymaniu dwóch osób w związku z wybuchami. Jednak podczas konferencji prasowej wkrótce po aresztowaniach, szef londyńskiej policji Ian Blair zaprzeczył, że dokonano ich w związku z zamachami.
Jednego aresztowania dokonano koło rezydencji premiera Tony'ego Blaira na Downing Street, a drugiego w pobliżu ulicy Tottenham Court Road, niedaleko stacji metra na Warren Street, gdzie miał miejsce jeden z zamachów - poinformował rzecznik policji.
Po zamachach w czwartek premier Tony Blair spotkał się na Downing Street z kluczowymi ministrami i szefami służb specjalnych. Wezwał do zachowania spokoju i wyraził przekonanie, że Londyn szybko wróci do normalnego życia i w ten sposób pokaże, że nie da się zastraszyć.
W czasie, kiedy premier Blair przygotowywał się do wygłoszenia oświadczenia, policja eskortowała aresztowanego od bramy rezydencji. Jeden z funkcjonariuszy w pobliżu rezydencji premiera odbezpieczył broń i trzymał skierowaną na cel poza zasięgiem kamer telewizji.
Według obecnego na miejscu reportera BBC, funkcjonariusze podeszli do mężczyzny, który znajdował się około 20 metrów od bramy do rezydencji. Kazali mu położyć się twarzą do ziemi i przeszukali go. Nie wydaje się, aby mężczyzna miał coś przy sobie. Odprowadzono go, z rękoma w kajdankach. Mężczyzna ubrany był w czarne spodnie i rozpiętą czarną koszulę.
Natomiast na Warren Street w porze zamachów niektórzy świadkowie widzieli mężczyznę, który być może przeprowadził atak. Miał on plecak, "który wybuchł i rozpadł się". Pasażerowie próbowali schwytać mężczyznę, ale im się nie udało. Szukano go potem w pobliskim szpitalu uniwersyteckim. Policja opisywała go jako czarnego mężczyznę, prawdopodobnie azjatyckiego pochodzenia, w niebieskiej koszuli z dziurą na plecach i z wystającymi spod odzieży drutami. Nie wiadomo, czy mężczyzna poszukiwany w szpitalu jest jednym z aresztowanych.