ŚwiatAresztowania po pokazaniu filmu z egzekucji Bośniaków

Aresztowania po pokazaniu filmu z egzekucji Bośniaków

Po nadaniu przez telewizję
nagrania wideo z egzekucji sześciu muzułmanów z bośniackiej
Srebrenicy serbska policja aresztowała 10 podejrzanych, widocznych
na filmie. Przeciwko siedmiu z nich wszczęto śledztwo.

03.06.2005 | aktual.: 03.06.2005 21:03

Rzecznik serbskiej prokuratury ds. zbrodni wojennych Bruno Vekarić poinformował, że zidentyfikowano wszystkie ofiary mordu, dokonanego przez członków serbskiej jednostki paramilitarnej "Skorpiony".

Widoczni na filmie muzułmanie (Bośniacy) pochodzili ze Srebrenicy, choć rozstrzelano ich we wsi Trnovo, 20 km od Sarajewa. Czterech z nich było niepełnoletnich, dwóch miało po dwadzieścia parę lat. Widać, że przed śmiercią byli przez dłuższy czas maltretowani.

Vekarić wyjaśnił, że ludzi aresztowanych po emisji filmu prokuratura już od dłuższego czasu wiązała z udziałem w zbrodniach wojennych. Zatrzymano ich po publicznym pokazaniu nagrania. Trzej podejrzani pozostają na wolności, dwaj być może uciekli z kraju. Udało się schwytać jednego z dowódców jednostki - Slobodana Medicia ps. "Boca" (Butelka).

Wstrząsające ujęcia, będące fragmentem blisko dwugodzinnego nagrania, zrobionego zapewne przez jednego ze "Skorpionów", pokazano po raz pierwszy w środę na procesie byłego prezydenta Jugosławii i Serbii Slobodana Miloszevicia. Film daje podstawy, by sądzić, że nareszcie uda się dowieść powiązań Miloszevicia ze zbrodniami w Bośni, w tym z masakrą w Srebrenicy, gdzie w lipcu 1995 roku wymordowano blisko 8 tys. muzułmańskich mężczyzn. "Skorpiony" podlegały bowiem MSW Serbii.

Wstrząs, jaki wywołała emisja filmu, może też doprowadzić do przełomu w postawie Serbów, którzy dotąd zaprzeczali zbrodniom w Bośni, a co za tym idzie może ułatwić spektakularne aresztowania zbrodniarzy wojennych - uważa serbski minister ds. praw człowieka Rasim Ljajić.

"To wideo będzie punktem zwrotnym w umysłach naszego społeczeństwa, ułatwi naszym władzom wypełnienie zobowiązań" wobec ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii - powiedział Ljajić, który sam jest muzułmaninem. Także główna prokurator tego trybunału Carla del Ponte jest przekonana, że wstrząsające nagranie przyczyni się do spełnienia najważniejszego zobowiązania Belgradu, czyli schwytania wojennego przywódcy Serbów bośniackich Radovana Karadżicia i dowódcy ich armii gen. Ratko Mladicia.

Del Ponte, która w piątek spotkała się w Sarajewie z ocalałymi z masakry w Srebrenicy, ujawniła, że prokuratura ma jeszcze inne nagrania zbrodni w Bośni, ale upubliczni je dopiero po pokazaniu na procesie w trybunale haskim. Zapowiedziała, że "chce mieć Karadżicia i Mladicia w Hadze" przed zaplanowanymi na 11 lipca uroczystościami upamiętniającymi 10. rocznicę masakry. Del Ponte ostrzegła już wcześniej, że nie weźmie udziału w ceremonii, jeśli ten warunek nie zostanie spełniony.

Belgradzki dziennik "Danas" uważa, że błyskawiczne aresztowanie podejrzanych przez władze serbskie "wskazuje na determinację rządu, który jest zdecydowany ścigać takie zbrodnie i przekonać społeczeństwo, by je uznało, zamiast żyć iluzjami, że oskarżeni przez Hagę to jacyś bohaterowie narodowi".

Gazeta "Blic" dotarła do żony jednego z aresztowanych, Branislava Medicia, mechanika, który jako ochotnik jeździł do Bośni ze "Skorpionami". Żona przypomina sobie, że wyjeżdżał też latem 1995 r. i wrócił wyczerpany.

W środę wieczorem "włączyliśmy telewizję" - opowiada pani Medić. Powiedział, że powinniśmy wysłać młodsze córki spać. Starsze zostały, jedna ma 19, a druga 17 lat. Młodsza zamknęła oczy. Ja patrzyłam tylko przez sekundę. Nie miałam siły tego oglądać. Słychać było tylko dźwięk. Starsza córka patrzyła do końca. Od tamtej pory nie powiedziała ani słowa. Tylko płakała - relacjonowała Medić.

Na filmie widać, jak mężczyźni w panterkach wyciągają z ciężarówki sześciu cywilów z rękami związanymi na plecach. Następne zdjęcia pokazują ich leżących obok siebie na ziemi, a zza kadru słychać przekleństwa. Cywile oddzielani są jeden po drugim od pozostałych i zabijani strzałem w plecy. Słychać narzekania, że kończy się bateria w kamerze. Widać, jak dwóm jeńcom rozwiązano ręce. Według prokuratury kazano im zanieść ciała zabitych do pobliskiej stodoły, po czym ich również zastrzelono.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)