Warszawa. Zniszczył fasadę kościoła, jest decyzja ws. wandala
Na fasadzie jednego ze stołecznych kościołów w Boże Narodzenie umieszczono czerwone napisy. Zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu. Sprawca po paru dniach został zatrzymany. Do końca marca pozostanie w areszcie - zdecydował w niedzielę warszawski sąd.
"PiS won", "tu będzie techno", "świeckie państwo" - takie napisy pojawiły się na fasadzie Kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Wykonano je czerwonym sprayem w nocy z 24 na 25 grudnia.
Proboszcz złożył zawiadomienie o zniszczeniu mienia. Całość zdarzenia zarejestrowały kamery monitoringu. 31 grudnia mundurowym udało się zatrzymać prawdopodobnego sprawcę. Mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia zabytku. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
- Z uwagi na konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania prokurator skierował do sądu wniosek o zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego - poinformowała w rozmowie z PAP Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W niedzielę przed południem Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia przychylił się do wniosku i wydał postanowienie o zastosowaniu aresztu tymczasowego na okres trzech miesięcy.
Uszkodził fasadę kościoła. "Zniszczenia nie są trwałe"
- Nie zgadzamy się z tą decyzją, w najbliższych dniach będziemy składali zażalenie. Mój klient nie przyznaje się do stawianych zarzutów, nie składał zeznań - powiedział "Wyborczej" adwokat Bartosz Obrębski, pełnomocnik zatrzymanego mężczyzny
Jak dodał, "zniszczenia nie są trwałe, napisy zostały wykonane farbą w sprayu, można więc je usunąć".
Innego zdania są jednak śledczy. - W tym przypadku straty przekraczają 100 000 złotych - przekazał w rozmowie z PAP nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji.
Podobnego zdania jest stołeczny konserwator zabytków. - Elewacje zabytkowego kościoła, w dodatku świeżo po konserwacji, nie są miejscem do prowadzenia dyskusji w takiej formie. To jest już wandalizm, którego ja absolutnie nie popieram – powiedział "Wyborczej" Michał Krasucki.
Źródło: PAP/"Gazeta Wyborcza"