"Arena Prezydencka". Rafał Trzaskowski przerywa wypowiedź i podaje wodę dziennikarce
Do wyborów prezydenckich 2020 pozostało zaledwie 6 dni. Sztab kandydata KO na prezydenta zorganizował "Arenę Prezydencką" z udziałem dziennikarzy regionalnych i ogólnopolskich. Podczas odpowiedzi na jedno z pytań Rafał Trzaskowski zszedł z mównicy.
Podczas "Areny Prezydenckiej" Rafał Trzaskowski odpowiedział na łącznie 40 pytań zadanych przez 20 polskich redakcji. Tematyka była bardzo szeroka - od tych dotyczących wychowania dzieci, reformy emerytalnej, aż po relacje z Chinami i wykonywanie symbolicznych gestów wobec politycznych przeciwników.
W pewnym momencie padło pytanie o reparacje - jednak Rafał Trzaskowski nie chciał odpowiedzieć na zasadzie "tak" lub "nie". - Ja nie jestem Andrzejem Dudą - zaznaczył kandydat KO. I wyjaśnił, że takie sprawy trzeba przemyśleć. - Sprawa jest poważna i skomplikowana - dodał. Jego zdaniem obecnie ważniejsza jest reprywatyzacja. Po chwili przerwał wypowiedź i podał szklankę wody (przeznaczoną dla kontrkandydata - red.) dziennikarce, która po zadaniu pytania musiała usiąść. - Rzeczywiście, tu jest bardzo gorąco - zauważył.
Po spotkaniu z Trzaskowskim sytuację krótko skomentowała dziennikarka. "Było strasznie duszno. Wstałam z fotela za szybko i zakręciło mi się w głowie. Nie zemdlałam, pytania zadałam. Tyle" - napisała na Twitterze.
Wybory 2020. Rafał Trzaskowski: zasługujemy na prawdziwą debatę
Dziennikarka zadała kolejne pytanie. To dotyczyło pierwszej wizyty zagranicznej po ewentualnym zwycięstwie Trzaskowskiego. - Tak jak to zapowiadałem wcześniej, udam się do Brukseli. Trzeba negocjować z naszymi partnerami podział środków unijnych (...). Zapewniam, że w tej sprawie będę blisko współpracował z rządem - przekonywał wiceprzewodniczący PO.
Po "Arenie Prezydenckiej" Trzaskowski przyszedł na spotkanie z sympatykami w Lesznie. - To najprawdopodobniej mieszkańcy Leszna zadecydują, czy w Polsce dojdzie do zmiany po 12 lipca - przekonywał Trzaskowski. - Czuję się też niezręcznie, bo zawsze mam dwie mównice, o tę drugą można zawsze się oprzeć (...). Ale tak na serio: wszyscy zasługujemy na prawdziwą debatę. A to, że Andrzeja Dudy tu nie ma, tylko przekonuje swoich zwolenników albo czyta z telepromptera (...) nie jest poważne. To brak szacunku - oceniał kandydat KO.
Zobacz także: Leszek Miller ostrzega: Rząd może wprowadzić stan klęski żywiołowej