Apteki sprzedają lekarstwa "na zeszyt"
W wielu aptekach w Przemyślu właściciele wprowadzili ostatnio sprzedaż na kredyt. Wpisują do zeszytów nazwiska klientów, którzy nie mogą zapłacić za leki od razu, tylko dopiero dopiero po otrzymaniu poborów, renty lub emerytury - dowiedział się dziennikarz PAP.
Z powodu cen leków takich klientów ostatnio stale przybywa. "Przychodzi do nas także wiele osób, które w ogóle rezygnują z zakupu drogich medykamentów - powiedziała właścicielka jednej z przemyskich aptek, chcąca zachować anonimowość. - W takiej sytuacji proponujemy im tańsze polskie odpowiedniki, ale zdarza się, że nawet na nie ich nie stać. Dlatego wprowadziliśmy zapisy do zeszytu, dzięki czemu gorzej sytuowani mogą uiścić należność w późniejszym terminie. Podobnie postępują właściciele wielu innych aptek".
Spotkana w jednej z aptek Grażyna T. z Przemyśla, była nauczycielka, ma 823,40 zł emerytury. Cierpi na nadciśnienie tętnicze i chorobę stawów. Na leki wydaje miesięcznie prawie 250 zł. "W jednym miesiącu np. nie płacę czynszu i wtedy mogę kupić lekarstwa - powiedziała. - W następnym biorę leki 'na zeszyt' i wtedy płacę czynsz".
Właścicielka przemyskiej apteki "Pod św. Antonim" Krystyna Gross-Krasnowska, wywodząca się z rodziny o długich tradycjach aptekarskich, podkreśla, że wpisywanie do zeszytów klientów nigdy przedtem nie było praktykowane, natomiast teraz stało się koniecznością. Taka metoda sprzedaży znana jest w sklepikach w biednych popegeerowskich wsiach, gdzie "na zeszyt" kupuje się chleb i mleko, ale nigdy dotąd nie była stosowana w aptekach.
Zakupy "na zeszyt" są domeną prywatnych aptek, których jest większość. Nieco inaczej sprawa wygląda w aptekach Cefarmu. "Jeśli klient nie ma pieniędzy, to dajemy mu lekarstwo na kredyt, wpisujemy do zeszytu, ale same, z własnej kieszeni za to płacimy - informuje kierowniczka przemyskiej apteki. - Klient jest więc naszym prywatnym dłużnikiem, czyli personelu, a nie Cefarmu. Jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś nie oddał długu. Bywa natomiast, że prosi o jego prolongatę".
"Ceny leków są różne w poszczególnych aptekach - informuje pierwszy wiceprezes Podkarpackiej Okręgowej Izby Aptekarskiej Lidia Czyż. - Wynika to ze źródła zakupu. Obowiązkiem aptekarza jest, by informował kupujących o najtańszych odpowiednikach. Nie zawsze jest to jednak możliwe, bo nie każdy lek ma swój odpowiednik. Natomiast wpisywanie do zeszytu osób, których nie stać na na natychmiastowy wykup leku, wynika wyłącznie z dobrej woli aptekarza, gdyż widzimy coraz większe zubożenie społeczeństwa".