Apelacje w sprawie FOZZ są już w sądzie
Sąd Apelacyjny w Warszawie (SA) ma już
wszystkie apelacje skazanych w końcu marca w procesie Funduszu
Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Na początku przyszłego tygodnia
sąd ma podjąć decyzję, którzy sędziowie i kiedy będą mogli je
rozpatrzyć.
01.06.2005 12:55
Rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska, która poinformowała o tym, nie chciała spekulować, na kiedy sąd może wyznaczyć termin apelacji.
Tymczasem trwa wyścig z czasem - pierwsze zarzuty stawiane głównym podsądnym przedawniają się 17 lipca (wobec Janiny Chim) i 15 września (wobec Grzegorza Żemka). Nie wiadomo, czy SA zdąży wcześniej wydać prawomocny wyrok. Najpoważniejsze zarzuty wobec Żemka i Chim przedawnią się latem przyszłego roku.
Akta sprawy liczą ponad 300 tomów, a pisemne uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie - 830 stron. Z reguły SA potrzebuje co najmniej kilku miesięcy na zbadanie tak dużej sprawy.
Od początku roku tocząca się 14 lat sprawa nabrała wielkiego przyspieszenia. Wyrok skazujący wszystkich oskarżonych sędzia Andrzej Kryże ogłosił 29 marca, a już 35 dni później złożył w sądzie jego 830-stronicowe uzasadnienie.
Sąd skazał na kary od 9 do 3 lat więzienia całą szóstkę oskarżonych. Według prokuratury, w latach 1989-1990 afera spowodowała 350 mln zł strat; sąd uznał, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł. Orzeczono karę 9 lat więzienia dla b. dyrektora generalnego FOZZ Żemka i 6 lat dla jego zastępczyni Chim. Oboje są w areszcie. Aresztowany miał zostać też uznany za "mózg" przedsięwzięcia b. szef "Universalu" Dariusz Przywieczerski. Ukrył się jednak, więc wystosowano za nim europejski nakaz aresztowania.
Komentarzom, że wyrok to sukces wymiaru sprawiedliwości, towarzyszą obawy, czy sprawa nie przedawni się przed prawomocnym wyrokiem SA. Pierwsze zarzuty, te najmniejszej wagi, przedawniły się z końcem kwietnia. Dotyczy to Irene Ebbinghaus i Krzysztofa Komornickiego - ich skazanie ma więc wymiar symboliczny, bo dziś oboje są już faktycznie uwolnieni od odpowiedzialności karnej. Prokuratura, mimo że przed sądem żądała wyższych kar, postanowiła nie składać apelacji. Apelują natomiast wszyscy obrońcy skazanych. Wytykają procesowi i wyrokowi błędy formalne. Żądają powtórzenia procesu.
Adwokaci Chim i Przywieczerskiego podnoszą zarzut, który - jeśli będzie uwzględniony - spowoduje uchylenie wyroku w całości, nawet bez merytorycznego badania poszczególnych apelacji - to zarzut "niewłaściwej obsady sądu". Chodzi o to, że sędzia Kryże został przydzielony do osądzenia tej sprawy "poza kolejką", na podstawie decyzji kolegium sądu - gdy prowadząca wcześniej ten proces Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości.
Po wyznaczeniu do sprawy FOZZ decyzję kolegium kwestionował sam sędzia Kryże, choć ostatecznie sprawę przyjął. Już w I instancji Chim składała skargi w sprawie składu orzekającego, ale zarówno prezes sądu, jak i nawet minister sprawiedliwości nie uwzględnili tych skarg. W odpowiedziach dla Chim stwierdzali natomiast, że taki ewentualny zarzut może zbadać sąd odwoławczy.
Adwokaci Żemka mają też do wyroku zastrzeżenia innej natury - poddają w wątpliwość bezstronność sądu, który w myśl przepisów prawa, aż do ogłoszenia wyroku nie może zdradzać swych poglądów na sprawę. Adwokatom podejrzane wydaje się napisanie pisemnego uzasadnienia w tak krótkim czasie. Dodają, że po odsłuchaniu 7- godzinnego nagrania z ogłoszonego 29 marca ustnego uzasadnienia wyroku stwierdzili, że jest to 350 pierwszych stron uzasadnienia pisemnego, które - jak się okazuje - było gotowe już wtedy. Znaczyłoby to, że sędzia Kryże napisał w tydzień tak wiele uzasadnienia.
Na ponad 200 rozprawach przesłuchano kilkuset świadków - odzwierciedlenie wszystkich tych czynności musi się znaleźć w szczegółowym pisemnym uzasadnieniu wyroku, które można zacząć sporządzać dopiero po ogłoszeniu orzeczenia. Wygłaszanie przez sędziego ustnych motywów werdyktu trwało siedem godzin - były to jednak tylko najważniejsze motywy wyroku.