Apel po ukraińsku, w klasach Hindusi. Obok polskich uczniów uczą się imigranci© WP.PL | Maciej Stanik

Apel po ukraińsku, w klasach Hindusi. Obok polskich uczniów uczą się imigranci

Piotr Barejka
1 listopada 2019

Na jednym szkolnym korytarzu spotykają się Hindusi i Polacy, mijają ich uczniowie z Ukrainy, Tajlandii i Korei. Nauczyciele tej publicznej szkoły mówią o sobie, że są pionierami. Choć mieli obawy, zanim przyjęli ponad setkę dzieci imigrantów.

Tuż przed przerwą świąteczną trafiła do szkoły dziewczynka z Libii. Widziała błyszczące ozdoby, rozświetloną choinkę, na której wisiały bombki. Słuchała kolęd, bo ich śpiewanie jest szkolną tradycją.

Dołączyła do polskich uczniów, chodziła z nimi na lekcje. Pisała sprawdziany, zaliczała geografię, chemię, fizykę. Pewnego ranka pojawiła się w zakrywającej włosy chuście. Niektórych uczniów to zdziwiło. Poszli do wychowawczyni.

- Dlaczego? - Dopytywali się.
- To zwyczaj religijny - tłumaczyła nauczycielka. - Muzułmańskie kobiety w pewnym wieku zakrywają włosy.

Zaakceptowali to. Nie dokuczali jej. Zaprzyjaźnili się.

Jednak na korytarzach coraz więcej było uczniów, których rodzice przyjeżdżali z całego świata. Trafiali się ciemnoskórzy, bywali Azjaci. Niektórzy rozumieli polski, szczególnie ci z Ukrainy. Ale dla niektórych zupełnie obcy był i język, i kraj. Trudno im było się odnaleźć.

Lekcja 1

Temat: Co dla dzieci zrobić

Barierę, której nie dało się przełamać, widzieli ich nauczyciele. Wtedy, wspólnie z władzami miasta, wpadli na pomysł, aby utworzyć klasy przygotowawcze. Takie, w których będą uczyć tylko cudzoziemców. Jedni opanują polski, drudzy inne zaległości, aż wszyscy dołączą do polskich uczniów.

- Co jeśli my się z nimi nie dogadamy? - Obawiali się nauczyciele. - A jeśli dzieci będą wycofane? Zamknięte? Niechętne do współpracy? - Pytali. - Może będą przestraszone nowym miejscem?

Nauczyciele zebrali się, aby pomysł przegłosować. Mimo wątpliwości, które mieli wszyscy, poparli go jednogłośnie. Choć wiedzieli, że wielu uczniów nie będzie znać polskiego, a niektórzy nawet po angielsku mogą mówić słabo.

- Tak naprawdę sami musieliśmy budować sobie ten system - mówi nauczycielka fizyki.

Trudno było znaleźć osoby, które mogły podzielić się doświadczeniem. Nikt wcześniej, w publicznym liceum, nie prowadził takich klas. Nawet jeśli gdzieś były, to raczej w podstawówkach. I to na dużo mniejszą skalę, niż oni postanowili je zrobić.

- Jesteśmy jak pionierzy - śmieje się nauczycielka - Mamy najtrudniej, ponieważ przecieramy szlaki.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 2

Temat: Być pionierem

Ruszyła rekrutacja. Rodzice dziesiątkami przychodzili na rozmowy. Po dwóch miesiącach okazało się, że na listach jest ponad setka uczniów. Zaskoczeni tym byli i nauczyciele, i dyrekcja. Rok szkolny musiał więc rozpocząć się nieco inaczej niż zwykle.

- Zrobiliśmy tak, żeby wszyscy się rozumieli - mówi Bogumiła Mandat, dyrektorka szkoły.

Uroczystą inaugurację uświetnił wykład. O gościnnym domu, a nie twierdzy, jak zatytułowano przemówienie. Było o patriotyzmie, tym europejskim, narodowym i lokalnym. Wszyscy przemawiali po polsku, ale tłumacze przekładali na angielski i ukraiński.

- Każdy mógł się odnaleźć - zaznacza dyrektorka. - To był wykład o tym, co nas łączy.

Rodzice byli wdzięczni. Szczególnie ci z zagranicy, którzy potem przychodzili, mówili, że poczuli się zaproszeni do szkolnej społeczności. Doceniali, że o nich pamiętano. Szkoła chciała, aby poczuli się dobrze. I tak się właśnie poczuli.

- Wyobrażaliśmy sobie, że jedziemy do Francji. Znamy język albo trochę, albo wcale. Zastanawialiśmy się, czego byśmy wtedy oczekiwali od szkoły - opowiada dyrektorka.

Nauczyciele uznali, że oczekiwaliby zrozumienia. Nie tylko trudności, które dziecko może mieć z językiem. Ale też obaw rodziców o to, gdzie oddadzą dziecko. Tak samo lęku dziecka przed czymś nieznanym.

- Tak staraliśmy się klasy zorganizować - mówi dyrektorka. - Wiemy, że dla nastolatka to trudne doświadczenie, gdy wyjeżdża z rodzinnego kraju.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 3

Temat: Paprotnik po rosyjsku

Nauczyciele ślęczeli po godzinach nad przygotowaniem lekcji. Są dla obcokrajowców podręczniki do języka polskiego, ale to nie wystarczało. Nie ma takich, z których mogliby uczyć się geografii, biologii czy fizyki. Takie materiały nauczyciele opracowywali sami.

- To bardzo żmudna praca - mówi dalej nauczycielka fizyki. - Jak jest po angielsku paprotnik? Albo paralaksa geocentryczna po rosyjsku?

Szukali słów w słownikach, wpisywali je do internetowych tłumaczy. Wciąż nie wiedzieli też, jaki poziom wiedzy będą mieć uczniowie. Przecież co kraj, to system. Inny materiał, który się przerabia. Na pierwszych lekcjach musieli wyczuć, czego właściwie uczyć.

- Zwłaszcza, że w klasach mamy nie tylko uczniów z Ukrainy czy Rosji, ale są z całego świata.

Bo do klas trafili też uczniowie z Włoch, Francji i Niemiec. Przylecieli z dalekiej Azji, ktoś z Chin, inni z Indii i Tajlandii. Jest uczeń z Kolumbii i uczennica z Kongo, ale też z Brazylii.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 4

Temat: Jeden za wszystkich

Uczniowie przyjechali ze swoimi rodzicami. Trafili do nieznanego kraju, zupełnie innego miasta, do nowej szkoły i klasy. Gdy usiedli w ławkach, najpierw zaczęli poznawać samych siebie. Rozmawiali o tym, jak to się stało, że są w tym samym miejscu.

- Bardzo są siebie ciekawi - zauważa jedna z wychowawczyń.

Nauczyciele patrzyli, jak szybko tworzą między sobą więzi. Nie zostawiali kolegów, którzy potrzebowali pomocy. Jeśli mieszkali niedaleko siebie, wracali razem do domów. Wiedzieli, że jedni radzą sobie z komunikacją lepiej, inni gorzej. Tłumaczyli sobie, jak kupić bilet w autobusie.

- Bałam się zadać jedno pytanie - mówi dalej wychowawczyni
- Jakie?
- O to, jak się w Polsce czują.

Po miesiącu to pytanie w klasie padło. I wtedy przyszła ulga, bo okazało się, że żaden z uczniów nie czuje się źle. Wręcz przeciwnie. Opowiadali, że rodzice podjęli słuszną decyzję.

Anastazja, Rosja, 17 lat

Cenię, że mogę uczyć się języka polskiego i poznawać innych uczniów. Bardzo mi się podoba, że tutaj wszystko jest dla mnie ciekawe. Jeszcze nie wiem, co chciałabym robić w przyszłości. To trudne pytanie. Ale wiem, że chciałabym być szczęśliwa.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 5

Temat: Kalkulator dla matematyka

Pierwszym świętem, które wspólnie zorganizowali, był dzień chłopaka. Uczennice postanowiły, że zbiorą pieniądze i zrobią chłopcom upominki. Ale jedna klasa ma wychowawcę, więc i jemu musiały coś sprezentować.

- Kupiłyście prezent dla pana? - Dopytywała nauczycielka.
- Tak - odpowiedziały chórem uczennice.
- A co?
- Kalkulator - pochwaliły się. - Pan ciągle szuka kalkulatora, więc kupiłyśmy mu wielki kalkulator.

Wychowawca powiedział, że już nigdy nie będzie szukał kalkulatora. Wszyscy nauczyciele zresztą docenili, jak uczniowie doceniają ich. Mówią, że ich uczniowie są zawsze grzeczni, chętni do pracy, a na korytarzu się do nich uśmiechają. Czują, że im zależy.

- Zaskoczyło mnie, gdy uczennica zapytała o życie prywatne - mówi pan, czyli nauczyciel matematyki. - O to, czy mam żonę, ile mam lat, gdzie mieszkam.

Uczennica wytłumaczyła, że chciałaby to wiedzieć, bo w poprzedniej szkole znała takie szczegóły z życia swojego nauczyciela. Więc teraz też by chciała.

- Nie ma w niektórych krajach takiej granicy między nauczycielem a uczniem, jaka jest u nas - zauważa Krzysztof.

Ale przekonał się też, że niektóre pytania są niezależne od tego, skąd uczniowie pochodzą. Pytali o to, czy będą sprawdziany, czy będzie ich odpytywał, czy będzie zadawał prace domowe, czy będzie ich dużo. To obawy uczniów bez względu na szerokość geograficzną.

Oleksij, Ukraina, 15 lat

Najbardziej podoba mi się, że nauczyciele są koleżeńscy i mogą pomóc, gdy dzieci mają jakieś pytania. Nauczyłem się już dużo nowych słów, których wcześniej nie znałem. Bardzo chciałbym zostać fajnym lekarzem.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 6

Temat: Jak powstał świat

Najważniejsze są lekcje polskiego. Tam na ławkach leżą telefony, bo w tych klasach korzystanie z nich nie jest zabronione. Wręcz przeciwnie, jest wskazane. Tak każdy może sprawnie przetłumaczyć to, co chciałby powiedzieć.

- Przygotujcie tematy do rozmowy - zadaje pracę domową nauczycielka. - Będę pytała o nastrój. To bardzo ważne, żebyśmy mogli po polsku nazywać emocje i uczucia.

Wcześniej omawiała na lekcji teksty o powstaniu świata. Zwykle skupia się na Biblii, ale tym razem był w klasie uczeń z Egiptu, który wyznaje Islam. - Mimo wszystko mówić tylko o Biblii? - Zastanawiała się. - Czy tylko o mitach greckich, może o rzymskich?

Ostatecznie uznała, że poprosi egipskiego ucznia, aby odnalazł w Koranie fragmenty, które opowiadają o stworzeniu świata. Wyświetliła też film, który pokazywał mity starosłowiańskie i nordyckie. Poza tym opowiedziała o Biblii.

- Zrobiliśmy lekcję o mitach, o tym, jak w każdej religii to powstanie świata wyglądało - opowiada.

Obca jest też historia. Nikt w klasie nie wiedział ani tego, czym była bitwa pod Grunwaldem, ani kim był Władysław Jagiełło, ani jakie znaczenie ma Gniezno, a jakie Kraków i Częstochowa.

- To ziemia nieznana dla większości z nich - mówi nauczyciel historii.

Niektórzy rozpoznali królów, bo ich wizerunki zauważyli już na banknotach. Inni kojarzyli nazwy powstań, ponieważ przejeżdżają przez plac którychś powstańców. Ale całą historię trzeba tłumaczyć od początku. I to tak, żeby była zrozumiała.

- Pierwsze lekcje to było taka czysta karta. Coś cudownego - opowiada dalej polonistka. - Te dzieci chcą się uczyć języka. Mają świadomość, że muszą się go nauczyć, żeby pójść dalej.

Stanislav, Mołdawia, 16 lat

Najbardziej doceniam w polskiej szkole to, jak nas traktują. Biorąc pod uwagę, że pochodzimy z innego kraju, nie znamy języka i tradycji. Zdążyłem się już nauczyć trochę z każdego przedmiotu. Po ukończeniu szkoły chciałbym studiować informatykę i w przyszłości pracować jako programista.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 7

Temat: Tęsknota za psem

Niektóre dzieci, zanim poszły do szkoły, spędziły w Polsce parę miesięcy. Zdążyły pójść na pierwsze lekcje języka, poznać miasto, spotkać paru nowych kolegów. Jednak wiele z nich przyjechało tuż przed rozpoczęciem roku, nawet dzień albo dwa.

- Widzę, że tęsknią – wzdycha kolejna z wychowawczyń. - Nawet za psem, który musiał zostać w domu.

Zostawiły za granicą wszystko to, do czego były przywiązane. Czasem opowiadają, że w rodzinnym domu jest ukochany dziadek, obok mieszkają przyjaciele, z którymi spędzili dzieciństwo. Zostawili dawną szkołę.

- Ale wiedzą, że to szansa - oznajmia wychowawczyni. - Chcą wyrwać się ze świata, w którym życie jest trudniejsze.

Choć to nowe życie zaczynają sami. Obok siebie mają jedynie rodziców.

Anton, Ukraina, 16 lat

Cieszę się, że mogę uczyć się w szkole, rozmawiać z nowymi uczniami. Doceniam pragnienie uczenia nas. Zdążyłem poznać trochę języka polskiego i różne, przydatne do życia rzeczy. Chciałbym w przyszłości robić karierę muzyczną, ale może pójdę na uniwersytet. Życie jest bardzo spontaniczne.

Obraz
© WP.PL | Maciej Stanik

Lekcja 8

Temat: Prawdziwa szkoła

Chodzą do szkoły Hindusi, są uczniowie z Brazylii, Niemiec, Francji i Włoch. Jest Tajka i Koreanka, uczennica z Kolumbii i Chin. Są Ukraińcy, Białorusini, a nawet repatrianci z Rosji. Niemal cały świat na szkolnym korytarzu.

Nie tylko oni sami czegoś się uczą, ale uczą się od nich też nauczyciele i inni uczniowie. Wiedzą, że muszą lepiej znać angielski, aby porozmawiać z nową koleżanką. Poznają inne kultury, ich zwyczaje, dowiadują się też, co zwiedzić, gdy gdzieś pojadą.

- Szacunek, zrozumienie, tolerancja - wymienia dyrektorka. - Szumne hasła, ale w naszej szkole uczymy tego przez wymianę doświadczeń.

Dzieci widzą, że wszyscy, niezależnie skąd pochodzą, są tacy sami. Tego samego się uczą, siedzą w tych samych ławkach, chodzą po tych samych korytarzach, jedzą w tej samej stołówce.

- To wartość dla naszych dzieci - puentuje dyrektorka. - Zyskują też inną perspektywę. Wiedzą, że każdego z nas to może czekać. Każdy z nas może z różnych powodów wyjechać.

Komentarze (115)