Apel o pomoc w znalezieniu napastnika. Policja nie potrafiła, choć miała jego dokładne zdjęcia
Niefrasobliwość polskiej policji. Mimo, że posiadała materiał z monitoringu z wizerunkiem napastnika, który zaatakował mężczyznę na stacji paliw w Warszawie nie udało jej się wykryć sprawcy. Teraz żona napadniętego publikuje wizerunek napastnika w sieci i prosi o pomoc w jego znalezieniu.
Sprawa dotyczy wydarzenia z 6 sierpnia br. Na jedną ze stacji benzynowych w Warszawie przyjechała grupa młodych ludzi. Jeden z nich zaatakował przebywającego na stacji mężczyznę i złamał mu nos.
Poszkodowany powiadomił policję, a ta zaczęła swoje działania. Zabezpieczono m.in. nagranie z monitoringu, na którym widać moment zdarzenia i wizerunek mężczyzny. Na zdjęciu możemy zobaczyć sprawcę stojącego bez koszulki niemal na wprost kamery monitoringu. Znalezienie napastnika wydawało się kwestią czasu.
Mimo to w połowie września napadnięty mężczyzna dostał z policji postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Powód? Uzasadnienie może zaskakiwać. "W toku prowadzonego postępowania przeprowadzono szereg czynności operacyjnych zmierzających do ustalenia danych personalnych czynu, które dały jednakże wynik negatywny" - napisano w uzasadnieniu. Sprawę umorzono "wobec niewykrycia sprawcy czynu".
Policja zaznaczyła jednak, że "w przypadku ustalenia nowych istotnych okoliczności dających możliwość wykrycia sprawcy czynu postępowanie może być kontynuowane".
Te słowa wzięła sobie do serca żona napadniętego i opublikowała na Facebooku zdjęcia z monitoringu i skan policyjnego postanowienia. "Pomyślałam więc, że moglibyśmy wesprzeć nieco naszych stróżów prawa i pomóc im ustalić sprawcę. W końcu Facebook nie raz już pomagał w takich sprawach" - pisze Małgorzata Korólczyk-Rabek.
Kobieta w swoim wpisie wytyka także kolejne absurdy śledztwa. Okazuje się, że spisała wraz z mężem numery rejestracyjne samochodu, którym odjechał sprawca ze znajomymi. Wśród nich była także kobieta, która chwilę przed napaścią płaciła kartą. Jej personalia są zatem łatwe do ustalenia.
Pani Korólczyk-Rabek zaapelowała także do napastnika, że może sam się zgłosić. "Po co niepotrzebnie fatygować mundurowych" - zażartowała.
Źródło: Facebook.pl, WP Wiadomości