Antyterroryści z "gangu policjantów" staną przed sądem
36 osób, w tym trzech łódzkich antyterrorystów i trzech innych policjantów, oskarżyła prokuratura w sprawie tzw. gangu policjantów. Grupa od kilku lat wymuszała ochronę na właścicielach dyskotek w woj. łódzkim.
03.12.2009 | aktual.: 03.12.2009 10:22
Gangiem kierowali - według prokuratury - policjant z pododdziału antyterrorystycznego w Łodzi, 34-letni Przemysław G., oraz o rok starszy Sławomir F., prowadzący dwie firmy ochroniarskie. Obaj są w areszcie.
25 z oskarżonych zarzuca się udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która ma na koncie m.in. wymuszenia rozbójnicze, pobicia, oszustwa, a także pranie brudnych pieniędzy, utrudnianie postępowań karnych oraz przestępstwa skarbowe. Niektórym oskarżonym grożą kary nawet do 15 lat więzienia.
Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Pabianicach skierowała w czwartek do Sądu Okręgowego w Łodzi - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Gang działał w latach 2005-2009. Wymuszał i przejął ochronę kilkunastu największych lokali rozrywkowych w Łódzkiem, m.in. w Łodzi, Pabianicach, Bełchatowie i Wieluniu. Szefowie gangu powoływali się na układy w policji i oferowali usługi "dorabiających" po pracy policjantów. Rozpracowanie gangu trwało dwa lata, a zajmowała się tym specjalnie powołana grupa złożona z policjantów z CBŚ i Biura Spraw Wewnętrznych KGP.
Grupę rozbito w lutym tego roku, kiedy w ręce policjantów wpadli m.in. dwaj jej szefowie.
Jednym z nich był Przemysław G. Zwerbował on do współpracy pięciu kolegów - dwóch policjantów z oddziału antyterrorystycznego, policjanta ze sztabu komendy wojewódzkiej oraz dwóch funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Policjanci "ochraniali" przestępcze działania szefów gangu.
Ustalono, że przekazywali informacje o planowanych działaniach policji i dane z prowadzonych postępowań. Ciążą na nich zarzuty m.in. utrudniania śledztw, ujawnienia tajemnicy służbowej, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, łapownictwo, przekroczenie uprawnień. Wśród oskarżonych jest także strażnik więzienny, który był "łącznikiem" pomiędzy osadzonymi w areszcie, a światem zewnętrznym.
Schemat działania gangu był zawsze podobny. Przed złożeniem oferty właścicielowi dyskoteki organizowano bójki w lokalach, podczas których cierpieli klienci. Często wynajmowano do tego pseudokibiców czy osoby ze środowiska przestępczego. "Te działania miały wykazać nieudolność działań dotychczasowej firmy ochroniarskiej i zachęcić właścicieli do skorzystania z usług firm należących do szefów gangu" - wyjaśnił Kopania.
Gdy gang przejmował ochronę lokali, także dochodziło do przypadków pobić klientów. Wówczas tuszowano te zdarzenia; zastraszano pobitych i przekonywano ich, by tego nie zgłaszali, albo fałszowano dowody. "Niszczono zapis z monitoringu lokali czy też błędnie podawano nazwiska pracowników co uniemożliwiało identyfikację sprawców pobicia" - dodał prokurator.
W obu firmach ochroniarskich często zatrudniane były osoby, które nie miały uprawnień do ochrony imprez i posługiwały się fikcyjnymi dokumentami. Prokuratura ustaliła też, że jako ochroniarze w dyskotekach nieformalnie - na zlecenie szefów gangu - dorabiali sobie policjanci z oddziału antyterrorystycznego. Za jeden wieczór jako ochroniarze dostawali 100 złotych; w weekendy - 200 zł. Nie zostali oni jednak objęci tym aktem oskarżenia, są świadkami w tej sprawie.
Obecnie aresztowanych jest tylko dwóch szefów gangu; pozostali podejrzani będą odpowiadać z wolnej stopy. Oskarżeni policjanci są zawieszeni w czynnościach służbowych, mają dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Sprawę siedmiu podejrzanych o udział w gangu, łapownictwo i poplecznictwo oraz przestępstwa skarbowe wyłączono do odrębnego postępowania. Śledztwo nadal prowadzi pabianicka prokuratura.