Antyszczepionkowe hasła na ogrodzeniu posłanki PO. Siarkowska: dziwicie się?
Wiceprzewodniczący PO Borys Budka opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia ogrodzenia domu posłanki Doroty Niedzieli. Na betonowym płocie ktoś umieścił antyszczepionkowe hasła. Takim aktom wandalizmu nie dziwi się posłanka PiS Anna Siarkowska.
18.12.2021 15:37
"Antyszczepionkowi terroryści zniszczyli ogrodzenie posłanki Doroty Niedzieli. Niczym nieuzasadniona agresja i wandalizm, za które współodpowiedzialność ponoszą ludzie pokroju Siarkowskiej, Kowalskiego czy posłowie Konfederacji. Sprawcy muszą zostać ustaleni i ukarani" - napisał na Twitterze Borys Budka.
Pod wpisem zamieścił zdjęcia wspomnianego ogrodzenia, na którym pojawiły się napisy "tu mieszka zdrajca Polski" i "stop segregacji sanitarnej i szczepieniom". Ponadto wandale na jednej ze ścian powstającego domu namalowali symbol Polski Walczącej.
Siarkowska usprawiedliwia wandali
Na wpis Budki zareagowała wspomniana przez niego posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Siarkowska. W komentarzu pod zamieszczonymi przez wiceprzewodniczącego PO zdjęciami stwierdziła, że to m.in. on ponosi odpowiedzialność za takie sytuacje.
"Najpierw podpalacie Polskę, dzielicie ludzi i wywołujecie najgorsze demony, wzywając do wprowadzenia segregacji sanitarnej, dyskryminacji ludzi i łamania praw obywatelskich a teraz się dziwicie, że zaczynają się akty wandalizmu? Niech Pan się bije w piersi, Panie Budka (pis. oryg. - przyp. red.)" - napisała.
W kolejnym komentarzu posłanka wskazała, że jej zdaniem również jej partia pod naciskiem opozycji wpada w pułapkę "segregacji sanitarnej". "Owszem, robią, pod naciskiem totalnej opozycji. Mówię wszem i wobec, że to pułapka na PiS. Sanitarna segregacja nie ma medycznego sensu. Jej realnym efektem będzie zaś wdrożenie systemu kontroli i nadzoru właściwego dla komunistycznego państwa chińskiego" - czytamy.
Bezradność rządu. Obawa przed kosztami politycznymi?
W Polsce od kilku tygodni toczy się dyskusja na temat działań rządu nastawionych na walkę z pandemią. Zarówno większość formacji opozycyjnych, jak i eksperci zarzucają premierowi i ministrowi zdrowia, że bojąc się o koszty polityczne, nie podejmują koniecznych do zdławienia epidemii kroków np. wprowadzenia obostrzeń dla osób niezaszczepionych.
Niektórzy politycy PiS, m.in. Anna Siarkowska i członkowie Konfederacji uważają, że obostrzenia uderzające w osoby niezaszczepione będą przejawem "segregacji sanitarnej". Ich zdaniem będzie to przejaw ograniczenia praw i wolności obywatelskich. Z drugiej strony zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że to właśnie osoby niezaszczepione swoją postawą przyczyniają się do ograniczania wolności swoich współobywateli i narażają ich na niebezpieczeństwa związane z zakażeniem koronawirusem.
Opnie w tej prawie wygłosił w programie WP "Newsroom" prof. Krzysztof Simon, który podkreślił, że rząd dysponuję gotową opinią ekspertów w tej sprawie. - Premier wyraźnie powiedział, że mimo ustaleń jak walczyć z epidemią, co robić, jakie obostrzenia, jak w innych krajach to się odbywa, nie ma poparcia w swoim klubie poselskim i wśród swoich wyborców i nie może rzeczy przeforsować. No jak premier nie może przeforsować i minister, no to suweren rządzi i suweren chce mieć taką sytuację - powiedział.