Antypapieska dyrektywa Gorbaczowa była znana od 1993 r.
W minioną niedzielę duże poruszenie w
mediach, wśród polityków i w społeczeństwie wywołała rewelacja
podana przez "Wprost", że amerykański dziennikarz odkrył dokumenty
obciążające Michaiła Gorbaczowa winą za zamach na Jana Pawła II.
Temat podchwyciły niemal wszystkie poniedziałkowe gazety;
wypowiadają się w nich politycy, a nawet historycy. Tymczasem ...
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" - dyrektywa KC KPZR, nakazująca jesienią 1979 r. bezpiece i MSZ podjęcie kroków blokujących wschodnią ofensywę Watykanu po wyborze polskiego papieża i zalecająca sięgnięcie po inne środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację papieża, została przez Kreml odtajniona jeszcze w 1993 r. i opublikowana w historycznym piśmie "Istocznik" należącym do kancelarii prezydenta Rosji.
W 1999 r. sprawę odkurzył i rozdmuchał włoski dziennik "Corriere delle Sera", który napisał - twierdząc, że to nowe odkrycie - o udziale Gorbaczowa w przygotowaniach do zamachu. Sam Gorbaczow nie przeczy, że składał podpis pod antypapieską dyrektywą. Tłumaczy, że inne środki wspominane w jej tekście oznaczały działania polityczne, być może szpiegowskie, ale nie zabójstwo. Język dyrektywy jest ostry, ale pamiętajmy, że to była kulminacja zimnej wojny - tłumaczył w wywiadzie dla włoskiego "Il Tempo" w 2001 r.
Niezrażony tygodnik "Wprost" odczekał kolejne dziewięć lat i teraz ponownie odgrzewa tę sprawę - kpi "Wyborcza". Tygodnik trąbi o sensacyjnym odkryciu, choć przed dziewięciu laty sam referował dyskusję dotyczącą oskarżeń "Corriere della Sera" przeciw Gorbaczowowi. (PAP)