Antoni Macierewicz: zamach był wymierzony w PiS
Zamach miał być wymierzony w PiS, gdyż to przedstawiciele tej partii siedzą najbliżej loży prezydenta Bronisława Komorowskiego w sejmie - powiedział Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem Fronda.pl.
- Teza o tym, że chciano zaatakować pana prezydenta i pana premiera przez wysadzenie w powietrze całego sejmu wygląda w sposób dosyć szczególny. Loża pana prezydenta znajduje się bezpośrednio nad klubem parlamentarnym PiS. Rozumiem, że zamach byłby wymierzony w klub PiS i pana prezydenta - stwierdził poseł PiS.
- Nie ma wątpliwości, że strona rządowa podjęła pewnego rodzaju politykę informacyjną mającą na celu wzrost w społeczeństwie poczucia zagrożenia działalnością terrorystyczną - dodał.
Zdaniem Antoniego Macierewicza, "jeżeli mieliśmy do czynienia z realnym zagrożeniem, to miało być ono skierowane przeciw PiS jako najbliższym ludziom siedzącym pod lożą pana prezydenta".
"Brunon K. nie chciał zaatakować konkretnej partii"
Prokurator Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie stwierdził w rozmowie z RMF FM, że "poglądy Brunona K. są ukierunkowane w ten sposób, że władza jako taka nie podoba mu się, sposób rządzenia państwem, ale nie ukierunkowuje swoich działań w kierunku jakiejś jednej konkretnej partii politycznej".
- Oczywiście, mówił tu o panu prezydencie, panu premierze i członkach rządu, ale również mówił o parlamentarzystach. Więc wskazywałby na to, jakby parlamentarzyści wszystkich opcji politycznych byli w jego zainteresowaniu, oczywiście w tym negatywnym tego słowa znaczeniu - powiedział prok. Wrona.
Sejm celem zamachu
45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przygotowywał zamach bombowy na prezydenta i premiera w sejmie. Jego motywy były nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie - poinformowano w centrali ABW.
Nie ujawniono personaliów podejrzanego. Media twierdzą, że to Brunon K. Mężczyznę zatrzymano 9 listopada. Sąd aresztował go na trzy miesiące; grozi mu do pięciu lat więzienia. Sąd, jako przesłankę aresztu, wskazał na możliwość matactwa oraz groźbę popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu w wielkim rozmiarze - podało ABW.
Mężczyzna zamierzał zdetonować cztery tony materiałów wybuchowych, umieszczonych w samochodzie. Jak poinformowała prokuratura, celem zamachu miał być sejm podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów; zamachowiec uważał, że najlepszym momentem będzie rozpatrywanie projektu budżetu.