Anna Zalewska kontratakuje. Chce ścigania dziennikarzy
Prokuratura wszczęła śledztwo po doniesieniu Anny Zalewskiej. Europosłanka PiS uważa, że doszło do jej pomówienia wskutek publikacji prasowych wiążących jej osobę z aferą we wrocławskim oddziale PCK. Działacze PiS mieli z niego wyprowadzić ponad 3 mln zł.
03.02.2022 | aktual.: 03.02.2022 11:30
O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza". Jak przypomina dziennik, Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu w latach 2017-2020 prowadziła śledztwo dotyczące afery w oddziale PCK w stolicy Dolnego Śląska. Dochodziło tam do wykradania odzieży używanej z kontenerów PCK.
Używana odzież trafiała do sklepów (tzw. lumpeksów), a pieniądze zamiast na konto PCK, przekazywane były do prywatnych kieszeni. W aferę zaangażowani mieli być lokalni działacze PiS. Jerzy G. na co dzień był radnym wojewódzkim z ramienia tej partii, pełniąca równocześnie funkcję dyrektora wrocławskiego oddziału PCK. Z kolei Przemysław B. pracował dla PCK, zasiadając w sejmowych ławach. W cały proceder miał być też zaangażowany też były miejski radny PiS - Jerzy S.
Anna Zalewska kontratakuje. Chce ścigania dziennikarzy
Bartłomiej Ł. T. wyjawił podczas śledztwa, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży używanej odzieży finansowały kampanie wyborcze PiS w regionie, w tym posłanki Anny Zalewskiej. Była posłanka i minister edukacji narodowej w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego pochodzi z dolnośląskich Świebodzic.
Ł. T. o całym procederze opowiadał też w rozmowie z "Wyborczą", gdy był jeszcze podejrzanym w sprawie. Teraz znajduje się wśród oskarżonych.
Tymczasem Anna Zalewska, obecnie europosłanka PiS, złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Jak poinformowała "Wyborcza", Zalewska czuje się pomówiona artykułami, w których łączy się jej nazwisko z aferą PCK. Sprawę prowadzi już Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze, a śledczy otrzymali do wglądu akta z wrocławskiego sądu, aby mogli zapoznać się z całą dokumentacją.
Z nieoficjalnych informacji dziennika wynika, że Zalewska chce ścigania tych, którzy zarzucają jej związek z aferą PCK. Gdy europosłanka została zapytana o to, dlaczego zdecydowała się skierować sprawę do prokuratury, odpowiedziała zdawkowo SMS-em.
"Nie rozumiem, skąd inspiracja do tak zadawanych pytań. Przypomnę, że ze sprawą, o której pan pisze (afera PCK - dop. aut.) nie miałam i nie mam nic wspólnego. Z tego co czytam w mediach, podejrzani siedzą na ławie oskarżonych - prawo działa!" - napisała Zalewska.
źródło: Gazeta Wyborcza