Rzecznik dyscyplinarny PiS sprawdza szczepienie Zbigniewa Girzyńskiego. Poseł złoży mandat?
Trwa postępowanie wobec posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego - potwierdza Wirtualnej Polsce rzecznik dyscypliny partyjnej Karol Karski. Chodzi o szczepienie posła w ramach tzw. grupy zero. Girzyński został za to zawieszony w prawach członka PiS, ale jego koledzy z partii chcą ostrzejszych konsekwencji. Mają jednak związane ręce.
Wielu polityków z klubu parlamentarnego PiS chce odejścia posła Zbigniewa Girzyńskiego z partii - wynika z naszych rozmów.
Niektórzy wręcz wywierają presję na Girzyńskim, by złożył mandat poselski. Wtedy na miejsce posła, który - przypomnijmy - zaszczepił się przed medykami i seniorami, weszłaby do Sejmu związana z Radiem Maryja posłanka Anna Sobecka.
Tyle że póki co to myślenie życzeniowe - partia bowiem nie ma formalnych narzędzi, by zmusić Girzyńskiego do oddania poselskiego mandatu. A on sam - jak słyszymy - zrzekać się go nie zamierza. "Bez komentarza" - odpisał nam polityk, gdy poprosiliśmy go o rozmowę.
Rzecznik dyscypliny PiS zapowiada kontrolę dokumentów ws. szczepień w UMK
Według informacji Wirtualnej Polski, sprawa zaszczepienia się posła Zbigniewa Girzyńskiego przeciwko COVID-19 jest badana przez rzecznika partyjnej dyscypliny, prof. Karola Karskiego. - Sprawa leży u Karola na biurku, proszę jego pytać o szczegóły - mówi nam polityk z władz PiS.
Dzwonimy do prof. Karskiego. - Potwierdzam, sprawa jest w toku. Rozmawiałem z posłem Girzyńskim telefonicznie, przed nami jeszcze osobista rozmowa - mówi nam rzecznik dyscypliny PiS, bliski współpracownik prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Więcej szczegółów Karski ujawniać nie chce: - Wie pan, w tej akurat sytuacji, z racji funkcji, jaką pełnię, nie mogę wygłaszać swoich opinii. Mogę informować o wszczęciu i zakończeniu postępowania wobec danego polityka - przyznaje europoseł PiS.
Jak jednak dodaje, zanim dojdzie do ostatecznych decyzji o ewentualnym wykluczeniu z partii posła Girzyńskiego (o tym mogą zdecydować jedynie władze partii, a głos decydujący będzie miał prezes PiS), musi zostać zakończona kontrola Ministerstwa Zdrowia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. - Wtedy będą analizowane wszelkie dostępne dokumenty w tej sprawie - mówi WP prof. Karol Karski.
Zbigniew Girzyński, enfant terrible PiS
Od kilkunastu dni o Zbigniewie Girzyńskim - pośle PiS i profesorze UMK - zrobiło się głośno za sprawą szczepionki przeciwko COVID-19, którą 47-letni poseł PiS przyjął w styczniu w ramach tzw. grupy zero (mimo że nie jest medykiem ani seniorem).
Konsekwencją skandalu okazało się zawieszenie w prawach członka PiS, o czym - po ujawnieniu sprawy przez media - zdecydował sam Jarosław Kaczyński.
Girzyński - za co największe pretensje mają do niego koledzy z partii - nie zamierza przepraszać. Przeciwnie - twierdzi, że nic złego nie zrobił, a wręcz postępował zgodnie z zasadami ustalonymi przez jego macierzysty uniwersytet.
- Tak jak inni pracownicy mojego uniwersytetu, zostałem przez rektora poinformowany i zachęcony w grudniu do tego, żeby zgłosić się do systemu szczepień. Tak też uczyniłem. Gdy to robiłem, to nie zastanawiałem się, kiedy szczepienia będą się odbywały - powiedział w rozmowie z "Onet Rano" polityk.
Tyle że polityków z władz PiS tłumaczenia te nie satysfakcjonują. - Zbigniew Girzyński nie odniósł się do sprawy tak, jak trzeba było. A zasady obowiązują wszystkich - przyznał szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Kolejny zaufany prezesa - poseł Leonard Krasulski - nazywa Girzyńskiego zdrajcą, dla którego nie powinno być miejsca w partii. Krasulski zasiada w 15-osobowym prezydium klubu parlamentarnego PiS i jako jeden z kluczowych polityków partii Kaczyńskiego będzie rekomendował wykluczenie posła Girzyńskiego z PiS.
Tłumaczenia posła klubu PiS skrytykował także w programie "Newsroom" WP minister zdrowia Adam Niedzielski, który porównał je do tłumaczeń "pięcioletniego dziecka".
Warto zwrócić uwagę, że to nie pierwsze problemy Zbigniewa Girzyńskiego w partii. Poseł w grudniu 2014 roku zrezygnował z członkostwa i klubu PiS po tzw. aferze z nieprawidłowościami w rozliczaniu delegacji zagranicznych.
Anna Sobecka zamiast Zbigniewa Girzyńskiego? Tak chciałoby PiS
Wedle naszych informacji, jedyną wątpliwością, jaką ma Jarosław Kaczyński wobec wyrzucenia Girzyńskiego z PiS, jest groźba utraty głosu w Sejmie. A - jak zwracają uwagę nasi rozmówcy - większość PiS w parlamencie i tak już jest krucha i "wisi" na zaledwie trzech parlamentarzystach.
Dlatego na Girzyńskim wywierana jest presja (publicznie robią to przede wszystkim posłowie Solidarnej Polski, ale nie tylko). - Powinien złożyć mandat. Wtedy na jego miejsce do Sejmu wejdzie kolejny polityk PiS z listy wyborczej w Toruniu. "Girza" nie będzie, a my zachowamy głos - mówi ważny polityk PiS.
Kto wszedłby do Sejmu w miejsce posła Girzyńskiego? Anna Sobecka, która poniosła jedną z największych indywidualnych porażek w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Związana z mediami ojca Tadeusza Rydzyka wieloletnia posłanka nie weszła do Sejmu w 2019 r., zdobywając z 5. miejsca na liście PiS 9,5 tys. głosów. Nieoczekiwanie do Sejmu dostał się wtedy Zbigniew Girzyński - startując z dalekiego, 10. miejsca, toruński polityk zdobył ponad 12 tys. głosów.
- Girzyński powinien wypaść, a Sobecka wrócić. Ale to on sam musiałby się zrzec mandatu poselskiego, my możemy go jedynie wyrzucić z partii - mówi nasz rozmówca z PiS.
I to prawda: Zbigniew Girzyński mógłby się zrzec mandatu jedynie z własnej woli.