Anna Sobecka: byłam posłanką przez 22 lata! Pewnie da się żyć poza Sejmem
Wielu posłów ubiegłej kadencji nie dostało się ponownie do Sejmu. Część z nich odczuwa ulgę, inni pustkę. Jak radzą sobie poza parlamentem? Okazuje się, że nagłe "odstawienie" od polityki może być bolesne. - Każdy, kto odchodzi po wielu latach z pracy, odczuwa lęk adaptacyjny - tłumaczy psychoterapeuta Michał Lewandowski.
- Wielu posłów nie dostało się ponownie do Sejmu
- Jak czują się w nowej roli?
- Część już zapowiada, że zamierza wrócić do parlamentu
Dziennik "Fakt" postanowił zapytać byłych posłów, jak radzą sobie bez polityki. Okazuje się, że część odczuło ulgę, inni marzą o powrocie do Sejmu.
- Czuję uzależnienie od polityki, ale to chyba nie minie. Jestem w trakcie kończenia kampanii, sprzątam biuro poselskie, opróżniam pokój w hotelu poselskim, zbieram podpisy na "obiegówce”, wciąż jeszcze nie myślę o tym, że to koniec. To dla mnie bardzo trudne po tym długim czasie. Byłam posłanką przez 22 lata! Pewnie da się żyć poza Sejmem, polityką, tak sądzę, nie mam zamiaru umierać - mówi dziennikowi była posłanka PiS Anna Sobecka.
Krystyna Wróblewska z PiS, która również nie dostała się ponownie do Sejmu, postanowiła wykorzystać wolny czas na dokształcanie. Wróciła też do pracy w Centrum Edukacji Nauczycieli. Marzy jednak o powrocie do polityki. - W ostatnich wyborach zdobyłam prawie 13 tys. głosów. Niejeden poseł, który zdobył mandat może mi pozazdrościć takiej liczby głosów. Powiększyłam o prawie 3 tysiące swój elektorat z 2015 roku. To oznacza, że ludzie we mnie wierzą, że mam zaufanie społeczne na Podkarpaciu. Więc mam zamiar wrócić do Sejmu - mówi "Faktowi" Wróblewska.
- Byłem posłem raz i więcej już nie chcę - przyznaje Wojciech Buczek, klubowy kolega obu byłych posłanek PiS. Przyznaje, że po zakończeniu kadencji odczuł prawdziwą ulgę. Zapewnia, że życie posła nie jest "takie słodkie jak miód".
- Oprócz różnych uciążliwości związanych z tym, że się nie ma życia prywatnego, dochodzi jeszcze uczestnictwo w różnych nieprzyjemnych sytuacjach w polityce. Ciężko mi było z powodu naszych wewnętrznych postaw w środowisku Prawa i Sprawiedliwości, które zupełnie mi nie odpowiadały. Wyrosłem w środowisku, gdzie obowiązują zasady uczciwości, prawdomówności i solidarności - wyznaje "Faktowi" Buczek.
Byli posłowie Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej i Roman Kosecki z Koalicji Obywatelskiej mówią o "syndromie głuchego telefonu". - Telefon milczy. Jest spokój i cisza. Zostali przy mnie prawdziwi przyjaciele - mówi Kosecki.
- Poszedłem do polityki, zostawiając na boku swoje prywatne sprawy, w tym swój biznes. To oznacza, że miałem do czego wrócić. Nie martwię się, że już nie jestem posłem - dodaje Meysztowicz.
Źródło: "Fakt"