PolskaAnna Jarucka wraca do pracy w MSZ?

Anna Jarucka wraca do pracy w MSZ?

Anna Jarucka, która odegrała kluczową rolę w sprawie wycofania się Włodzimierza Cimoszewicza z wyborów prezydenckich w 2005 r., chce wrócić do pracy w MSZ. Złożyła deklarację powrotu z urlopy wychowawczego - podaje tvp.info.

30.09.2009 | aktual.: 30.09.2009 18:09

Grzegorz Jopkiewicz z MSZ potwierdza w rozmowie z tvp.info złożenie przez Jarucką takiej deklaracji, nie chce jednak zdradzić, czy kobieta wróci na swoje stare stanowisko i czy resort nie będzie chciał rozwiązać z nią umowy o pracę. - Z zasady nie komentujemy spraw związanych z zamierzeniami resortu spraw zagranicznych wobec swoich pracowników - podkreśla Jopkiewicz.

Sama Jarucka tłumaczy, że przez ostatnie dwa lata była na urlopie wychowawczym po urodzeniu dziecka. - Teraz chcę skorzystać ze swojego prawa i wrócić do pracy - mówi tvp.info Jarucka. - Jeszcze nie rozmawiałam z przełożonymi o szczegółach mojego powrotu. Chciałabym wrócić na moje wcześniejsze stanowisko - dodaje.

O Jaruckiej zrobiło się głośno w 2005 r. gdy oświadczyła przed sejmowa komisją śledczą ds. Orlenu, że Włodzimierz Cimoszewicz, jako szef MSZ, miał ją w 2002 r. upoważnić do zmiany jego oświadczenia majątkowego za 2001 r. Na jego prośbę miała wtedy usunąć z jego pierwotnego oświadczenia informacje o posiadanych przezeń akcjach PKN Orlen. Jej zeznania wywołały duże zamieszanie na scenie politycznej i doprowadziły Cimoszewicza do rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich w 2005 r.

Prokuratura uznała jednak, że rzekome upoważnienie zostało sfałszowane i oskarżyła Jarucką o składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą oraz ukrywanie dokumentów MSZ w domu. Prokuratorzy tłumaczyli, ze motywem miała być chęć zemsty, bo wcześniej Jarucka bezskutecznie zwracała się do szefa MSZ o wysłanie jej na placówkę dyplomatyczną we Włoszech. W 2007 r. rozpoczął się przeciwko niej proces karny w tej sprawie, który trwa do dziś. Jarucka nie przyznaje się do zarzutów i powtarza, że nie fałszowała żadnych dokumentów.

W międzyczasie Jarucka oskarżyła MSZ o mobbing i sama wytoczyła resortowi proces. Domagała się 50 tys. zł zadośćuczynienia za szykanowanie, m.in. poprzez obniżenie jej stopnia służbowego, nieudzielanie urlopu czy umieszczeniu na stronie ministerstwa negatywnych informacji o niej. Sąd nie przyznał jej jednak racji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)