Anita chciała tylko schudnąć. Jest w śpiączce, a dzieci w rodzinie zastępczej
Anita Musiał od dzieciństwa walczyła z nadwagą. W końcu lekarz skierował ją na bardzo ostatnio popularną operację zmniejszenia żołądka. Na skutek komplikacji po zabiegu kobieta jest w stanie wegetatywnym. Jej czteroletnia córka i dwuletni synek musieli zostać umieszczeni w rodzinie zastępczej.
- Sytuacja córki jest dramatyczna. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym nie pozwoliła na taką operację. Jej dzieciom zawalił się świat – mówi Wirtualnej Polsce Krystyna, mama Anity. Kobieta poddała się operacji zmniejszenia żołądka po drugim porodzie.
Jej mama przyznaje, że Anita od dzieciństwa miała problemy z nadwagą. Po tym, jak urodziła dwoje dzieci, problem się nasilił. Dodatkowe kilogramy przyczyniły się do problemów z sercem, stawami i cukrzycą. Lekarze doradzili jej operację zmniejszenia żołądka. - Chciała być zdrowa i silna dla swoich dzieci. Amelka i Alanek są jeszcze tacy mali. Córka jest młoda, a musi walczyć o życie – mówi jej mama Krystyna.
Serce nie biło 20 minut
Na początku września Anita trafiła do szpitala na zaplanowaną operację zmniejszenia żołądka. Po dwóch dniach wróciła do domu. Bardzo źle się czuła. Miała silne bóle brzucha. Zgłosiła się do szpitala. Badania wykazały, że żołądek jest niedrożny i doszło do zapalenia otrzewnej. To dość częste powikłanie po zabiegach zmniejszania żołądka.
Konieczna była kolejna operacja. - Nagle Anita przestała oddychać. Jej serce przestało bić na 20 minut. Lekarze stwierdzili sepsę i zatorowość płucną. Do tego ropień w brzuchu. Od tamtej pory córka jest w stanie wegetatywnym. Szukam dla niej ośrodka wybudzeniowego, ale ona nie może liczyć nawet na żadną rentę, żadne wsparcie – mówi jej mama.
Anita Musiał samotnie wychowywała dwoje małych dzieci. Po tym, jak zapadła w śpiączkę, Amelka i Alan trafili do opieki zastępczej. Jej matka zbiera na opłacenie pobytu córki w ośrodku opiekuńczo-leczniczym, w którym mogłaby zostać poddana rehabilitacji. Pani Krystyna założyła zbiórkę w serwisie Siepomaga.pl.
Zabieg prostszy niż wyrwanie ósemki
Powikłania po operacjach zmniejszenia żołądka dotykają nawet co piątą operowaną osobę. Zdarzają się też przypadki śmiertelne. W sierpniu po takim zabiegu zmarł Kamil Ś. z Elbląga. Osierocił dwoje dzieci. – Lekarz spojrzał na wyniki męża i stwierdził, że jest idealnym kandydatem. Uspokajał, że to będzie zabieg prostszy niż wyrwanie ósemki, że później lepiej się żyje. Nie mówił nic o powikłaniach ani tym bardziej o tym, że zabieg może zakończyć się śmiercią – mówiła wówczas Wirtualnej Polsce Bogumiła, żona zmarłego.
Wcześniej głośno było o innym przypadku. Iwona O. w wieku 36 lat ważyła ponad 100 kg. Lekarz zakwalifikował ją do operacji zmniejszającej żołądek. W wyniku komplikacji po zabiegu kobieta zmarła.
- Śmiertelność w przypadku procedur chirurgicznego leczenia otyłości obarczona jest ryzykiem poniżej 1 proc., natomiast wczesne powikłania, takie jak np. krwawienie, nieszczelność w obrębie operowanego przewodu pokarmowego, wahają się od 7-20 proc. Ryzyko powikłań znacznie wzrasta u pacjentów starszych, bardziej obciążonych, z wyższym BMI, jak również uzależnionych od innych używek. Aby zminimalizować ryzyko powikłań, stosujemy szczegółową diagnostykę przedoperacyjna, obejmującą nie tylko badania laboratoryjne, obrazowe, wydolnościowe, ale również konsultacje specjalistyczne - mówi Wirtualnej Polsce dr Michał Dyaczyński, chirurg zajmujący się m.in. operacjami zmniejszania żołądka.
W Polsce najpopularniejszą metodą zmniejszania żołądka jest tzw. rękawowa resekcja. Polega ona na usunięciu części organu wraz z receptorami greliny, czyli hormonu głodu. Wystarczy naciąć brzuch w kilku miejscach i za pomocą specjalnych narzędzi zmniejszyć żołądek o 90 proc. Jego objętość zmniejsza się do około połowy szklanki.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl