Angielski dla wybrańców
Język angielski miał być obowiązkowy i
bezpłatny już od pierwszej klasy. Ale dla wszystkich uczniów
ministerstwu zabrakło pieniędzy - pisze "Metro".
Julia z Siedlec ma 6 lat i od dwóch lat chodzi na bezpłatne zajęcia angielskiego w przedszkolu. We wrześniu pójdzie do pierwszej klasy. "Mam nadzieję, że w podstawówce też będzie miała angielski za darmo. Nie stać mnie na płatne kursy" - niepokoi się Laura, 30-letnia mama Julii.
Ministerstwo Edukacji miało plan, że darmowa naukę angielskiego rozpoczną wszyscy pierwszoklasiści, ale okazało się, że dla części szkół pieniędzy nie starczy. Rząd przeznaczył na to 23 mln zł. Tymczasem w kasie ministerstwa zostało już tylko 14 mln zł, a jeszcze 10 tys. szkół nie zdążyło się po pieniądze zgłosić. Najpewniej część z nich nie dostanie nic. Co gorsza poszkodowane szkoły to w większości placówki z najbiedniejszych regionów Polski.
"Nie sądzę, żeby wszystkie szkoły ubiegały się o te pieniądze" - bagatelizuje sprawę Mieczysław Grabianowski z Ministerstwa Edukacji i Nauki. Jednak - jak pisze gazeta - setki wniosków ze szkół tkwi w kuratoriach oświaty i lada dzień spłyną one do ministerstwa. Ostatnie na dofinansowanie się nie załapią.
"Jak złożyliśmy wniosek to chyba pieniądze dostaniemy, skoro nam obiecano" - mówi dyrektor podstawówki w Kocku na Lubelszczyźnie Ewa Mioduchowicz. Do tego rejonu do dzisiaj powędrowało najmniej pieniędzy na lekcje angielskiego. Podobnie jest w opolskim, pomorskim, świętokrzyskim i zachodniopomorskim.
Niewielką część dostały placówki z małych miejscowości i wsi: "Szkoda, że wciąż się o nich zapomina, a przecież chyba chodziło o wyrównanie szans" - niepokoi się Renata Szczepańska ze Związku Gmin Polskich.
Na domiar złego - czytamy w "Metrze" - brakuje też nauczycieli języka.
Więcej: Metro - Angielski dla wybrańców