Angela Merkel rozpoczęła tygodniową podróż do Chin
Przy wtórze oskarżeń niemieckiej prasy o szpiegowanie elektroniczne niemieckich tajemnic rządowych ze strony chińskich hakerów, kanclerz Niemiec Angela Merkel rozpoczęła tygodniową podróż do Pekinu i
Tokio, aby rozmawiać głównie o wspólnych interesach.
Rozmiary wymiany handlowej z chińskim gigantem są wystarczająco duże, aby pani kanclerz mogła podjąć także rozmowę o sprawach bardziej skomplikowanych, takich jak wolność słowa w Chinach i nadmierna emisja CO2 w tym kraju. Taką opinię w dniu odlotu pani kanclerz na Daleki Wschód wyrażała większość niemieckich mediów.
Rzecznik chińskiego MSZ kategorycznie odrzucił oskarżenia, według których chińscy hakerzy na zlecenie władz włamują się do systemu komputerowego niemieckich ministerstw, aby uprawiać szpiegostwo gospodarcze i wojskowe.
Rzecznik Jiang Yu oświadczył, że chińskie władze zawsze zdecydowanie zwalczały "przestępcze działania hakerów", a Chiny same "były częstokroć ofiarą hakerów".
Według tygodnika "Der Spiegel", który w ostatnim numerze zamieścił artykuł na ten temat, rząd chiński uzyskał tajne informacje rządowe z Niemiec, wprowadzając do rządowego systemu komputerowego trojany (programy lub wirusy informatyczne, które kopiują dane osobowe i łamią zabezpieczenia komputerowe). "Spiegel" podał, że zainfekowały one systemy komputerowe niektórych niemieckich ministerstw.
Niedzielny "Bild am Sonntag" idzie dalej, twierdząc w wielkim nagłówku, że "Chińczycy szpiegują panią kanclerz". Pismo utrzymuje, że dzięki hakerom Chiny od miesięcy miały dostęp do komputerów Urzędu Kanclerskiego, niemieckiego MSZ oraz ministerstwa gospodarki, a także edukacji i badań.
Rząd Niemiec ze swej strony przyznał, że podjął odpowiednie środki, aby bronić się przed trojanami, ale nie podał żadnego konkretnego faktu szpiegostwa.
Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ograniczyło się do konstatacji, że ataki za pomocą wirusów trojańskich są na porządku dziennym.