Andżelika Borys: jesteśmy gotowi na kompromis
Spotkaniem z marszałkiem i Prezydium Sejmu rozpoczęła swój cykl rozmów w Sejmie szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Borys będzie też gościem wspólnego posiedzenia dwóch komisji: Spraw Zagranicznych i Łączności z Polakami za Granicą.
Pytana o zgodę białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki na powstanie grupy ekspertów polsko-białoruskich w sprawie sytuacji polskiej mniejszości, Borys oceniła, że jest to "jakiś pozytywny oddźwięk". - Zobaczymy, my mamy nadzieję, że będzie pozytywnie - dodała szefowa ZPB.
Szefowa Związku Polaków na Białorusi zadeklarowała też że ZPB jest gotowy do kompromisu z białoruskimi władzami w sprawie istnienia uznawanego przez Mińsk związku kierowanego przez Stanisława Siemaszkę.
Według niej, organizacja kierowana przez Siemaszkę jest sztuczną strukturą stworzoną przez białoruskie władze. Jak mówiła, mocodawcami organizacji Siemaszki są władze Białorusi.
Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło po zjeździe ZPB w marcu 2005 roku, na którym Borys wybrano na prezesa. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Józefowi Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie. 19 września 2009 r. nowym szefem reżimowego ZPB został Stanisław Siemaszko.
Według Borys, w związku kierowanym przez Siemaszkę większość nie zna języka polskiego, nie nazywa siebie Polakami tylko osobami mającymi korzenie polskie. Pytana, stwierdziła, że Siemaszko jeszcze kilka lat temu miał korzenie niemieckie i był w stowarzyszeniu Niemców.
Borys powiedziała, że realnie ZPB liczy 10 tys. osób.
Wcześniej mówiła o tym, że ZPB jest gotowy do kompromisu tzn. rejestracji dwóch organizacji: kierowanej przez nią oraz tej ze Stanisławem Siemaszką na czele.
Pytana po posiedzeniu komisji o możliwość rejestracji dwóch organizacji odparła, że związek jest jeden, bo to są ludzie, którzy go tworzą. - Nam zależy na legalnej działalności. Ale jeżeli władza chce mieć swoją sztuczną organizację, to niech ma, ja nie jestem przeciwna - dodała.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział, że w ramach współpracy wszystkich sił politycznych, będzie dążył do tego, by zapewnić wsparcie dla niezależnych mediów na Białorusi, szczególnie dla TV Biełsat.
Według marszałka, Sejm w ramach pomocy dla Polaków na Białorusi, może zrobić trzy rzeczy - m.in. wyrazić solidarność i szybko reagować na represje ze strony władz w Mińsku, a także przyjąć uchwałę, gdzie mowa będzie o sankcjach dla reżimu w tym kraju.
Jak tłumaczył Komorowski, sankcje nie muszą dotyczyć przerwania współpracy z Białorusią, ale na przykład braku zgody na ułatwienia dla strony białoruskiej w zakresie kredytów.
- I ostatnia kwestia, którą chcemy zaoferować Polakom na Białorusi, to jest wsparcie wymierne, finansowe, przede wszystkim adresowane do mediów niezależnych, ze szczególnym uwzględnieniem telewizji Biełsat. Tutaj parlament może pomóc, bo przecież decyzje finansowe ściśle wiążą się z budżetem, który parlament przyjmuje. Będziemy w tym kierunku działali solidarnie w ramach współpracy wszystkich sił politycznych - zapowiedział. W poniedziałek z Andżeliką Borys spotkał się prezydent Lech Kaczyński, który wyraził swoją solidarność ze Związkiem i jego działaczami. Do okazania solidarności wezwał także Unię Europejską.
W środę szefowa ZPB wraz Aleksandrem Milinkiewiczem gościli w Parlamencie Europejskim, gdzie zostali przywitani brawami. Niemal wszyscy uczestnicy debaty w PE na temat Białorusi, przeprowadzonej w związku z represjami wobec działaczy mniejszości polskiej, zgodzili się, że nie jest to problem wyłącznie Polski, ale całej UE, gdyż łamane są prawa człowieka.
Borys zaniepokojona odwołaniem Rybałta
Zdziwienie i zaniepokojenie odwołaniem Andrzeja Rybałta z funkcji szefa Polskiego Radia dla Zagranicy wyraziła w liście do prezesa PR szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.
Rybałt był "pomysłodawcą audycji dla Polaków na Białorusi" i to on sprawił, że Polskie Radio "jako jedyne de facto wśród krajów UE stało się nadawcą emitującym na Białoruś na falach ultrakrótkich w popularnych stacjach radiowych" - pisze Borys w liście do prezesa PR Jarosława Hasińskiego.
Szefowa Związku napisała, że Rybałt "dał się poznać" jako osoba "jak mało kto rozumiejąca trudne problemy polskiej polityki wschodniej, w tym polityki związanej z Polakami na Wschodzie".
Rzecznik PR Radosław Kazimierski powiedział, że zarząd dopiero zapozna się z listem. - Na pewno będzie odpowiedź - oświadczył. Pytany o ewentualną możliwość wycofania się zarządu z decyzji o odwołaniu Rybałta, odparł: "decyzje zostały podjęte".
Rybałt został odwołany przez zarząd spółki w środę. Przeciwko tej decyzji protestowali dziennikarze stacji, a kierownicy wszystkich obcojęzycznych redakcji w Polskim Radiu zaapelowali do zarządu o cofnięcie tej decyzji. W piątek ponowili ten protest w związku z decyzją o powołaniu na szefa Polskiego Radia dla Zagranicy Marka Cejznera.
Kierownicy piszą, że zarząd nie odpowiedział na ich wcześniejszy protest, co odbierają jako ignorowanie ich postulatów i próbę politycznego sterowania programem.
- Bardzo niepokoi nas fakt, że ocen pracowników, które będą poprzedzały zwolnienia grupowe, będzie dokonywała osoba nieznająca zespołu, specyfiki i jego dorobku - czytamy w liście protestacyjnym.
Jego autorzy obawiają się, że intencją Cajznera będzie zamknięcie Polskiego Radia dla Zagranicy. Twierdzą, że zmiany kadrowe na stanowisku szefa tej redakcji odbyły się z naruszeniem norm etyki zawodowej.
W ostatnim czasie decyzje o zmianach kadrowych w Polskim Radiu budzą kolejne protesty, m.in. pracownicy Trójki sprzeciwiali się odwołaniu z funkcji szefa tego programu Magdaleny Jethon i powołaniu na jej miejsce Jacka Sobali.
Z kolei w czwartek z prezydentem Białorusi rozmawiał w Kijowie szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Po spotkaniu poinformował, że Łukaszenka zgodził się na powstanie polsko-białoruskiej grupy ekspertów w sprawie sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi.
15 lutego białoruska milicja zatrzymała ok. 40 działaczy ZPB jadących na rozprawę sądową w sprawie należącego do ZPB Andżeliki Borys Domu Polskiego w Iwieńcu. Ostatecznie sąd zdecydował o odebraniu placówki na rzecz Związku Polaków kierowanego przez lojalnego wobec Mińska Stanisława Siemaszkę.