Andrzej Witkowski: wystarczy kopia, by podjąć przesłuchania świadków
07.10.2004 | aktual.: 07.10.2004 10:45
Gościem Radia Zet jest prokurator Andrzej Witkowski, szef pionu śledczego lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Prof. Andrzej Paczkowski, który ujawnił dokument, notatkę spisaną przez mjr Górnickiego zastanawia się czy oddać tę notatkę IPN-owi. Co pan na to? Wczoraj pan prof. Paczkowski otrzymał oficjalne pismo prokuratora o wskazanie miejsca przechowywania tego dokumentu, jak i osoby, która ma ten dokument w posiadaniu. Profesor powiedział mi wczoraj, że nie ma obowiązku prawnego ujawniania tej notatki i przekazania jej IPN-owi. W sytuacji, kiedy dany przedmiot, dana rzecz, w tym wypadku dokument może stanowić dowód w sprawie, obowiązkiem prokuratora jest podjęcie wszelkich działań przewidzianych prawem, aby ten dokument, ten dowód uzyskać. Nie chciałbym w tej chwili uprzedzać czynności, które już zostały zaplanowane, i które zostaną przeprowadzone w celu skutecznego uzyskania tego dokumentu. Ale prof. Paczkowski był zobowiązany do nie przekazywania
dokumentu do 2010 roku. Co zrobi IPN? Porozmawiamy z panem profesorem. To jest kwestia rozmów. Zobaczymy jaki przyniosą skutek. Przedstawię racje prokuratora. Myślę, że pan profesor zaakceptuje. Wszystkim nam chodzi o to, by wszelkie okoliczności, zwłaszcza po tak długim okresie czasu od zbrodni, zostały wyjaśnione. Czy kopia wystarczy? Kopia jest samą treścią. Jest wystarczająca na tyle, by podjąć określone czynności w postaci przesłuchań świadków, co też nastąpi. W jakiejś mierze może nam przybliżyć treść, która jest zapisana w kopii. Jeżeli chodzi o sam dowód z dokumentu, to kopia nie jest na tyle wystarczająca na ile byłby oryginał, gdyż tutaj by była kwestia stwierdzenia autentyczności tego materiału. Na początku lat 90-tych zajmował się pan tą sprawą. Czy wtedy myślał pan o gen. Milewskim jako inspiratorze zbrodni na ks. Popiełuszce? Sprawa wersji osobowych nie może być tutaj ograniczona do jednej osoby. Wiem, ale pytam o gen. Milewskiego. Był oczywiście między innymi tak jak szereg innych osób, które
zajmowały w tamtym okresie stanowiska wyższe od gen. Ciastonia i Płatka, łącznie z nimi, brany pod uwagę. Skończyło się skierowaniem aktu oskarżenia, wycinkowym zresztą, w stosunku do Płatka i Ciastonia. Resztę sprawy natomiast skierowano do Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie, gdzie niestety sprawa ta utknęła i żadnych czynności... A pan został odsunięty od sprawy. Zostałem odsunięty od sprawy w grudniu 1991 roku. Za to, że chciał pan objąć podejrzeniami gen. Kiszczaka i gen. Jaruzelskiego? Stałem wtedy na stanowisku, że do sądu należy kierować – jeżeli już kierujemy akt oskarżenia o kierowanie wykonania zabójstwa ks. Popiełuszki – wobec wszystkich mocodawców, a nie tylko do części. Materiały wtedy uzyskane wskazywały na dalsze osoby. Należało sprawę kontynuować. Ta różnica zdań spowodowała to, że zostałem odsunięty. Rozumiem, że rozmawiał pan z gen. Kiszczakiem i gen. Jaruzelskim. Czy oni mówili panu o swoich przypuszczeniach, że mógł być to gen. Milewski? Czy ktoś z ówczesnych szefów, ówczesnych członków
aparatu władzy, powiedział, że mógł być to Milewski? To były czynności procesowe, a nie same rozmowy, które były według ówczesnej wiedzy jaką posiadał prokurator prowadzone w kierunku wszechstronnego wyjaśnienia tych okoliczności. Takie pytania oczywiście padały. W rozmowie z Teresą Torańską Jerzy Urban powiedział, że gen. Kiszczak wskazywał na gen. Milewskiego, więc pytam czy pan o tym wiedział np. od gen. Kiszczaka? Są w formie procesowej potwierdzone w tamtym okresie materiały, które posiadamy. Będą wyciągane obecnie dalsze konsekwencje natury procesowej. Dlatego mówiłem, ze ten dokument nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, sama treść, że pojawiła się wersja osobowa gen. Milewskiego. Ale jest dla pana pewnie zaskoczeniem, że panowie uczestniczący w naradzie jednomyślnie powiedzieli, że inspiratorem porwania - bo wtedy mówiło się o porwaniu i przypuszczeniu morderstwa - jest gen. Milewskiego? Był tam i gen. Janiszewski i płk Kołodziejczak i mjr Górnicki, a przede wszystkim gen. Jaruzelski. Na podstawie
tego co jest tam napisane my tego nie wiemy. Trudno wydawać sąd jaki był przebieg tej rozmowy do końca. Trzeba zadać szereg dodatkowych pytać na temat okoliczności, na temat warunków w jakich prowadzono... Nie chcę tu innych szczegółów, które już w tej chwili pojawiają się, przedstawiać z uwagi na dobro tych czynności, które planujemy. Dopiero wynik tych czynności będzie mógł nam przybliżyć rzeczywisty przebieg... Nikt nie powiedział, że mjr Górnicki był konfabulantem. Nikt nie mówił, że notatka jest nieprawdziwa. Gen. Jaruzelski pamięta, że były takie spotkania. W notatce jest mowa, że gen. Jaruzelski przeciwstawiał się usunięciu z KC PZPR gen. Milewskiego i powołał się na to, że „jeżeli w Biurze Politycznym udałoby się przeprowadzić tego rodzaju wniosek, powstało by niebezpieczeństwo, że również tow. Porębski złożyłby rezygnację, tow. Olszewski jest bardzo bliski ustąpienia z powodów osobistych. Istnieje pilna potrzeba odwołania tow. Kociołka. Kto ma robić X Zjazd partii? – zapytał towarzysz premier.”
Takie konsekwencje, o których mowa, to by pewnie pociągnęło. Prokuratura te implikacje natury politycznej traktuje jako okoliczności. Dlaczego kpt Piotrowski do tej pory nie chce wskazać kto był jego mocodawcą? Chciałbym się tu odwołać do materiałów procesowych, którymi dysponuje Sąd Okręgowy w Warszawie. Piotrowski był wielokrotnie w latach 90-tych przesłuchiwany w charakterze świadka. Szereg jego wypowiedzi wskazuje kierunek, który prokurator powinien uwzględnić w toku swoich czynności. Czy to jest kierunek: Moskwa? Bo był za twardym rozprawieniem się z Solidarnością. To jest kierunek Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Biuro Polityczne i dalej. Gen. Milewski miał duże poparcie Moskwy. Był za twardym rozprawieniem się z Solidarnością. Dla wszystkich jest sprawą znaną jaki był wpływ Związku Sowieckiego na wydarzenia w Polsce, na konkretne decyzje zwłaszcza tego resortu. Sądzi pan, że decyzje zapadły tu czy w Moskwie? Obowiązuje mnie dyscyplina jako prokuratora. Muszę trzymać się faktów, które ustalam w
śledztwie. Sygnały stamtąd ewidentnie płynęły. Można by chociażby wspomnieć o artykule w „Izwiestiach” z 12 września z 1984 roku, po którym nastąpiły konkretne działania w stosunku do ks. Popełuszki. Wzmożenie tych działań, bo wcześniej były też prowadzone z dużą intensywnością. W notatce jest też mowa, że podczas spotkania towarzysz premier przeciwstawił się terrorowi indywidualnemu. Przypomniał, że „w połowie lat 70 tych w otoczeniu ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Stanisława Kowalczyka narodził się pomysł załatwienia Adama Michnika. Został on nie tylko odrzucony przez Biuro Polityczne, ale wzbudził wręcz przerażenie towarzyszy radzieckich. Radzieccy zsyłają swoich dysydentów w różne miejsca, w najgorszym przypadku umieszczają w szpitalach, ale nigdy nie rozprawiają się z nimi fizycznie. Było dostatecznie wiele stalinowskich zbrodni, aby nigdy więcej nie wolno ich było powtarzać.” – powiedział towarzysz premier na tym spotkaniu. To zdumiewa, że w takich gremiach jest w ogóle rozmowa czy bandyckie
metody należy stosować czy nie. To też jest dla mnie pewna wskazówka, żeby dokonać oceny tamtej dyskusji, która była prowadzona. Jeżeli prof. Paczkowski nie wskaże oryginału, to prokuratura zajmie dokumenty prof. Paczkowskiego? Jeszcze nie miałem okazji bezpośrednio rozmawiać z prof. Paczkowskim na ten temat. Zostały podjęte kroki procesowe w kierunku uzyskania tych danych. Zobaczymy jakie będzie stanowisko profesora po naszej rozmowie.