Andrzej Seremet: sąd trafnie uznał handel dopalaczami za sprowadzanie zagrożenia
Prokurator generalny Andrzej Seremet zgadza się ze stanowiskiem krakowskiego sądu, że handel "dopalaczami" stanowi sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób. - Na pierwszy rzut oka ta kwalifikacja prawna wydaje się trafna - powiedział Seremet dziennikarzom.
24.09.2013 | aktual.: 24.09.2013 11:34
- Prokuratura z aprobatą wita takie rozstrzygnięcie sądu. Może ono kształtować przyszłą praktykę. Myślę, że to dość dobre narzędzie, aby ścigać sprawców podobnych czynów. Zobaczymy, czy praktyka sądów będzie trwała i inne sądy podążą tą drogą. Jeśli będzie linia orzecznictwa sądów, to także dla prokuratorów będzie przesłanka do wypracowania nowej praktyki - powiedział dziennikarzom Seremet.
Zapowiedział, że w prokuraturze generalnej orzeczenie krakowskiego sądu zostanie przeanalizowane. - Zobaczymy, jakie sąd miał argumenty i ewentualnie wtedy wypracujemy jakieś uniwersalne stanowisko - na pierwszy rzut oka wydaje mi się ono trafne - dodał pytany, czy w tej sytuacji wyda wytyczne dla wszystkich prokuratur, jak walczyć z "dopalaczami".
W poniedziałek krakowski sąd okręgowy utrzymał w mocy areszty zastosowane wobec pięciu podejrzanych o produkcję i rozprowadzanie niebezpiecznych substancji, tzw. dopalaczy. Utrzymał też w mocy kwalifikację przyjętą przez prokuraturę. Wśród podejrzanych znajduje się podejrzany o produkcję chemik, dwaj przedsiębiorcy i dwaj mężczyźni podejrzani o rozprowadzanie dopalaczy.
W śledztwie stwierdzono, że składzie sprzedawanych dopalaczy nie było substancji zabronionych, znajdowały się jednak substancje szkodliwe dla zdrowia. Dlatego prokuratura postawiła podejrzanym zarzut nie z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, ale z kodeksu karnego, dotyczący sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Przeciwko temu złożyli zażalenia podejrzani i ich obrońcy. Sąd Okręgowy w Krakowie nie uwzględnił zażaleń i utrzymał postanowienia o stosowaniu aresztu w mocy.
Sprawa dotyczy jednego z wątków śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie przeciw zorganizowanej grupie przestępczej złożonej z pseudokibiców. Do tej pory zatrzymano 25 osób, z których 18 tymczasowo aresztowano; pięciu spośród nich zarzucono sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Członkowie grupy handlowali narkotykami, głównie marihuaną oraz substancjami chemicznymi, stanowiącymi składnik dopalaczy.
W ramach śledztwa policjanci z krakowskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego zlikwidowali dwa profesjonalnie urządzone laboratoria chemiczne. Jak powiedział rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka, chemik odpowiedzialny za produkcję bardzo dbał o to, by w składzie dopalaczy nie znajdowały się substancje zabronione prawem.
Według ustaleń, grupa wyprodukowała co najmniej 50 kilogramów substancji alfa - PVP i większość produkcji rozprowadziła za pomocą internetu w Polsce i świecie.
Z informacji uzyskanych przez prokuraturę w Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Narodowym Instytucie Leków wynika, że substancja ta jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia, bo jej zażycie może spowodować poważne uszkodzenia wątroby, nerek i mózgu.
Na tej podstawie zastosowano wobec pięciu podejrzanych kwalifikację z art. 165 par. 2 kk: "Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób (...) wyrabiając lub wprowadzając do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje, środki spożywcze lub inne artykuły powszechnego użytku lub też środki farmaceutyczne nie odpowiadające obowiązującym warunkom jakości, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu".
Jak podaje prokuratura, według Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii sprzedawane przez podejrzanych substancje mogły mieć działanie kilkunastokrotnie bardziej szkodliwe dla zdrowia niż narkotyki.