Andrzej Rozenek: Łukasz Krupa nie wyłudzał pieniędzy; będzie wniosek do komisji etyki
Rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek zapewnił, że poseł RP Łukasz Krupa, wbrew sugestiom lidera SLD Leszka Millera, nie wyłudził nigdy żadnych pieniędzy z kancelarii sejmu. Sam Krupa zapowiedział wniosek do komisji etyki przeciwko Millerowi. - Po konsultacji z prawnikami zastanowię się, czy nie pójść o krok dalej i czy następnym krokiem nie będzie skierowanie sprawy na drogę sądową, ponieważ jestem oburzony tą sytuacją - zaznaczył Krupa.
Szef SLD Leszek Miller zarzucił rano w Radiu Zet Krupie wyłudzanie 1600 zł miesięcznie z kancelarii sejmu. Według szefa SLD, Krupa płacił swojemu pracownikowi 2 tys. zł, a resztę pozostawiał sobie.
Na słowa te zareagowali politycy Ruchu Palikota. - Chcemy powiedzieć, że lewica wcale nie ma takiej twarzy - lewica nie pomawia, nie oszukuje i nie oskarża. Niestety Leszek Miller zaprzecza temu, co mówi, ale to jest twarz Leszka Millera, nie twarz lewicy - powiedział Rozenek na piątkowej konferencji prasowej.
Zapewnił jednocześnie, że Krupa nigdy nie wyłudzał żadnych pieniędzy z kancelarii sejmu. - To jest nieprawda - Leszek Miller posłużył się kłamstwem - oświadczył Rozenek.
Sam Krupa również zapewnił, że nie wyłudzał pieniędzy z kancelarii sejmu. Zapowiedział, że skieruje przeciwko Millerowi wniosek do Komisji Etyki Poselskiej; nie wykluczył też pozwu do sądu.
- Bardzo często mówi się, że politycy muszą mieć grubą skórę, natomiast jest pewna granica tej gruboskórności. Kiedy rano słuchałem Radia Zet, nie wierzyłem w to, co słyszę. Nie może być tak, że były premier, przewodniczący partii dla partykularnych, partyjnych interesów, jakiejś rywalizacji oczernia, chcąc zaszkodzić innej partii, narusza dobro posła którejkolwiek z partii - oświadczył Krupa.
Wniosek do komisji etyki
W związku z tym - dodał - jest zmuszony skierować wniosek do komisji etyki. Podkreślił przy tym, iż oczekuje, że komisja ta będzie "tak stanowcza i tak konsekwentna, jak to było w przypadku" karania posłów Ruchu Palikota. - A po konsultacji z prawnikami zastanowię się, czy nie pójść o krok dalej i czy następnym krokiem nie będzie skierowanie sprawy na drogę sądową, ponieważ jestem oburzony tą sytuacją - zaznaczył Krupa.
Rozenek stwierdził ponadto, że "podobnie przerażającą twarz, jak Leszek Miller, zademonstrował poseł Jerzy Wenderlich". - Najpierw straszył dziennikarza, potem uciekał przed dziennikarzami, a na końcu nie zechciał wziąć odpowiedzialności za haniebne przyznanie sobie nagród przez prezydium sejmu. To też nie jest prawdziwa twarz lewicy - zaznaczył rzecznik klubu RP.
- Lewica nie jest po to, żeby trzymać się kurczowo władzy i nie jest po to, żeby wsadzać swoje twarze do koryta. Lewica jest dla ludzi. Niestety poseł, marszałek Wenderlich tego najwyraźniej nie wie i nie zdecydował się ponieść odpowiedzialności za przyjęcie 40 tysięcy nagrody tak, jak uczyniła to Wanda Nowicka - dodał.
Dodał, że lewica jest wrażliwa społecznie i ma pewne zasady". - Do tych zasad należy: nie kradnę, nie kłamię, nie oszukuję, nie pomawiam i zawsze działam w interesie społecznym. My od wczoraj mamy festiwal pokazu brzydkiej twarzy lewicy - takiej, która jest nieprawdziwa - stwierdził Rozenek.
Chodzi p rozmowę Wenderlicha z reporterem Radia Zet Jackiem Czarneckim. Wicemarszałek sejmu, pytany czy jest gotów do oddania części swojej 40-tysięcznej premii, którą otrzymał jako członek Prezydium izby za 2012 rok na jakiś cel charytatywny, zaproponował, że uczyni to, jednak wówczas, gdy część swojej pensji odda również dziennikarz. Czarnecki mówił później w TVN24, że Wenderlich miał mu grozić, że jeśli nie zgodzi się złożyć z nim na kupno komputera dla domu dziecka, wówczas on napisze skargę na niego do szefostwa Radia Zet.
"Super Express" napisał, że marszałek Ewa Kopacz i wicemarszałkowie Sejmu otrzymali nagrody za 2012 rok - łącznie wyniosły one blisko 250 tys. złotych. Ewa Kopacz otrzymała 45 tys. złotych, wicemarszałkowie: Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (RP), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) - po 40 tys. złotych. W czwartek wszyscy członkowie Prezydium Sejmu zapowiedzieli, że pieniądze te przekażą na cele charytatywne.