Andrzej Raczko: zawsze jest ten wybór "coś za coś"

Sygnały Dnia: Panie ministrze, złoty w piątek przed południem 4,70 zł, tyle było warte euro.

27.10.2003 11:56

Andrzej Raczko: — A po południu?

Sygnały Dnia: A po południu 4,67, więc lekki spadek, ale przyzna pan — dość drogie mamy euro ostatnimi dniami.

Andrzej Raczko: — Ja mam co do tego dość prosty komentarz: rynki finansowe przy płynnym kursie walutowym ustalają wysokość kursu walutowego. Nie ma na to wpływu ani minister finansów, ani nie ma wpływu, przynajmniej nie interweniuje Narodowy Bank Polski, a tym samym to zależy od wzajemnej gry sił popytu i podaży na polską walutę.

Sygnały Dnia: Czyli to nie odzwierciedla w jakiś sposób stanu polskiej gospodarki czy stosunku finansistów, ekonomistów do tego, co się dzieje?

Andrzej Raczko: — Oczywiście. Tutaj można powiedzieć, że na kurs walutowy wpływają dwa elementy. Jeden długoterminowy, to, co się nazywa fundamentami gospodarki, i z tego punktu widzenia, oczywiście, fundamenty są bardzo dobre, bo jest bardzo wysokie tempo wzrostu gospodarczego, duża dynamika eksportu, niska inflacja. Natomiast to, co działa jako czynnik krótkoterminowy, to jest kwestia oceny naszych dostosowań fiskalnych, tak bym to w skrócie nazwał.

Sygnały Dnia: Tylko taki kurs nieco martwi tych, którzy zaciągnęli kredyty w euro.

Andrzej Raczko: — Panie redaktorze, tutaj są dwie sprawy. A więc jedna sprawa — kurs walutowy czy osłabiający się złoty niewątpliwie pozytywnie działa dla eksporterów, gorzej, oczywiście, dla importerów, a to tym samym może się przekładać na procesy związane ze wzrostem cen. Ale tu należy pamiętać, że ktoś, kto jest w stanie przewidzieć na przykład, kiedy będzie miał płatności importowe, może dokonać tzw. procesu zabezpieczenia, czyli "hedżowania", jak to się fachowo mówi, czyli krótko mówiąc, może wcześniej kupić walutę po określonym kursie — to jest pierwsza sprawa. Druga sprawa — musimy pamiętać, że jeżeli wybieramy kredyt walutowy, to my z jednej strony decydujemy się na wyższe ryzyko kursowe, to, że się po prostu kurs zmieni, ale z drugiej strony te kredyty walutowe mają niższą nominalną stopę oprocentowania. Czyli zawsze jest ten wybór: coś za coś. Jak to ładnie jeden ze słynnych ekonomistów powiedział: "Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad".

Sygnały Dnia: A czy potrafi pan prognozować, tzn. czy jest pan w stanie powiedzieć, jaki będzie kurs euro w najbliższych dniach?

Andrzej Raczko: — Minister finansów nigdy takich prognoz oficjalnie nie powinien wygłaszać. Jeszcze raz podkreślam: to zależy od rynku, w jaki sposób rynek ten kurs ustali. Natomiast, oczywiście, dokonujemy pewnych prognoz w Ministerstwie Finansów zachowania się kursu walutowego. Ale jeszcze raz podkreślam: nas interesują te prognozy kursu walutowego, które się odnoszą do długiego okresu czasu, a nie do krótkiego okresu czasu. Taka prognoza kursu jest potrzebna przy konstrukcji budżetu.

Sygnały Dnia: Ano właśnie, skoro pan wspomniał o budżecie, nie miał pan obaw, że projekt budżetu zostanie odrzucony w pierwszym czytaniu?

Andrzej Raczko: — Nie miałem obaw z tego względu, że taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy — to jest pierwsza sprawa. A druga: sądzę, że w ten sposób daliśmy szansę, a nam dał również szansę Parlament, pracy nad tym budżetem. Przecież Parlament ma możliwość wpływu na kształt budżetu. Nie ma możliwości wpływu na podwyższanie deficytu budżetowego, ale może go na przykład obniżyć.

Sygnały Dnia: Wierzy pan w to, że do tego dojdzie?

Andrzej Raczko: — Ja sądzę, że jeżeli Parlament wyjdzie ze stosownymi rozwiązaniami, stosownymi propozycjami i wskaże, gdzie na przykład redukować wydatki budżetowe, to jest to możliwe.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)