Andrzej Kalwas: trzeba zdyscyplinować adwokatów
(RadioZet)
23.02.2005 | aktual.: 23.02.2005 11:20
Gościem Radia Zet jest minister sprawiedliwości, Andrzej Kalwas. Wita Monika Olejnik, dzień dobry pani ministrze. Dzień dobry pani redaktor. Panie ministrze, jakie środki dyscyplinujące powinien mieć sąd wobec adwokatów, którzy unikają spotkania się z sądem ? Przykładem jest sprawa FOZZ, która się toczy i nie może się zakończyć, adwokaci unikają sądu. Różne są propozycje wprowadzenie różnego rodzaju środków dyscyplinujących. Chyba nie będziemy sięgać do wzorców, skutecznych ale dość drastycznych, jakie np. w Stanach Zjednoczonych obowiązują, bo tam sędzia przewodniczący może ukarać bardzo wysoką grzywną adwokata, pełnomocnika, obrońcę, za niestawiennictwo, czy też za stosowanie tzw. obstrukcji sądowej, czyli krótko mówiąc utrudniana prowadzenia procesu. Jest to na pewno temat do rozważań dla Naczelnej Rady Adwokackiej, dla całej korporacji adwokackiej, także i radcowskiej, jakie zmiany dokonać. Ten temat jest także dyskutowany w Sejmie. Ale coś trzeba zrobić. Coś trzeba zrobić, ale trudno jest mi powiedzieć
co konkretnie. Wydaje się, że na pewno trzeba wprowadzić takie zmiany, które będą dyscyplinowały adwokatów. Np. za ewidentne utrudnianie prowadzenia procesu, za ową obstrukcję postępowania sądowego, wykazaną oczywiście przez sąd, powinny być w stosunku do pełnomocników podejmowane sankcje. Praktycznie możliwe jest tylko wszczęcie postępowania zarządu, albo przez samą Radę Adwokacką czy też Okręgową Izbę Radców Prawnych lub na polecenie ministra sprawiedliwości, co z tym przypadku miało miejsce. Pamiętam, że były, pani redaktor też pewnie pamięta, że były projekty zmian w kodeksie postępowania karnego, które właśnie przewidywały wprowadzenie tego typu sankcji, również pieniężnych kar, za utrudnianie. No właśnie, może powinny być kary pieniężne, bo np. proces pani Beger, która jest oskarżona o manipulacje podpisami na listach poparcia jej kandydatury, też nie może się toczyć, ponieważ adwokat pani Beger jest eurodeputowanym i mówi sądowi, że może przyjeżdżać tylko w weekendy. No właśnie, to jest dobry
przykład. Nie tylko casus FOZZ-u, czy casus obrońcy pani posłanki Beger, ale w wielu sytuacjach takie przypadki się zdarzają, niestety, w zbyt wielu. To trzeba zrobić w taki sposób i te zmiany niewątpliwie by nie wpłynęły na ograniczenie konstytucyjnego prawa do obrony, opartego przecież na relacji zaufania pomiędzy klientem, a adwokatem. Po prostu trzeba się za to wziąć, trzeba to zrobić. Myślę, że same korporacje adwokackie zaproponują jakieś zmiany. Bo to korporacje adwokacką kompromituje to, co się dzieje. Myślę, że także potrzebne są zmiany w samej procedurze karnej. A jeśli chodzi o przedłużenia, przedawnienia w tych wielkich aferach gospodarczych, też jesteśmy na to otwarci, tylko trzeba to zrobić powoli, nie z wtorku na środę, tylko trzeba to zrobić w ten sposób, żeby nie narazić się na zarzut naruszenia zakazu retroakcji, czyli działania prawa wstecz i jest to do zrobienia. Tylko, jak trafnie powiedział to pan prof. Filar, to nie może być zrobione pospiesznie, na zasadzie kiełbasy wyborczej z jadem
kiełbasianym, zatrutej, tylko trzeba to zrobić fachowo. No tak, ale marszałek Sejmu nie wyklucza, że już na następnym posiedzeniu powinien być wniesiony taki projekt, żeby wydłużać terminy przedawnień. To mam wątpliwości, co do tego, czy to dałoby się zrobić na zasadzie casus FOZZ. Tego typu zmiana, tak pospieszne przeprowadzona, tylko z powody przedawnienie się zarzutów w sprawach FOZZ, mogłaby być obarczona jakimś poważnym błędem prawnym. Mogłaby być obarczona tym, z czym niestety mamy ciągle do czynienie, tzw. bezprawną legislacją. Nie wiem czy pani redaktor wie, czy państwo wie, że sądy są zalewane już prawie lawiną pozwów o odszkodowania z tytuły bezprawia legislacyjnego. No dobrze, ale co pan doradzi dziś sędziemu, bo sędzia wyznacza kolejnego obrońca w sprawie FOZZ, a ten obrońca mówi, że prosi o zwolnienie bo ma inne sprawy. Oj nic. Pani redaktor, na tak postawione pytanie, to odpowiem, że nic nie doradzę, dlatego, że ministrowi sprawiedliwości nie wolno doradzać sędziemu, nie wolno nawet komentować
postanowień sądu, oceniać. Jak będzie prawomocny wyrok, to będę to robił, mogłoby to być odebrane jako próba nacisku. Rozumiem. Dziennikarz “Gazety Wyborczej” został skazany za pomówienie sędziów i prokuratora, grozi mu grzywna 3000 zł. Czy wniesie pan kasacje ? Mówi pani o dziennikarzu ? Tak, który został oskarżony za pomówienie sędziów i prokuratora, w podtytule znalazło się sformułowanie “złodzieje w wymiarze sprawiedliwości”. Będę musiał się nad tą sprawą – to ładne, takie modne słowo, wytrych – pochylić. Nie znam tej sprawy, znam natomiast sprawę pana Andrzeja M., dziennikarza, który... A czy nad tą sprawą pan się pochyli, nad tą sprawą o której mówię ? Prof. Rzepliński mówi, że to zamach na wolność słowa. Pochylę się niewątpliwie i na pewno nasze stanowisko będzie stanowiskiem wypowiedzianym po dokładnym zbadaniu sprawy. A co prokurator generalny powie na słowa, które padły w Radiu Maryja z usta Antoniego Macierewicza: “Nie mówmy o Kwaśniewskim, to że został uniewinniony, chociaż został zarejestrowany
jako agent o pseudonimie “Alek”, to jest jeden z większych skandali polskiego sądownictwa”. To jest wolność słowa, czy już nie jest to wolność słowa ? To jest myślę element kampanii wyborczej, to jest takie rzucanie, takie filipiki, które rzucają posłowie, żeby się przypodobać określonemu kręgowi elektoratu. Radio Maryja to jest wielki elektorat, moja ciocia należy do tego elektoratu na przykład, zawsze słucha Radia Maryja. Zadowolony jest pan z tego, panie ministrze, że ciocia słucha właśnie tego radia ? Nie ma nic przeciwko temu, żyjemy w wolnym kraju. Ciocia słucha, mama ma trochę przytępiony słuch i bardzo głośno musi być radio nastawione ale też słucha. Każdy ma prawo słuchać to, co chce. Czyli każdy ma prawo powiedzieć to, co chce, bo prowadzący – czytam z “Gazety Wyborczej” – powiedział w Radiu Maryja: “Nie wiem czy panowie się z tym zgodzą, że pan prezes IPN-u, Leon Kieres jest na tym stanowisko, żeby zagwarantować bezkarność wielu osobom”. No to jest na pewno podstawa do tego, żeby ta osoba
wystąpiła z akcją sądową o naruszenie dóbr osobistych, to nie ulega dwóch zdań. Natomiast ja jestem zwolennikiem wielkiej swobody wypowiedzi, ale oczywiście swoboda wypowiedzi, to nie samowola i nie łamanie prawa. Nie może być łamaniem prawa i robieniem krzywdy innym. I na koniec zapytam, czy wg. pana, panie ministrze, na wiosnę rząd powinien się podać do dymisji ? Do dymisji nie, dlatego, że to byłaby też destabilizacja państwa. Państwu naszemu, które tak głębokimi problemami, co gołym okiem widać w różnych sprawach się boryka, tego nie potrzeba. Natomiast liczę na to, że 5 maja Sejm, w swojej niezgłębionej mądrości podejmie jedynie słuszną decyzję o samorozwiązaniu się. A jeżeli nie podejmie takiej decyzji ? Jeżeli nie podejmie takiej decyzji, to jest mój pogląd, prywatny, z resztą premier chyba podobnie się wypowiadał, że rząd jednak nie powinien się podawać do dymisji. Liczę na to, że parlament znajdzie w sobie tą wolę... Ale SLD nie chce, a SLD jest ważne w tej sprawie. SLD jest ważne, ale SLD też jest
podzielone o ile mi wiadomo, jeśli chodzi o tą kwestię, nie jest takim monolitem. Nie ze względy na jakieś tam moje osobiste plany, w tej chwili mówię jako państwowiec uważam, że dla państwa polskiego byłoby to dobre. Rząd Marka Belki był planowany... ...tylko do wiosny. ...swoją aktywność rządową do wiosny 2005. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był minister sprawiedliwości, Andrzej Kalwas.