Andrzej Duda i Łukasz Szumowski chcieli mieć wpływ na realizację scenariusza: "wybory w pandemii". Wyszło średnio

Dotąd byli pomijani w podejmowaniu kluczowych decyzji dotyczących organizacji i terminów wyborów prezydenckich. Dziś prezydent Andrzej Duda i minister zdrowia Łukasz Szumowski chcą mieć wreszcie jakikolwiek wpływ na wyborcze scenariusze pisane przez kierownictwo PiS.

Andrzej Duda i Łukasz Szumowski chcieli mieć wpływ na realizację scenariusza: "wybory w pandemii". Wyszło średnio
Źródło zdjęć: © KPRP
Michał Wróblewski

Duda: bo przecież sam w tych wyborach startuje i od miesięcy prowadzi kampanię wyborczą, chce więc czuć się podmiotem, a nie przedmiotem ustaleń w PiS.

Szumowski: bo wziął na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polaków w dniu wyborów.

Mimo to we wtorek wieczorem w Sejmie profesor – jako poseł PiS – zagłosował za wyborami w tradycyjnej formie, choć jednocześnie przez ostatnie tygodnie twierdził, iż stanowią one zagrożenie dla zdrowia.

Wybory prezydenckie. "Profesor dowiaduje się z mediów"

Wtorek, 12 maja. Minister zdrowia gości w Radiu Zet. – Moje rekomendacje nadal są takie, że wybory korespondencyjne są najbezpieczniejszą formą w czasie epidemii. Będę namawiał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do tego, żeby wprowadzić realną możliwość głosowania korespondencyjnego dla wszystkich Polaków – mówi Łukasz Szumowski.

Kilka godzin później PiS forsuje w Sejmie nowelizację ustawy, która przywraca głosowanie tradycyjne, w lokalach wyborczych – wbrew rekomendacjom szefa resortu zdrowia z 17 kwietnia.

Głosowanie korespondencyjne jest już tylko jedną z opcji, ale w praktyce będzie wybierane zdecydowanie rzadziej (przykład: w Korei Południowej w wyborach mieszanych 3/4 wyborców zagłosowało w lokalach, a 1/4 listownie). Szykują się nam zatem de facto wybory tradycyjne, co jeszcze kilka-kilkanaście dni temu było nie do pomyślenia.

Wedle informacji Wirtualnej Polski, nowy pomysł PiS – przedstawiony opinii publicznej dopiero 11 maja – by głosowanie w wyborach prezydenckich zorganizować w sposób mieszany, z możliwością standardowego pójścia do komisji wyborczej (z czego skorzysta większość Polaków), nie był konsultowany z ministrem zdrowia.

Polityk PiS: – O wielu pomysłach profesor dowiaduje się z mediów.

Tak było choćby z ustaleniami między Jarosławem Kaczyńskim a Jarosławem Gowinem z 6 maja. To wtedy liderzy PiS i Porozumienia dogadali się, by wybory prezydenckie przesunąć o około dwa miesiące. Minister zdrowia dowiedział się o tym z wspólnego oświadczenia polityków opublikowanego w mediach. Jeszcze w ten sam dzień bowiem Szumowski udzielił wywiadu jednemu z dzienników, w którym rekomendował wybory wyłącznie korespondencyjne w maju (bo jeszcze wtedy nie było mowy o wyborach w wakacje).

Wybory 2020. Poprawki Szumowskiego

Chwilę przed tym, jak PiS przedstawiło na początku tego tygodnia projekt głosowania mieszanego, na briefingu prasowym 11 maja Szumowski powtórzył, że "wybory korespondencyjne są jedyną formą, którą możemy w czasach epidemii przeprowadzić". Partia rządząca rekomendacji ministra nie uwzględniła.

Ale zostawiła Łukaszowi Szumowskiego furtkę. Szef resortu zdrowia – jak zapowiadaliśmy w WP – przygotował kilka poprawek do projektu ustawy ws. wyborów prezydenckich. Jedna z nich – kluczowa – zakłada prawo dla ministra do wydania rozporządzenia o obowiązkowym głosowaniu korespondencyjnym na terenie danej gminy – tam, gdzie będzie wymagała tego sytuacja epidemiologiczna. Każdy obywatel ma mieć także zagwarantowane co najmniej pięć dni roboczych na zgłoszenie przez zamiaru głosowania korespondencyjnego.

– Poprawki, których oczekiwał minister zdrowia, zostały zgłoszone przez klub PiS. Mam nadzieję, że je przyjmiemy – mówił jeszcze przed wieczornym głosowaniem w Sejmie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, poseł PiS Łukasz Schreiber.

– Jestem przekonany, że Łukasz Szumowski zagłosuje w tych wyborach korespondencyjnie, bo właśnie tak powinny zostać te wybory przeprowadzone. Każdy, kto będzie miał taką potrzebę, powinien mieć zagwarantowaną możliwość zagłosowania korespondencyjnie – powiedział wcześniej Wirtualnej Polsce wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.

Jak przyznał nam jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy we wtorek rano, prof. Szumowski "odegra kluczową rolę w sprawie zaproponowania specjalnych warunków w lokalach wyborczych" w dniu głosowania. W ustawie faktycznie zapisano, że Szumowski ma w rozporządzeniu określić środki ochrony osobistej dla członków komisji wyborczych. Czy to go usatysfakcjonuje? Wątpliwe.

Koniec końców, prof. Szumowski we wtorek wieczorem w Sejmie sam zagłosował... wbrew własnym rekomendacjom. Poparł wybory mieszane, mimo że wcześniej przekonywał, że taka formuła bezpieczna nie jest. Został za to skrytykowany przez dziennikarzy i komentatorów.

Trudny czas dla ministra

Minister zdrowia nie miał łatwego początku tygodnia. Skrytykował go poseł klubu PiS Andrzej Sośnierz – z zawodu lekarz – który stwierdził, że model walki z koronawirusem przyjęty przez Łukasza Szumowskiego jest "najgorszym z możliwych".

Szefa resortu zdrowia atakowała opozycja. Lider PO Borys Budka – nawiązując do zignorowanej przez PiS rekomendacji ministra – pytał w Sejmie: "Czy dzisiaj będzie dymisja pana Szumowskiego?". Poseł Platformy Michał Szczerba wzywał z kolei całą opozycję, by ta zmusiła ministra do rezygnacji z urzędu.

12 maja uderzyła w profesora "Gazeta Wyborcza", później wstawił się za nim premier. "Łukaszu! Dziękuję za Twoją wspaniałą i skuteczną pracę, za znakomity nadzór nad Ministerstwo Zdrowia, za walkę z epidemią! Dziś Łukasz jest niejednokrotnie obiektem bezpardonowych ataków także ze strony mediów i musi stawiać temu czoła. Łukasz – masz moje pełne wsparcie!" – napisał Mateusz Morawiecki na Facebooku.

PiS teoretycznie pozwoliło wyjść Szumowskiemu z twarzą z całej sytuacji – dzięki zaproponowanym przez niego poprawkom do nowelizacji o wyborach. Mimo tych poprawek Szumowski i tak stracił. Bycie politykiem w głosowaniu przeważyło, Szumowski zachował się tak, jak klub PiS. Wbrew własnym, medycznym rekomendacjom.

Wybory 2020. Ofensywa prezydenta

Gdzie w tym całym procesie jest, przynajmniej teoretycznie, jeden z najbardziej zainteresowanych, czyli prezydent?

W weekend, gdy ważyły się nie tylko losy wyborów, ale i całej koalicji Zjednoczonej Prawicy, Andrzej Duda miał przebywać z pierwszą damą w ośrodku prezydenckim w Promniku. Dzień później nagrał słynną już "zwrotkę" w ramach #hot16challange2. Na temat nowego pomysłu wyborczego PiS głowa państwa się jak dotąd nie wypowiadała. "Na pytanie, jaką rolę w rozwiązywaniu potężnego kryzysu konstytucyjnego związanego z wyborami odegrał prezydent Andrzej Duda, odpowiedź jest prosta – żadną" – wytykała Dudzie "Gazeta Wyborcza".

Jak zauważyli dziennikarze, na dwa dni przed zapowiedzianymi na 10 maja wyborami prezydent Duda podpisał ustawę o powszechnych wyborach korespondencyjnych, o której wiadomo było, że nie wejdzie w życie, bo wybory korespondencyjne okazały się niewykonalne i zostaną odwołane. Ustawa podpisana przez głowę państwa została więc zastąpiona nowym projektem. I to zaledwie trzy dni po złożeniu przez Dudę podpisu.

Dziś prezydent – w nowych warunkach – chce przejść do ofensywy. Duda – jak poinformowała Kancelaria Prezydenta – spotkał się z marszałek Elżbietą Witek, a dziś – 13 maja – ma osobiście rozmawiać z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. To może oznaczać, że Dudzie zależy na ponadpartyjnym porozumieniu ws. organizacji wyborów prezydenckich.

PiS także zrobiło krok w tył: ciężar zorganizowania wyborów, wedle nowego prawa, ponownie ma na siebie wziąć Państwowa Komisja Wyborcza i samorządy – zdominowane przez polityków związanych z Koalicją Obywatelską.

Prace Sejmu 12 maja przebiegały – jeśli chodzi o atmosferę na sali plenarnej – faktycznie spokojniej niż zawsze (projekt PiS poparła Konfederacja, wstrzymały się PSL i Lewica, przeciwko była "tylko" Platforma). Mimo to sejmowy express pędził z zawrotną prędkością. Teraz ustawą o wyborach zajmie się Senat. Tu tempo nie będzie tak szybkie.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (889)